Serce w Biblii, ręka w ogniu

Agata Combik Agata Combik

publikacja 30.09.2017 00:21

O św. Hieronimie - człowieku, który miał potężny wpływ na kulturę całej Europy - opowiada Łukasz Krzyszczuk z Uniwersytetu Wrocławskiego, tłumacz i propagator jego dzieł.

Serce w Biblii, ręka w ogniu Św. Hieronim w katedrze wrocławskiej Agata Combik /Foto Gość

Agata Combik: W katedrze wrocławskiej widzimy św. Hieronima (ok. 449-420) w kapeluszu kardynalskim, u NMP na Piasku towarzyszy mu lew. Skąd ten zwierz u jego boku?

Łukasz Krzyszczuk: Losy lwa z cierniem w łapie i św. Hieronima połączył dopiero Jakub de Voragine w „Złotej legendzie” (XIII w.). Wcześniej opowieść o zwierzęciu związana była ze świętym mnichem o imieniu Gerasimos (Gerasimus), żyjącym w V w. w Palestynie. To imię brzmiało podobnie jak „Hieronymus”; dodatkowo Gerasimus nie był znaną postacią, a historia o lwie była barwna... De Voragine połączył ją więc błędnie ze św. Hieronimem. Atrybutami ojca Wulgaty stały się: lew, kapelusz kardynalski, często czaszka i wychudłe ciało (nawiązujące do życia ascetycznego), a także księga, którą pisze lub czyta. Na jednym z drzeworytów Albrechta Dürera towarzyszy mu dynia. Dlaczego? Między św. Augustynem a św. Hieronimem zrodziła się polemika dotycząca rośliny, która - zgodnie z biblijnym przekazem - wyrosła nad Jonaszem. Tekst hebrajski nazywa ją קִיקָיוֹן (czyt. qiqayon), co w Septuagincie - wcześniejszym, greckim przekładzie Biblii - zostało przetłumaczone jako „dynia”, natomiast św. Hieronim w swoim łacińskim przekładzie, w Wulgacie, użył słowa „bluszcz”. Kiedy Augustyn dociekał, jak to naprawdę jest, Hieronim mu opisał, jak „qiqayon” wygląda, dodając szczerze, że roślina ta nie ma łacińskiej nazwy (dziś Biblia Tysiąclecia nazywa ją rycynusem). Wtedy św. Augustyn stwierdził, że skoro nie jest to ani bluszcz, ani dynia, to woli dynię, ponieważ tak jest w Septuagincie...

Jak doszło do powstania Wulgaty?

W tamtych czasach przekładanie Biblii na łacinę to był krok bardzo postępowy. Autorytatywnym tekstem Pisma Świętego w Kościele, jeśli mówimy o Starym Testamencie, była Biblia przetłumaczona na grekę - Septuaginta. Ok. 382 r. papież Damazy I stwierdził, że na ziemiach, gdzie mówi się po łacinie (Italia, Półwysep Iberyjski, Afryka Północna), panuje pewien chaos. Wynikał z tego, że liturgia w lokalnych wspólnotach kościelnych była oparta na różnych przekładach Biblii na łacinę. Tych przekładów było bardzo dużo i to często nie najlepszej jakości. Damazy postanowił je ujednolicić. Ok. 382 r. św. Hieronim wrócił ze studiów na Wschodzie, z Konstantynopola do Rzymu, i został osobistym sekretarzem papieża. To dlatego, jako jego współpracownik, przedstawiany jest często w stroju kardynalskim, choć nie był nigdy kardynałem ani nawet biskupem. Prawdopodobnie w późniejszym okresie życia otrzymał święcenia prezbiteratu, choć nie odprawiał Mszy św. - były to niejako święcenia „honorowe”, udzielone ze względu na zasługi.

Na czym polegało „zlecenie” papieża Damazego?

