To nie instytucje, a wspólnoty

Gość Wrocławski 18/2017

publikacja 04.05.2017 00:00

Co odróżnia katolickie placówki od szkół publicznych, tłumaczy abp Józef Kupny.

– Nie chodzi o to, by izolować młodego człowieka od świata, ale by dać mu narzędzie, by szedł przez ten świat z podniesioną głową –  mówi metropolita wrocławski. – Nie chodzi o to, by izolować młodego człowieka od świata, ale by dać mu narzędzie, by szedł przez ten świat z podniesioną głową – mówi metropolita wrocławski.
Maciej Rajfur /Foto Gość

Maciej Rajfur: Księże Arcybiskupie, czy szkoła katolicka jest lepsza od publicznej?

Abp Józef Kupny: Nie wartościowałbym szkół na zasadzie: lepszy–gorszy, tym bardziej na podstawie samego szyldu. Rodzice mają całkowitą wolność wyboru placówki, w której ich dziecko będzie zdobywało wiedzę, i jestem przekonany, że każdy chce, by jego pociecha uczyła się w szkole, która będzie dla niego najlepsza. Kieruje się przy tym wartościami, które wyznaje w swoim życiu. Dla przykładu – jeśli dla kogoś ważną dziedziną życia jest sport i wiąże z nim swoją przyszłość, najprawdopodobniej wybierze szkołę mistrzostwa sportowego bądź klasę o zbliżonym profilu. Szkoła ma sens ze względu na młodych ludzi, a nie ze względu na jakieś abstrakcyjne koncepcje czy systemy polityczne. To ma być miejsce, w którym uczeń jest traktowany jak konkretna osoba, ze swoimi zdolnościami, zainteresowaniami, wartościami.

Dostępne jest 22% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.