Kolędnicy spod góry Ararat

Agata Combik

|

Gość Wrocławski 51-52/2015

publikacja 17.12.2015 00:15

Ormiańskie święta na Dolnym Śląsku. Do karpia jedzą grypczyszlik, na Nowy Rok – daławuz. Ich pieśni głoszą, że „Manug dzynaw i Pethehem, usdi cyndza Jerusahem” – Dziecię się narodziło w Betlejem, więc cieszy się Jeruzalem.

Obrzęd „chrztu wody” i błogosławieństwo wiernych. Według tradycji Ormian pozostających w diasporze, czterech ojców chrzestnych pomaga kapłanowi w wypełnianiu posługi „w cztery strony świata”, co symbolizuje wszystkie kierunki. Na zdjęciu ks. Tadeusz Isakowicz- -Zaleski we Wrocławiu Obrzęd „chrztu wody” i błogosławieństwo wiernych. Według tradycji Ormian pozostających w diasporze, czterech ojców chrzestnych pomaga kapłanowi w wypełnianiu posługi „w cztery strony świata”, co symbolizuje wszystkie kierunki. Na zdjęciu ks. Tadeusz Isakowicz- -Zaleski we Wrocławiu
zdjęcia archiwum Romany Obrockiej

Wina beczkę, miodu beczkę, siedmiu synów i córeczkę! Jabłek i gruszek i wina dzbanuszek! – Takie życzenia wygłaszał niegdyś Leopold Korzeniowski, gdy prowadził w Obornikach Śl. kolędniczy korowód, nawiązujący do ormiańskich tradycji z miejscowości Kuty nad Czeremoszem (obecnie Ukraina). Stamtąd – wraz z innymi repatriantami – przybyło do Obornik Śl. i innych podwrocławskich miejscowości wielu polskich Ormian. Od wieków żyli na Kresach, współtworząc tamtejszą społeczność. Do dziś pamiętają o swoich tradycjach. Wielką ich propagatorką jest Romana Obrocka, mieszkanka Obornik Śl., pochodząca z ormiańskiego rodu Manugiewiczów.

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.