Hieronim został poproszony o ujednolicenie przekładów. Na początku Damazemu chodziło tylko o Ewangelie, i nie o nowy przekład, ale o rewizję tych istniejących. Hieronim zabrał się do pracy - najpierw nad Ewangelią, potem nad psalmami. Był wcześniej na Wschodzie i nauczył się trochę języka hebrajskiego, stąd pokusił się o porównywanie przekładów Księgi Psalmów nie tylko z greckim tekstem Septuaginty, ale też z tekstem hebrajskim. W tamtych czasach było to bardzo innowacyjne. Św. Hieronim w jednym z późniejszych tekstów napisze, że gdy podjął decyzję, że podstawą dla niego będzie tekst hebrajski, nie grecki, „świadomie włożył rękę do ognia” (Prologus in librum Esaiae z 393 r.). Rzeczywiście, był z tego powodu powszechnie krytykowany. Dotąd w świecie chrześcijańskim panowała kulturalna dominacja greczyzny. Kiedy łacina na poważnie zaczyna funkcjonować w literaturze chrześcijańskiej, pojawiły się obawy o rozłam w Kościele - rozejście się dróg wspólnot kościelnych wschodnich i zachodnich. Już zresztą pojawiały się pewne nieporozumienia dotyczące spraw dogmatycznych - często wywoływane także przez różnice językowe. Nie dziw więc, że św. Hieronim, jakby „omijający” grekę, był krytykowany. Jego Wulgata stała się powszechnie uznana dopiero w czasach karolińskich.

Dlaczego zainteresował się Pan właśnie tą postacią?

Z wykształcenia jestem filologiem klasycznym, św. Hieronimem zainteresowałem się pod koniec studiów na Uniwersytecie Wrocławskim. Po pierwsze dlatego, że filologowie klasyczni poświęcają późnostarożytnym autorom łacińskim mniej uwagi niż innym; po drugie - św. Hieronim całe swoje życie zajmował się właśnie filologią, tłumaczeniami. Znałem łacinę, zacząłem się na studiach uczyć hebrajskiego. Badając pisma św. Hieronima - a zajmowałem się jego komentarzami biblijnymi - mogłem korzystać ze znajomości obu języków. Interesowały mnie choćby dygresje filologiczne w komentarzach świętego. Możemy dzięki nim śledzić jego rozterki, rozważania: coś przełożyć tak lub inaczej? Możemy poznać drogę, jaką doszedł do takiej, a nie innej wersji przekładu Biblii.

Dzielił się pan swoją fascynacją św. Hieronimem m.in. na spotkaniu wrocławskiego Dzieła Biblijnego. Co może nas dziś porwać w osobie żyjącej na przełomie IV i V w.?

To człowiek o barwnym życiorysie. Zwykle to właśnie przyciąga uwagę wszystkich, warto jednak pochylić się także nad jego dziełami. Najważniejszym z nich jest Wulgata - przekład Pisma Świętego na łacinę. Słynne są „Listy” Hieronima, w których często wypowiada się bardzo emocjonalnie, w ostrych słowach polemizuje z kimś, używając nawet inwektyw. Jest i dziś postacią sztandarową dla ludzi, którzy zajmują się Pismem Świętym. On sam nieustannie żył Biblią. Nawet w pismach niedotyczących jej wprost, w listach czy polemikach, ona jest na pierwszym miejscu. Kiedy św. Hieronim dokonywał swojego przekładu z tekstu hebrajskiego, miał dostęp do rękopisów, którymi my dziś nie dysponujemy. Nie mamy oryginałów Starego Testamentu. Jeśli chcemy badać autentyczność tekstu i dochodzić najbliższego oryginałowi brzmienia, to Wulgata św. Hieronima jest dla nas ważnym świadkiem.

Hieronim przeżywał rozterki nie tylko dotyczące przekładu świętych tekstów.

Poza fascynacją Biblią kochał bardzo klasyków - antycznych pogańskich autorów. Namiętnie ich czytał. Był dobrym uczniem w szkole, miał świetnych nauczycieli rzymskich. W swoich pismach nie tylko cytuje Horacego i Wergiliusza, ale przede wszystkim pisze charakterystycznym dla klasyków stylem. W jednym z listów napisanych w latach 70. IV w. wspomina o śnie, jaki miał, gdy leżał chory w gorączce. Ujrzał siedzącego na tronie Chrystusa, który kazał Hieronima wychłostać. Zapytany, kim jest, odparł, że chrześcijaninem, ale Chrystus powiedział mu: „Nie, jesteś cyceronianinem” (List XXII, 30 do Eustochium z 384 r.). Ten list pokazuje rozdarcie św. Hieronima. W tamtym czasie wielu Ojców Kościoła zastanawiało się, czy zagłębiać się w dzieła klasyków czy nie, czy posyłać dziecko do szkoły, gdzie będzie poznawać antyczną pogańską kulturę. Dzieła św. Hieronima odznaczają się stylem cycerońskim; pisze piękną łaciną, choć ona w tamtym czasie powszechnie się wulgaryzuje, dostaje się pod coraz większy wpływ narzeczy lokalnych. U niego pozostaje „czysta”, choć sam pochodzi nie z Rzymu, a z prowincji - z pogranicza dzisiejszej Chorwacji i Słowenii.

