Czy mój związek jest skazany na porażkę?

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 27.04.2017 10:32

Za nami kolejne Laboratorium Miłości. O wielkiej potrzebie rozmowy w erze smartfonów, pożyteczności kłótni i naśladowaniu rodziców w swoich związkach.

Czy mój związek jest skazany na porażkę? Panel dyskusyjny sprowokował wiele pytań od licznie zgromadzonej publiczności Maciej Rajfur /Foto Gość

DA Redemptor po raz kolejny przeprowadziło dwudniowe „Laboratorium Miłości” na Politechnice Wrocławskiej. We wtorek 25 kwietnia wykład na temat: „Mój związek - kopia relacji moich rodziców?” wygłosił Jacek Rydlewski - psycholog, psychoterapeuta zajmującym się terapią systemową rodzin, terapią indywidualną oraz grupową, wykładowca na Uniwersytecie Wrocławskim.

W środę analizowano sprawy miłosne w ramach panelu pt. "Bardzo ładna z nas para - wystarczy Photoshop?".

- Aktywność w mediach społecznościowych jest trochę na pokaz. To nie znaczy, że te nasze zdjęcia, czy posty są nieprawdziwe, ale musimy zdać sobie sprawę, że pokazują jedynie wycinek szerokiej rzeczywistości. I to wycinek wyidealizowany - mówił Rafał Lasek, mąż i ojciec pięciu córek, który razem z żoną prowadzi warsztaty dla narzeczonych i rekolekcje dla małżeństw.

- Z Photoshopem mam już pewne doświadczenia jako duszpasterz akademicki. Chodzi w nim przede wszystkim o stworzenie czegoś, co przykuje uwagę. Nad czym człowiek sie zatrzyma, popatrzy, być może go to zainteresuje i zechce pójść dalej. Czyli liczy się efekt. Ale to jest tylko początek, trzeba jednak spojrzeć głębiej. Jeśli mówimy o relacjach, to nie możemy się zatrzymywać na informacjach ze świata wirtualnego, na wyglądzie zewnętrznym, tym co upiększone - tłumaczył jezuita z Opola o. Jacek Drabik.

- Mnogość różnych profili na kontach społecznościowych stwarza niebezpieczeństwo, że wciąż konkurujemy z innymi i nie potrafimy zbudować swojego poczucia wartości i swojej samooceny. Pojawia się także problem płytkich relacji. Nie czujemy już potrzeby poznawania ludzi, bo ci w internecie pokazują nam wszystko o swoim życiu: gdzie i z kim byli, co jedli, co myślą o tym i o tamtym. Nie pojawia się zatem chęć otwarcia na drugiego człowieka i dotarcia do niego. To problem współczesnych czasów - analizowała Kinga Bednarczyk, studentka 3 roku psychologii.

Prelegenci podkreślali, że internet czy takie narzędzia jak Photoshop stwarzają szansę na poznanie ludzi, ale to wciąż jedynie narzędzia. Powinniśmy nauczyć się z nich korzystać tak, by wybierać to, co dla nas wartościowe.

- Jestem pokoleniem przejściowym, które pamięta czasy bez smartfonów i internetu. Dzisiaj młodzi ludzie niestety wchodzą w relacje z komórką albo z tabletem - skwitował o. Jacek Drabik.

- Na rekolekcjach dla małżeństw czy warsztatach dla narzeczonych widzimy ogromne zapotrzebowanie na rozmowę. Nie wyobrażacie sobie, jak bardzo młodzi potrzebują ze sobą rozmawiać. To mnie przekonuje, że nic nie zastąpi rozmowy, spotkania - oświadczyła Małgorzata Lasek, żona Rafała i matka pięciu córek.

- Dla mnie największym zagrożeniem jest to, że próbujemy przeżyć życie na skróty. Jest takie stare powiedzenie: „Kto drogę skraca, późno do domu wraca”. I my tak korzystamy z tych mediów społecznościowych. Patrzę, klepię, przesuwam bezwiednie. Facebook nie musi być tragedią, wręcz przeciwnie, ale my musimy być czujni. Łapiemy się na te skróty. Widziałem zdjęcie, więc mam poczucie, że coś wiem itd. - wyjaśniał Rafał Lasek.

Goście „Laboratorium Miłości” zgodnie przyznali, że zaczynanie budowania relacji od cielesności, przyjemności to jak wchodzenie do związku i małżeństwa tylnymi drzwiami.

- Zauważyłam, że kiedy ludzie poznają się poprzez cielesność, seks, zupełnie odpuszczają z czasem poznanie siebie na poziomie psychiki, charakteru, duszy. I to jest zaczynanie nie od tej strony, co trzeba. Bo potem przychodzi zawód, rozczarowanie, złość - stwierdziła Małgorzata Lasek.

