Niebo w cieniu palmy

Agata Combik Agata Combik

publikacja 15.01.2017 16:57

- Pustynia przeżywana z Bogiem staje się rajskim ogrodem, a najpiękniejszy ogród bez Boga zmienia się w pustynię - mówił o. Waldemar Kowalczyk podczas wrocławskich uroczystości ku czci św. Pawła Pierwszego Pustelnika.

Niebo w cieniu palmy  Na uczestników południowej Eucharystii czekały słodkie "owoce pustyni" Agata Combik /Foto Gość

Postać patriarchy zakonu paulinów przypominana była podczas kolejnych Mszy św. w Sanktuarium Jasnogórskiej Matki Kościoła. Św. Paweł z Teb – żyjący przed wiekami w jaskini na pustyni, obok źródełka i palmy, odziany w strój z jej liści, żywiący się daktylami i chlebem przynoszonym przez kruka – szczególne wrażenie wywarł na dzieciach. Podczas południowej Eucharystii otrzymały specjalne błogosławieństwo (święty pustelnik czczony jest jako ich patron); czekały na nie potem także „słodycze pustyni” – daktyle i figi.

Na wcześniejszej Mszy św. paulini odnowili swoje śluby zakonne. W modlitwie towarzyszył im, witany przez przeora o. Mirosława Bijatę, kard. Henryk Gulbinowicz. To na jego zaproszenie w 1998 r. przybyli do Wrocławia. – Życzę wszystkim, byście dożyli takiego wieku, jak św. Paweł: 113 lat – mówił.

– Człowiek cierpi dziś na niespotykaną w dziejach świata samotność. Istnieją jednak różne rodzaje samotności. Ta przeżywana z Bogiem nigdy nie jest pustką – podkreślał o. Waldemar, wskazując na charakterystyczne zjawisko. – Tam, gdzie pojawiał się pustelnik, człowiek żyjący w samotności z Bogiem, zawsze gromadzili się ludzie. Na Jasną Górę, największą pustynię paulinów, co roku przybywa ok. 6 mln osób…

Zakonnik zaznaczył, że ważnym wymiarem paulińskiej pustyni jest konfesjonał, sakrament pokuty i pojednania. Przypomniał początki wrocławskiej parafii paulinów, kiedy jeszcze – inaczej niż teraz – do konfesjonału nie przychodziło zbyt wielu penitentów. – Często był tam tylko ojciec, który adorował Najświętszy Sakrament. Właśnie wtedy, w tej ciszy pustyni, dokonywało się dzieło odrodzenia parafii – mówił.

Zauważył, że św. Paweł wcale nie udał się na pustynię z własnej woli. Uciekał przed prześladowaniami, śmiercią. Najpierw nie tyle kierowała nim chęć służenia Bogu, co pragnienie ocalenia życia. A jednak właśnie tu Go spotkał. Zaufał Mu i wszedł z Nim w głęboką relację. Ta więź z Panem, budowana w ciszy serca, jest lekarstwem także na nasze lęki, poczucie odrzucenia, osamotnienia.

– Pustynia przeżywana z Bogiem staje się rajskim ogrodem, a najpiękniejszy ogród bez Boga zmienia się w pustynię – mówił, tłumacząc, że nieprzypadkowo pomieszczenie, w którym mieszka zakonnik, nazywane jest „celą” – od łac. „caelum”, czyli „niebo”. Niebem jest bowiem każde miejsce, w którym spotykamy się z Panem. – My dziś często przeżywamy piekło na ziemi. Wielu jest Decjuszów czy Herodów. Jeśli przeżywasz takie prześladowanie, ucieknij na „pustynię spotkania z Bogiem”. Tylko On może wypełnić do końca ludzkie serce… Św. Paweł pokazuje, jak żyć tak, jakbyśmy byli już w niebie… – przekonywał o. Waldemar. Wskazał na fenomen paulińskiej świątyni usytuowanej w dzielnicy Wrocławia kojarzonej raczej z pubami niż z modlitwą. Właśnie tu można usłyszeć głos Boga wzywającego na "pustynię naszych serc".

W poniedziałek 16 stycznia paulini oddają cześć Królowej Pustelników. W czasie Mszy św. o 7.00 rano, wraz z wiernymi, uroczyście odnowią we wrocławskiej świątyni przymierze z Maryją.

Zobacz ZDJĘCIA