Najczęściej chyba powtarzane zdanie św. Hieronima brzmi: Nieznajomość Pisma św. jest nieznajomością Chrystusa.

Tak, św. Hieronim bardzo lubi - co też jest spuścizną antyku - aforystyczne powiedzenia. Wiele z nich przeniknęło do naszej kultury współczesnej. Na przykład myśl: „Zajmuj się zawsze jakąś pracą, aby diabeł zastał cię wciąż zajętym” (por. List CXXV do mnicha Rustyka z 412 r.). Słowa św. Hieronima o nieznajomości Pisma Świętego stają się jeszcze głębsze, gdy sięgniemy do kontekstu tej wypowiedzi. Pojawia się ona w przedmowie do największego jego dzieła: „Komentarza do Księgi Izajasza” - komentarza, który zawarł w... 18 księgach. Ojcowie Kościoła zastanawiali się, jak czytać ST. W czasach Orygenesa, ok. 150 lat przed Hieronimem, dominowały dwie szkoły - dwa poglądy na Biblię. Przedstawiciele szkoły aleksandryjskiej uważali, że ST należy czytać alegorycznie, doszukując się w nim proroczych zapowiedzi misji Jezusa Chrystusa; przedstawiciele szkoły antiocheńskiej przekonywali, że na alegorię trzeba uważać, by nie dać się ponieść wyobraźni. Już w czasach św. Hieronima wypracowano stanowisko kompromisowe. On sam w całym ST starał się dostrzegać Chrystusa - stąd wspomniane słowa w kontekście proroka Izajasza, w którego księdze czytamy o Immanuelu, o cierpiącym słudze Jahwe itd. Dodajmy, że Hieronim chciał pokazywać Żydom - a wiele lat spędził w Betlejem - że w ich tekstach, tekstach hebrajskich, znajduje się prawda o Chrystusie. Był otwarty na dialog z nimi.

Ludzi fascynuje fakt, że Hieronim został świętym mimo dość trudnych cech charakteru.

Miał rzeczywiście gwałtowny temperament, choć wiele jego zachowań można zrozumieć, uwzględniając ówczesną drogę edukacji. Prowadziła przez szkołę elementarną, następnie szkołę tzw. grammaticusa. Nauczyciel omawiał np. tekst Homera czy Wergiliusza, podejmując obecne tam wątki poboczne i przekazując tym samym uczniowi wiedzę o całym świecie. Co ciekawe, czytając komentarze św. Hieronima, widzimy, że czyni on podobnie - gdy w Biblii napotyka wzmiankę o jakimś zwierzęciu, czyni dygresję na ten temat. Zwieńczeniem edukacji była nauka sztuki mówienia, czyli retoryka. Kształcono ucznia na mówcę - przygotowanego do kariery politycznej bądź adwokackiej - ucząc go polemizowania, dialektyki, pewnych chwytów retorycznych. Hieronim przyswoił je sobie. Czasem „dawał się ponieść” temu, czego nauczył się w szkole; do tego dołączały się cechy jego osobowości. Przykładowo, pisząc do mnicha o imieniu Rustyk, wyjaśnia, że nikomu nie należy ubliżać. Dosłownie kilka zdań niżej wspomina o Rufinie z Akwilei, z którym się posprzeczał, nazywając go skorpionem, wężem itd.

Ponoć on i św. Augustyn nie przepadali za sobą?

Nie można tak powiedzieć. Św. Augustyn ma bardzo dobry stosunek do św. Hieronima i jego pracy. Nie zgadza się z nim właściwie w dwóch kwestiach: nie podoba mu się to, że św. Hieronim tłumaczy Biblię z hebrajskiego; poza tym nie przekonuje go sposób interpretacji przez Hieronima sytuacji opisanej u św. Pawła – gdy apostoł wspomina, że upomniał św. Piotra za to, że przy żydach stronił od chrześcijan pochodzenia pogańskiego (św. Hieronim uważał, że Piotr w istocie nie stronił od nich, ale chciał ich nauczyć cierpliwości, przyjmowania uwag). Gdy w jednym z listów do Augustyna Hieronim czyni uszczypliwe uwagi, tamten przestaje drążyć sporne kwestie i odpisuje mu w miłym tonie. Zapobiega wybuchowi sporu. Dialog między nimi był merytoryczny.

Św. Hieronim wiele uwagi poświęcił kobietom zainteresowanym drogą poświęconego Chrystusowi dziewictwa i wdowieństwa.