- Wiecie, jaki powód rozstań najczęściej ludzie podają? Niezgodność charakterów. Byli parą przez np. 4 lata, potem ślub i po 3 latach małżeństwa związek się rozpada. Wtedy właśnie argumentują rozstanie tą niezgodnością charakterów. Pytam wtedy: co robiliście przez te lata chodzenia ze sobą, narzeczeństwa? To jest właśnie czas na poznanie się - skwitował Rafał Lasek.

- Wielu powtarza regularnie: „Co ksiądz może wiedzieć o tym i tamtym”. Ale właśnie wiemy dużo, bo pracujemy ludźmi, rozmawiamy, spowiadamy. Widzimy, jak ludzie się ranią, bo ulegają złudzeniu, że będąc blisko cieleśnie, koniecznie będą ze sobą blisko duchowo. Jako duszpasterz akademicki zachęcam studentów, by nie bali się mówić o swoich relacjach kapłanom. My często widzimy, kiedy ludzie mają się ku sobie, mamy szerokie spektrum, możemy doradzić, może na coś otworzyć oczy. Bo jak człowiek zakochany, to ciężko mu spojrzeć krytycznie. Warto więc rozmawiać - stwierdził o. Jacek Drabik.

Podczas panelu dyskusyjnego padły pytania: dlaczego w związku trudno sobie nawzajem zaufać? Co przez to tracimy, a co zyskujemy? Czy zaufanie to niezbędne ryzyko, które trzeba podjąć?

- Zaufanie buduje się przez całe życie. Swoją postawą, swoimi czynami. To nie jest łatwe. Czasem zdarza się je nadszarpnąć, ale jest w związku niesamowicie potrzebne. Ja męża nie sprawdzam, nie kontroluje, po prostu mu ufam, bo widzę, co robi dla mnie, dla rodziny. Widzę tę jego wierność przysiędze, którą złożył przed ołtarzem. To codzienne świadectwo. A więc nie tylko słowa, lecz także czyny. Jeśli ktoś ciągle mówi ci czułe i piękne słowa, składa wielkie deklaracje, ale nie potrafi się dla ciebie poświęcić, to coś jest nie tak. Małżeństwo to jest codzienne umieranie dla siebie, dla swoich wad i słabości - opowiadała Małgorzata Lasek, żona z 23-letnim stażem małżeńskim.

- Ludzie w poznawaniu się chodzą na skróty. Byleby szybko wejść na kolejne poziom, nie potrafią włożyć wysiłku. W relacji trzeba być cierpliwym i zaangażowanym. Kiedyś para mówiła sobie mocne słowa, jak już byli „po słowie”, czyli w narzeczeństwie. Pamiętam, że nie wolno było ot tak chodzić do domu do dziewczyny czy do chłopaka. Obowiązywały pewne zasady na konkretnych etapach znajomości. A narzeczeństwo było pewnym poważnym krokiem. Teraz ludzie nie idą ścieżką, która pozwoli się najlepiej poznać, ale najszybszą. Seks uprawiany w przypadkowych miejscach, na prędko, potem wątpliwości, że może dziecko się trafi… Nie tędy droga. Na wszystko przychodzi czas, na cielesność także - podsumował Rafał Lasek.

Prelegenci podjęli także temat kłótni w związku, czy może stać się przeszkodą, czy zbyt częste kłótnie są powodem do rozstania, czy raczej powinny wzmacniać związek?

- Kłótnia jest oczyszczeniem i wielką szansą. Mężczyzna i kobieta są różni i będą się różnić całe życie. Może to niepopularnie brzmi, ale kłótnie są dobre. Jeżeli ktoś mówi: „Nigdy się nie kłócimy” - albo kłamie, albo nie przeszedł żadnej poważnej próby. To oczywiście nie znaczy, że trzeba sprzeczki prowokować, ale różnice w związku prędzej czy później wyjdą. Nie zawsze emocje pozwalają nad nimi przejść spokojnie. Ważne, żeby skutek był dobry dla pary, czyli wyciągnięty wniosek, wypracowane rozwiązanie - odpowiadał o. Jacek Drabik.

- Najlepsze kłótnie to takie, do których już potem nie trzeba wracać, bo to oznacza, że wypracowaliśmy wspólne wyjście. Pogodziliśmy się, ale też wyciągnęliśmy wnioski i jest lepiej. Kłótnie dają szansę. Nie są niczym przyjemnym, ale stają się pewną próbą dla związku. Wtedy hartuje się nasza relacja. Nie wtedy, kiedy jest słodko i pięknie - skwitował Rafał Lasek.