Wezwanie do działania

Karol Białkowski

|

Gość Wrocławski 31/2017

publikacja 03.08.2017 00:00

W czasie wakacji niewielkie Taizé, które trudno znaleźć na mapie, ze względu na liczbę odwiedzających staje się tętniącym życiem miasteczkiem. Jednak oprócz szumu języków z całego świata można się tu zatopić w ciszy.

W Taizé, aby zjeść, trzeba... poczekać na swoją kolej. Nikt jednak nie czuje z tego powodu frustracji, przeciwnie – to okazja do zawarcia kolejnych, ciekawych znajomości. W Taizé, aby zjeść, trzeba... poczekać na swoją kolej. Nikt jednak nie czuje z tego powodu frustracji, przeciwnie – to okazja do zawarcia kolejnych, ciekawych znajomości.
Karol Białkowski /Foto Gość

Magnesem, który przyciąga każdego roku do francuskiej wioski dziesiątki tysięcy głównie młodych ludzi, jest na pewno żar modlitwy i jej niewątpliwe piękno. Z drugiej strony doświadczymy tam międzynarodowego charakteru cotygodniowych spotkań, przeżyjemy wspaniały czas z ludźmi w podobnym wieku i poznamy moc wzajemnego dzielenia się własnymi doświadczeniami, związanymi również z wiarą w Chrystusa. A jest się czym dzielić, skoro do Taizé przyjeżdżają chrześcijanie różnych denominacji – katolicy, protestanci i prawosławni.

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.