Zanim jeszcze zajął się poważnie Pismem Świętym, zafascynował się życiem ascetycznym, pustelniczym. Po studiach wyjechał na pustynię na terenie dzisiejszej Syrii. Musiał wrócić do Rzymu, ale potem znów wyjechał, osiadł w Betlejem. Żył w pustelni, ale zajmował się też działającym tam klasztorem. Jego styl życia był nie do końca pustelniczy, bo miał osobowość, która pchała go do kontaktów z ludźmi, choćby przez korespondencję. Gorliwie zachęcał innych do ascetycznego trybu życia. Wcześniej w Rzymie założył, jak to dziś określają badacze, „żeński klub na Awentynie”. Stanowiła go grupa bogatych Rzymianek, dla których Hieronim był duchowym liderem. Był wielkim (niejedynym w tym czasie) propagatorem dziewictwa przeżywanego dla królestwa Bożego. Wiele spośród kobiet korzystających z jego rad potem zostało uznanych za święte, jak Paula czy Eustochium. Wiele z nich uczyło się hebrajskiego. Św. Hieronim powie nawet o Pauli, że znała hebrajski lepiej niż on (por. List CVIII do Eustochium z ok. 404 r.). Wyjechała, podobnie jak on, do Ziemi Świętej i tam założyła żeński klasztor. Dodajmy, że św. Hieronim pisał traktaty polemiczne broniące dziewictwa jako drogi życiowej, ale i dziewictwa Maryi („Przeciw Helwidiuszowi” z ok. 383 r.).

Szacunek budzi rozmach działania.

Warto zauważyć, jaki ten betlejemski mnich wywarł wpływ na cywilizację europejską. Aż po XVIII w. Biblia była dziełem, które w największym stopniu wpływało na kulturę Europy. A Pismo Święte funkcjonowało poprzez wieki właśnie w tłumaczeniu św. Hieronima - to na nim była oparta liturgia, nią inspirowała się sztuka. To był człowiek bardzo pracowity. Ukazuje to choćby fakt, że zaczął tłumaczyć Biblię z hebrajskiego w 390 r., a ok. 408 już całą przełożył. W międzyczasie pisał listy, komentarze, zajmował się klasztorem w Betlejem... Interesował się najbardziej księgami najtrudniejszymi - prorokami. Napisał komentarze do wszystkich prorockich ksiąg (pracę nad ostatnim z nich, Jeremiaszem, przerwała śmierć). Komentował je werset po wersecie. Podejmowana przez św. Hieronima praca przerastała jednak możliwości jednego człowieka, przez co zdarzały mu się niedokładności - brzemienne w skutki trwające setki lat. Przykładem jest tekst z Rdz 3,15, gdzie mowa o zmiażdżeniu głowy węża. W Biblii Tysiąclecia czytamy, zgodnie z oryginałem, że zmiażdży ją „potomstwo” niewiasty, Septuaginta mówiła, że dokona tego „potomek” niewiasty (co odnoszono wprost do Chrystusa), a u św. Hieronima ową głowę zmiażdży „ona”, czyli niewiasta, co wprost wskazywałoby na Matkę Jezusa. Inna kwestia dotyczy tekstu Wulgaty, zgodnie z którym Mojżesz, po spotkaniu z Panem, był „rogaty”. Choć trzeba stwierdzić, że istnieją przesłanki uzasadniające w jakiś sposób takie tłumaczenie. Św. Hieronim popełniał jednak pewne błędy także dlatego, że nie znał hebrajskiego zbyt dobrze. Uczył się go krótko, miał słaby wzrok. Posiłkował się komentarzami Orygenesa. Niektóre pomyłki mogły wyniknąć z przyjętej interpretacji Starego Testamentu (przykładowo egipskie imię Józefa sprzedanego w niewolę przetłumaczył jako „salvator mundi”, wprost odnosząc go do Chrystusa).

Czy oprócz Wulgaty można czytać pisma św. Hieronima po polsku?

Przetłumaczone zostały na język polski wszystkie jego listy, prawie wszystkie pisma polemiczne i niektóre komentarze (do Księgi Jonasza, Ewangelii św. Mateusza, Księgi Koheleta oraz, przetłumaczony przeze mnie, „Komentarz do Księgi Abdiasza”). Pamiętajmy, że komentarze Ojców Kościoła to nie suche analizy, ale dzieła przystępne, pisane barwnym językiem. Mogą być bardzo interesujące także dla współczesnego czytelnika.