Nie zabiorą nam Jezusa

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

|

Gość Wrocławski 45/2016

publikacja 03.11.2016 00:00

13 listopada obchodzimy, jak co roku, Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym. W tym roku poświęcony jest sytuacji chrześcijan w Iraku. Jak pomagać tym, którzy cierpią tysiące kilometrów stąd, mówi ks. Rafał Cyfka z Papieskiego Stowarzyszenia "Pomoc Kościołowi w Potrzebie".

Nie zabiorą nam Jezusa Ks. Rafał Cyfka jest księdzem archidiecezji wrocławskiej. Na co dzień pracuje w Krakowie w Biurze Regionalnym Pomocy Kościołowi w Potrzebie. Maciej Rajfur /Foto Gość

Maciej Rajfur: Dla Polaków temat prześladowań wydaje się dość odległy, bo w naszym kraju nikt nie musi ginąć za wiarę. Niby wszystko u nas jest w porządku, a przecież co 5 minut na świecie ginie chrześcijanin…

Ks. Rafał Cyfka: Ten dzień ma zwrócić naszą uwagę na kraje, w których trwają prześladowania chrześcijan. Rzeczywiście Irak może wydawać nam się odległy, jednak w kontekście wiary nie liczymy kilometrów, liczy się braterstwo, które sprawia, że „gdy cierpi jeden, cierpią wszyscy”. Możemy udawać, że nic się nie dzieje. Możemy zatkać uszy i udawać, że nie słyszymy, czy zamknąć oczy i nie patrzeć na krzywdę drugiego człowieka. Tylko że to nie sprawi, że niesprawiedliwość się skończy i że nasi bracia przestaną umierać przybijani do krzyża czy kamienowani. Stąd ten dzień, by zwrócić uwagę nie tylko wierzących, ale też mediów i rządzących naszym krajem na sytuację chrześcijan w Iraku i na całym Bliskim Wschodzie.

Wielu pyta zatem, dlaczego Bóg na to okrucieństwo pozwala. Ma jakiś cel?

Jakiś czas temu usłyszałem zdanie, które wypowiedział ktoś na Bliskim Wschodzie, że „Bóg dopuścił do powstania islamu, aby był batem na letniość chrześcijan”. Są to mocne słowa, ale coś w nich jest. W kontekście dramatu chrześcijan stawiamy pytanie o naszą wiarę, o naszą relację z Panem. Kim jest dla mnie Jezus Chrystus? W zetknięciu ze świadectwem męczeństwa naszych braci „wstajemy z kanapy i zakładamy buty”, aby dawać czytelne świadectwo naszej wiary. W całym tym dramacie uderza wiara współczesnych męczenników i prześladowanych braci. Jaką trzeba mieć relację z Jezusem, aby straciwszy wszystko, zawołać: „Mogą nam zabrać wszystko, ale nigdy nie zabiorą nam Jezusa”? Jak mocno trzeba doświadczyć miłości Boga objawionej w Jezusie, że męczony człowiek powie: „Kiedyś Chrystus cierpiał za nas, dziś potrzeba, abyśmy cierpieli dla Chrystusa”. Czy to całe cierpienie ma sens? Nie wiem. Jednak odnawia moją relację z Panem i pobudza miłość, która śpieszy z pomocą cierpiącym.

Jak my, Dolnoślązacy, możemy realnie pomóc naszym prześladowanym braciom?

Świadomość tego, co się dzieje, może nas przygnębiać, rodzić niepokój. Nie to jest celem Dnia Solidarności. Jako chrześcijanie możemy działać! Nie ma zła, z którego Bóg nie mógłby wyprowadzić dobra. I my możemy „nieść dobro tam, gdzie panuje zło”. Czyńmy to modlitwą za prześladowanych, ale także za prześladowców. Módlmy się o pokój na Bliskim Wschodzie. Jeśli tam go nie będzie, nie będzie go nigdzie indziej. Zachęcam także do włączenia się w pomoc materialną – na miarę swoich możliwości – w organizowanych w Dzień Solidarności zbiórkach do puszek przy parafiach archidiecezji. Zebrane środki będą przeznaczone na utrzymanie obozów i ośrodków dla chrześcijańskich uchodźców z Mosulu i Równiny Niniwy, którzy mieszkają w Erbilu w Iraku. Chciałbym też wyrazić wdzięczność za otwartość mieszkańców Dolnego Śląska na potrzeby naszych braci, dzięki której Pomoc Kościołowi w Potrzebie przywraca godność tym, którym ją odebrano.

Dostępne jest 31% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.