Szansa dla sparaliżowanych

Karol Białkowski, inf. prasowa

publikacja 08.03.2016 14:42

Rozpoczęły się poszukiwania dwójki pacjentów, którzy przejdą nowatorską operację regeneracji rdzenia kręgowego. Zostaną wybrani spośród osób z całego świata, które zgłoszą się do projektu prowadzonego przez Uniwersytet Medyczny.

Szansa dla sparaliżowanych Dziś p. Dariusz Fidyka jeździ samodzielnie na rowerze. Kadr z filmu dokumentującego leczenie rekonstrukcja: Karol Białkowski /Foto Gość

Projekt nosi nazwę "Wrocław Walk Again" jest kontynuacją nowatorskiej eksperymentalnej terapii rekonstrukcji przerwanego rdzenia kręgowego.

Pierwszym pacjentem, który wciąż przechodzi rehabilitację po przeprowadzonej operacji jest Dariusz Fidyka. Pacjent w 2010 r. otrzymał kilkadziesiąt ciosów nożem. Jeden z nich przeciął całkowicie rdzeń kręgowy i spowodował pełny paraliż pacjenta od pasa w dół. Wówczas p. Dariusz trafił w ręce zespołu kierowanego przez dr hab Pawła Tabakowa.

W 2012 r. przeprowadzona została nowatorska operacja, podczas której dokonano autonomicznego przeszczepu komórek gleju węchowego pozyskanych z opuszki węchowej oraz rekonstrukcji uszkodzonego rdzenia za pomocą nerwów obwodowych własnych pacjenta. Co to oznacza w języku bardziej zrozumiałym przeciętnemu człowiekowi? Rdzeń zaczął funkcjonować.

Szansa dla sparaliżowanych   Pacjent po ośmiu miesiącach rehabilitacji nie mógł utrzymać pozycji pionowej. Po przeszczepie i żmudnych ćwiczeniach efekty są wyjątkowe Karol Białkowski /Foto Gość Efekty zastosowanej terapii, operacji i ogromnej pracy rehabilitacyjnej są niezwykłe. D. Fidyka odzyskał częściowo czucie w porażonych kończynach i możliwość poruszania się.Pokazując skalę sukcesu Paweł Tabakow opisywał poszczególne etapy zastosowanego leczenia.

- Przed zabiegiem operacyjnym intensywna ośmiomiesięczna rehabilitacja nie była wstanie doprowadzić do pojawienia się możliwości stania i poruszania się w poręczach. Pół roku po przeszczepie zauważyliśmy pierwszą poprawę w zakresie balansu tułowiem i utrzymania pionu oraz pierwsze kroki stawiane z pomocą fizjoterapeuty. Rok po operacji pacjent samodzielnie (w poręczach) był wstanie pokonywać odległości rzędu pięciu metrów z prędkością kilkunastu centymetrów na sekundę - opowiadał.

Dr Tabakow zaznaczył, że 35 miesięcy po operacji pacjent rozpoczął ćwiczenia w pozycji siedzącej - jazdę na rowerze stacjonarnym - przy użyciu mięśni, które zaczęły słuchać funkcji mózgu. - We wrześniu ubiegłego roku pacjent zaczął jeździć samodzielnie na trójkołowym rowerze specjalnie dla niego stworzonym, co jest ewidentną niezależnością funkcjonalną - dodaje. Tłumaczył również, że powróciły u pacjenta funkcje czucia - dotyku, bólu, temperatury oraz nastąpiła poprawa pewnych funkcji seksualnych.

- Czuję się bardzo dobrze fizycznie i psychicznie. Cały czas to idzie do przodu. Jest zdecydowany postęp. Te badania to na pewno szansa. Ta następna osoba będzie miała na pewno dużo łatwiej ode mnie, bo już będzie mogła się wzorować na tym, co ja robiłem - mówi D. Fidyka.

Powodzenie eksperymentu stało się inspiracją do kontynuacji badań, co pozwoli ocenić bezpieczeństwo i skuteczność zastosowanej terapii. Wkrótce kolejne dwie osoby, wyłonione na podstawie wniosków złożonych za pośrednictwem strony walk-again-project, będą miały szansę znów zacząć chodzić. Zakwalifikowani zostaną pacjenci o szczególnym uszkodzeniu rdzenia - jego całkowitym przecięciu ostrym narzędziem. - Jest to niezwykle rzadkie uszkodzenie dotyczące 5 proc.wszystkich uszkodzeń rdzenia. Szansa na znalezienie odpowiedniego pacjenta w Polsce to 1 na 5 lat. Jeżeli więc chcemy iść do przodu i rozwiązać problem musimy się otworzyć na cały świat - wyjaśnia dr P. Tabakow.

Szansa dla sparaliżowanych   Godziny spędzone w sali rehabilitacyjnej dają efekty Karol Białkowski /Foto Gość Naukowcy wierzą, że opracowanie skutecznej metody leczenia tych rzadkich przypadków stanie się szansą na stworzenie terapii także dla osób z innymi uszkodzeniami rdzenia i tym samym na odzyskanie sprawności ruchowej przez tych, którym dotąd nie dawano żadnej nadziei.

Podkreśla, że otwarcie projektu na cały świat jest obarczone pewnymi problemami organizacyjnymi. Oprócz kosztów są to również uwarunkowania kulturowe, społeczne, ale również systemowe oraz czas trwania projektu. Całkowity koszt terapii jednej osoby to ok 250 tys. funtów brytyjskich. Całkowity proces leczenia zajmie ok. 3 lat. Na upublicznienie efektów będzie trzeba poczekać jeszcze dłużej.

Koszty badania zostaną pokryte m.in. ze środków Nicholls Spinal Injury Foundation. Od kwalifikacji i początkowych badań do zabiegu minie co najmniej rok. Zakwalifikowani uczestnicy nie będą płacić za swoje leczenie i rehabilitację. Każdego pacjenta czeka po zabiegach operacyjnych także co najmniej dwuletni okres rehabilitacji pod okiem zespołu lekarskiego we Wrocławiu.

Projekt jest prowadzony w ramach działalności Kliniki Neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, a uczestniczy w nim interdycyplinarny zespół lekarzy i naukowców z Polski oraz badacze z University College London pod kierwonictwem prf. Geoffreya Raismana.

Czytaj także:

Obejrzyj: