Wrocław: Kierowca wyniósł bombę z autobusu

red

publikacja 19.05.2016 15:16

Potem nastąpił wybuch. Tylko jedna osoba została lekko ranna. Jej życiu nic nie zagraża.

Wrocław: Kierowca wyniósł bombę z autobusu Czynności zabezpieczające miejsce zdarzenia trwały kilka godzin Karol Białkowski /Foto Gość

Przed godz. 14 jeden z pasażerów autobusu nr 145 zgłosił kierowcy, że w pojeździe znajduje się podejrzany pojemnik, wyglądający jak szybkowar o pojemności ok. 5 litrów. 

Kierowca, zgodnie z obowiązującymi w MPK procedurami, zatrzymał się na najbliższym przystanku autobusowym przy skrzyżowaniu Kołłątaja z Dworcową i wyniósł podejrzany pojemnik z pojazdu na zewnątrz. Tuż po odłożeniu pakunku nastąpił wybuch.

- W wyniku eksplozji lekko ranna w rękę została osoba starsza. Trafiła do szpitala, ale jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Nikt więcej nie został poszkodowany - mówi mł. bryg. Krzysztof Gielsa, rzecznik prasowy wojewódzkiej straży pożarnej we Wrocławiu.

Policja na miejscu bada, dlaczego doszło do wybuchu i z czego składał się niebezpieczny pakunek. - Jesteśmy w trakcie ustalania, jaki to był ładunek i co zawierał. Mogę jedynie potwierdzić, że całość tworzyła reklamówka, a w niej znajdował się garnek. W garnku zaś znaleźliśmy elementy metalowe, m.in. gwoździe. Trwa śledztwo. Grupy pirotechników i techników kryminalistyki cały czas pracują nad sprecyzowaniem całego składu wybuchowego materiału. Ekipa dochodzeniowo-śledcza przesłuchuje świadków - mówi aspirant sztabowy Łukasz Dutkowiak z Zespół Prasowy KWP we Wrocławiu.

Policja nie podejmuje na razie tematu, kto mógł skonstruować tego typu bombę. - Ze wstępnych informacji wynika, że ładunek nie został stworzony profesjonalnie - mówi policjant Ł. Dutkowiak.

Obok zamkniętego terenu przechodził 35-letni Przemysław Kobler. - Jestem zszokowany i nie dowierzam, że to miało miejsce. Dużo podróżuję komunikacją. Nie chciałbym wydawać zbyt szybkich wyroków czy ocen, bo na razie nie wiadomo, czy miał miejsce zamach terrorystyczny. Czuję jednak niepokój - oświadcza wrocławianin.

Przypomina mu się od razu sytuacja, gdy sam kiedyś widział reklamówkę w autobusie, do której nikt się nie przyznawał i na którą nikt nie zareagował. - Dla mnie dzisiejsze wydarzenie traktuję jak nauczkę. Powinienem wtedy to zgłosić, bo, jak widzimy, nigdy nie wiadomo, co się mogło zdarzyć. Zależy mi na bezpieczeństwie swoim i rodziny, dlatego liczę, że sprawa się szybko wyjaśni - mówi.

Służby zabezpieczyły już monitoring z autobusu, który może pomóc namierzyć sprawcę. Po eksplozji zamknięto dla ruchu ul. Kościuszki, autobusy linii: A, 114, 120, 145, 146 i 149 jadą objazdem przez Dworcową i Dąbrowskiego.

Zobacz kilka zdjęć z miejsca zdarzenia