Tabliczka mnożenia miłości

Maciej Rajfur

|

Gość Wrocławski 05/2016

publikacja 28.01.2016 00:15

Świadectwo. – Nie chciałam nigdy mówić o tym dzieciom, bo pewnie by się śmiały, ale podczas zaręczyn Zbyszek tylko pocałował mnie... w rękę – mówi pani Halina.

– U nas w domu, jak przybywało dzieci, tak żyło się coraz lepiej. Opatrzność Boża. A dzisiaj wielu twierdzi, że „ich na dziecko nie stać” – ocenia Zbigniew Lazarowicz – U nas w domu, jak przybywało dzieci, tak żyło się coraz lepiej. Opatrzność Boża. A dzisiaj wielu twierdzi, że „ich na dziecko nie stać” – ocenia Zbigniew Lazarowicz
Maciej Rajfur /Foto Gość

Poznali się w chórze kościelnym działającym przy parafii Świętej Rodziny na wrocławskim Sępolnie. Jego na uczestnictwo namówiła matka, ją – młodsza siostra. To tam właśnie rozwinęła się miłość, która trwa do dziś. Przetrwała ona terror stalinizmu, trudy Polski Ludowej, horror stanu wojennego i wyzwania ostatniego kapitalistycznego 25-lecia. 64-letni staż małżeński robi wrażenie. Ale ich wartości i zasady, które pozwoliły zbudować wspaniałe małżeństwo, nie pasują już do współczesności. Zbigniew i Hanna Lazarowiczowie są po prostu „niemodni, nienowocześni”. I... świetnie się z tym czują.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.