Ewangelizacja z pomysłem

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 26.09.2016 15:24

Jeden z największych namiotów w kraju, profesjonalna scena, głośniki, światła i ponad 1000 uczestników. Koncert? Show? Nie do końca. Rozpoczęły się... Misje Święte w parafii pw. WNMP w Bagnie.

Ewangelizacja z pomysłem Na otwarcie Festiwalu Wiary i Życia zjawiło się ponad 1000 osób z okolicznych miejscowości Maciej Rajfur /Foto Gość

Jakie skojarzenia przychodzą nam do głowy na hasło: "Misje Święte"? - Takie ważniejsze i trudniejsze rekolekcje - mówi pani Renata. - Słuchanie nauk, codzienne Msze św., odnowa duszy - dodaje pani Krystyna.

Grupka młodzieży gimnazjalno-licealnej coś kojarzy, ale nie do końca potrafi zdefiniować. - Takie specyficzne rekolekcje. Siedzenie w ławce w kościele i słuchanie nauki. Takiej dłuższej, skoro raz na 10 lat są organizowane - wyrywa się Michał.

Stereotyp „nudnej odnowy parafii”, jak się przyjęło postrzegać Misje Święte, łamią bezkompromisowo salwatorianie z wioski Bagno. Postanowili odnowić parafialne dusze „z pompą”, przygotowując Festiwal Wiary i Życia. Nie oznacza to wcale pójście jedynie w rozrywkę i atrakcje, ale pokazanie wiernym, że Bóg żywy i prawdziwy przychodzi do człowieka także w pięknej muzyce, analizie słowa Bożego i przez poruszające świadectwo.

W niewielkiej wiosce Osolin na terenie parafii stanął ogromny namiot. W środku duża scena, profesjonalne nagłośnienie i oświetlenie. A na scenie sami profesjonaliści. Tak rozpoczął się festiwal. Ewangelizację prowadzi przez cały tydzień grupa "Tymoteusz" z Przystanku Jezus. Ujmujący śpiew uwielbienia i kontemplacja słowa Bożego trafiają głęboko do ludzkich serc, na co dzień może kojarzących Kościół ze skostniałymi zasadami.

Festiwal Wiary i Życia to nieszablonowa katolicka inicjatywa, która polega na wspólnym szukaniu odpowiedzi na nurtujące nas pytania, niebanalnej rozmowie i modlitwie. Msza św. to, oczywiście, podstawa, ale poza nią Bóg pokazuje się ludziom. W talentach bliźnich.

Taki talent zaprezentował najsłynniejszy mim w Polsce, Ireneusz Krosny, który najpierw rozśmieszył do łez zebraną publikę, by kilka chwil później poruszyć ją swoim osobistym świadectwem wiary w Jezusa Chrystusa.

Profesjonalista w swoim fachu opowiedział o doświadczeniach i drodze poznawania samego Boga. - Pochodzę, jak pewnie większość z państwa, z katolickiej rodziny. Jednak jako nastolatek trochę się zagubiłem - rozpoczął swoje wystąpienie artysta. W wieku 17 lat zafascynował się wschodnimi sztukami walki, m.in. kung fu. To doprowadziło go do buddyzmu. Był zbuntowany i mimo że został wychowywany w katolickiej rodzinie, nie widział działania Boga wśród morza otaczającego go zła. - W końcu, zgłębiając buddyzm, stwierdziłem, że prędzej uwierzę, iż istnieje piekło i niebo, niż że byłem rybką, a stanę się kiedyś drzewem, czyli w reinkarnację - oświadczył I. Krosny.

Przełomem dla niego okazały się rekolekcje, na których pierwszy raz zobaczył działanie Boga Żywego. - Ludzie o coś prosili i to otrzymywali. Pierwszy wniosek: każdy powinien przynajmniej raz w życiu przeżyć rekolekcje. Prawdziwa głębia jest w chrześcijaństwie, w Jezusie Chrystusie - mówił znany kabareciarz.

Mimem chciał zostać od 7. klasy podstawówki i dopiął swego, choć tak naprawdę jego droga edukacji nie wygląda na standardową. - Chcąc być chrześcijaninem, po przygodzie z buddyzmem zorientowałem się, że bardzo niewiele wiem o mojej religii. Dlatego studiowałem teologię, zdobywając tytuł magistra. Z wykształcenia w ogóle jestem jeszcze technikiem elektrykiem. Skończyłem także szkołę muzyczną z fortepianu. Zawodowo zaś pracuję jako mim - opowiadał Ireneusz Krosny. - Ktoś kiedyś powiedział mi, że po takiej ścieżce edukacji wypada tylko zamilknąć! Dlatego jestem mimem - rozbawił na koniec publikę.

Jeszcze dziś na naszej stronie internetowej obszerny wywiad z Ireneuszem Krosnym.

Festiwal Wiary i Życia nadal trwa. W namiocie festiwalowym w Osolinie spotkania od poniedziałku do soboty o godz. 19. Więcej informacji i program TUTAJ.