O tym, co niewidoczne dla oczu

Maciej Rajfur

publikacja 25.05.2016 17:26

Nie jest to dosłowne przełożenie, ale teatralna interpretacja "Małego Księcia" w wykonaniu zespołu integracyjnego. Zajrzyjmy do świata, gdzie najważniejsze jest to, co niewidoczne dla oczu. To piękna opowieść o dziecku, które jest w każdym z nas.

O tym, co niewidoczne dla oczu Próba do "Małego Księcia" w Teatrze Arka Maciej Rajfur /Foto Gość

"Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu" - to słynny cytat z jeszcze słynniejszego bestsellera, który napisał Antoine de Saint-Exupéry. I właściwie do tego przesłania głównie sprowadza się najnowszy spektakl Teatru Arka, który w niebanalny sposób chce pokazać wartości wypływające z "Małego Księcia".

Zespół aktorski jest integracyjny - wystąpi dwoje aktorów pełnosprawnych dyplomowanych i sześcioro aktorów niepełnosprawnych intelektualnie. Co ciekawe, początek scenariusza reżyser Renata Jasińska tworzyła razem ze swoimi podopiecznymi. - Ja rzuciłam temat, a oni go rozszerzyli, dlatego początek jest bardzo charakterystyczny i nawiązuje do ich niepełnosprawności - mówi podczas próby R. Jasińska.

Przedstawienie rozpoczyna się od wejścia jednego z aktorów, który gra cenionego i sławnego francuskiego aktora. Ma on wyreżyserować właśnie "Małego Księcia", ale nie może znaleźć aktorów. Napotyka tylko jakieś zastygnięte manekiny, lalki, które później okazują się ludźmi, ale niepełnosprawnymi. Główny bohater jest przerażony współpracą z ludźmi, z którymi nikt na scenie nie chce występować, bo są inni. Oni jednak nie poddają się i w żartobliwy sposób, za pomocą pewnej zautomatyzowanej gry, niczym lalki, podchodzą do niego i próbują go przekonać, że mogą być dobrymi aktorami. Tę początkową część wymyśliła grupa integracyjna wraz z panią Renatą.

- Aktorzy po części grają trochę samych siebie. Dlaczego ludzie nie chcą z nimi grać? Bo są dziwni, inni, bo niepełnosprawni. Nagle w sztuce okazuje się, że to są zwykli, normalni ludzie. Reżyser uświadamia sobie, że to społeczeństwo ich uprzedmiotawia. Nikt ich nie pyta, co myślą, traktuje się ich jak dzieci, trzyma się ich w zamknięciu, nie dając im możliwości do wypowiadania się - tłumaczy R. Jasińska.

W dalszej części spektaklu wchodzimy w fabułę Małego Księcia, którego gra właśnie reżyser. Czy podejmie się zadania z grupą ludzi, których napotkał? Czy reżyser otworzy się na nowy zespół? Złamie stereotyp w sercu i przekona się, że może stworzyć wspaniały spektakl z ludźmi niepełnosprawnymi, a w głębi duszy takimi samymi jak on? A może postanowi działać sam?

- Ta francuska nowela niesie za sobą bardzo uniwersalne, przepełnione symbolami przesłanie dotyczące naszej kultury, cywilizacji chrześcijańskiej. Mówi o wadze tego, co jest niewidzialne dla oka. Duch jest bowiem ważniejszy niż materia - uzasadnia reżyser Jasińska.

Integracyjny Teatr Arka chce pokazać wartości, którym hołduje, a o których nasza cywilizacja coraz bardziej zapomina. Miłość, odpowiedzialność za drugiego człowieka, wrażliwość na jego los i głęboka duchowość. - Powrotu do takich wartości potrzebujemy, szczególnie młodzi ludzie, dlatego zapraszamy na spektakl - zachęca R. Jasińska.

Na końcu dodaje, że sztuce towarzyszy fantastyczna gra świateł, wprowadzająca widza w inny świat, którą zaaranżował Bartek Pakos.

Zapraszamy na premierowy spektakl "Mały Książę" w Teatrze Arka 28 maja o godz. 13 przy ul. Menniczej 3. To piękna opowieść o dziecku, które jest w każdym z nas i pragnieniu bycia kochanym.