W pocie, z kłodami rzucanymi pod nogi

ac

publikacja 29.04.2017 15:03

70 proc. olbrzymiej świątyni leżało w gruzach, zawalony był dach, odkształcone mury... Czy warto odbudowywać taką ruinę?

W pocie, z kłodami rzucanymi pod nogi Sobotnią część konferencji otworzył ks. Jarosław Pizoń SDB, inspektor wrocławskiej inspektorii salezjanów Agata Combik /Foto Gość

Na szczęście salezjanie, powojenni gospodarze parafii św. Michała Archanioła we Wrocławiu, zmierzyli się z wyzwaniem. Odbudowali zresztą nie tylko mury. Dzieje parafii po 1945 r. były tematem drugiej części konferencji towarzyszącej obchodom 70-lecia obecności salezjanów we Wrocławiu.

Na początku dr Anna Sutowicz zaprezentowała pierwsze powojenne lata parafii. Salezjanie – choć ich szeregi zostały zdziesiątkowane w czasie wojennej zawieruchy – przybyli na Dolny Śląsk, odpowiadając na skierowany do swoich współbraci apel prymasa Augusta Hlonda (również salezjanina). Najpierw przyjechali do Twardogóry, wkrótce potem do Wrocławia. W parafii św. Michała Archanioła proboszczem był wówczas jeszcze niemiecki kapłan ks. Josef Engelbert. Ponieważ wśród parafian przybywało Polaków, ustanowiony został polski koadiutator – najpierw ks. Władysław Plewka-Plewczyński, a następnie ks. Marian Hamerski oraz ks. Feliks Kokoszka. Msze św. dla Polaków odprawiane były wówczas w kaplicy św. Michała Archanioła przy ul. Warzywniczej.

– To ks. Kokoszka, który dobrze znał salezjanów, podsunął ks. Milikowi pomysł sprowadzenia ich do parafii – mówiła prelegentka. Zniszczony kościół mógł skłaniać do odrzucenia zaproszenia, lecz argumentem przemawiającym za przyjęciem go stała się m.in. oferowana salezjanom infrastruktura Fundacji św. Jadwigi (m.in. boisko), którą mogli wykorzystać do pracy z młodzieżą. Ostatecznie ks. inspektor Jan Ślósarczyk wyraził zgodę. Salezjanin ks. Alojzy Lądwik został najpierw wikariuszem substytutem, a następnie – 6 czerwca 1947 r. – administratorem parafii w imieniu Towarzystwa Salezjańskiego (niemiecki proboszcz opuścił parafię na początku 1947 r.).

– Odbudowę prowadził właściwie tylko siłami parafian. Już na Wielkanoc 1949 r. mogła się odbyć wielka uroczystość – Msza św. pod przewodnictwem administratora apostolskiego ks. Karola Milika – wspomniała A. Sutowicz. Salezjanie bardzo gorliwie zaangażowali się, zgodnie ze swoim charyzmatem, w pracę z młodzieżą. Prowadzili bursy, stołówkę, wiadomo, że przygotowywane były przedstawienia, inscenizacje – np. o męczeństwie św. Agnieszki. Służba liturgiczna ołtarza liczyła nawet 100 ministrantów, Sodalicja Mariańska – podejmująca także działalność charytatywną – kilkadziesiąt osób. Istniało koło Caritas, róże Żywego Różańca.

Ks. Lądwik, wielki patriota, często krytykujący materialistyczne koncepcje marksizmu, ściągnął na siebie uwagę władz. Urząd Bezpieczeństwa, posuwając się do szantaży, doprowadził do opuszczenia przez niego parafii. Z mnóstwem wrogich działań służb spotkał się również ks. Józef Ożóg, administrator parafii od stycznia 1951 r. do sierpnia 1952 r. – W styczniu 1951 r. usunięty został z diecezji ks. Milik, wielki przyjaciel salezjanów, a na czele diecezji stanął wikariusz kapitulny [ks. Kazimierz Lagosz] – mówiła A. Sutowicz. Nie wchodząc w ocenę budzącej kontrowersje osoby, wyjaśniła, że – prawdopodobnie pod wpływem władz państwowych – dążył do usunięcia salezjanów z parafii św. Michała Archanioła. Inspirowane przez służby konflikty, fałszywe oskarżenia dotyczące kwestii finansowych wysuwane wobec ks. Ożoga utrudniały nieustannie funkcjonowanie parafii. Również kolejni proboszczowie nie mieli łatwego zadania.

W 1957 r. mógł w końcu powrócić do parafii ks. Lądwik. Rządy w diecezji sprawował tu już wówczas bp Bolesław Kominek, wielki przyjaciel salezjanów. W 1960 r. administratorem parafii został ks. Zygmunt Kuzak, bardzo zasłużony dla Kościoła, były więzień Dachau. Niestety, w 1958 r. rozpoczęło się usuwanie katechezy ze szkół. Salezjanie zaczęli katechizować dzieci i młodzież (ok. 7 tys. osób) przy kościele, co było sporym wyzwaniem. W pracę z młodzieżą – także poza katechezą – angażowali się gorliwie m.in. ks. Jan Wurzel i ks. Edward Mazur, mimo rozmaitych szykan ze strony władz. Wielkim wydarzeniem w życiu parafii były przygotowania do Millennium Chrztu Polski, peregrynacja kopii jasnogórskiego wizerunku.

– Tam, gdzie pojawia się Kościół katolicki, tam rozkwita życie... Wraz z dziełem odbudowy Kościoła odrodził się tu także naród – mówiła prelegentka.

Wszystkie wykłady zostaną wkrótce wydane w formie specjalnej publikacji.