Jakiej miłości potrzebuje dziecko?

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 24.03.2018 17:33

Mężowie, przytulajcie żony przy dzieciach, cmoknijcie je w policzek. Żony, zachwycajcie się mężami na oczach waszych dzieci! - apeluje Jacek Pulikowski.

Jakiej miłości potrzebuje dziecko? Jacek Pulikowski to znany polski mówca w tematyce rodziny i stosunków małżeńskich Maciej Rajfur /Foto Gość

W parafii pw. św. Apostołów Piotra i Pawła Klub Dyskusyjny Areopag zorganizował spotkanie z Jackiem Pulikowskim. Wybitnym znawca tematyki rodzinnej wygłosił wykład pt. "Więź małżeńska, a wychowanie dzieci, czyli - czego potrzebuje dziecko do szczęścia”.

Już na początku przyznał, że nasze dzieci mogą wiele przekazać dorosłym, tylko trzeba nauczyć się je słuchać.

- Mamy być świadkami wiary, wartości, przyzwoitości i przykazań. Ale traktować przykazania jak ochronę przed tragedią, którą daje nam Bóg, a nie że Bóg nam wszystkie zabawki pozabierał. Dzieci do wartości trzeba pociągać, a nie popychać - mówił Jacek Pulikowski.

Opowiedział przy tym anegdotę: „My co niedzielę wysyłamy dzieci do kościoła, ale on nas oszukują, idą do kolegów oglądać telewizję - mówią rodzice. A wy co w tym czasie robicie? - pyta znajomy. No… oglądamy telewizję - odpowiadają rodzice”

Jacek Pulikowski przypomniał, że jest ogromna różnica między posłuszeństwem, a uległością dzieci wobec rodziców. Ważne jest, by dzieci potrafiły przyznać rodzicom władze, wiedząc, że dorośli nie potrzebują jej dla fanaberii, ale dla ich dobra.

- Dzieci nas podglądają tak, że nie zdajemy sobie sprawy. Kiedy będę miał brodę i wąsy - pyta dziecko? A czemu pytasz? Bo nie będę musiał iść wtedy do kościoła - odpowiada maluch. Ta ilustracja pokazuje, jak jest w naszych rodzinach - stwierdził wykładowca akademicki.

Rozsądne podejście do wychowania dziecka nie polega na myśleniu o tym, jak posterować dzieckiem, tylko pokierować jego rozwojem, stwarzając mu potrzebne warunki.

- Ja, znając potrzeby dziecka, spełnię je i jednocześnie będę ukierunkowywał jego postawy, jego drogę. Na tym polega wychowanie. Mamy formować dzieci, nie tłamsić. Pociągać je przykładem, bo najważniejsze jest być, a nie mieć - oświadczył prelegent.

Poruszył on także temat relacji małżeńskich.

- Każdy z nas, nawet żyjąc dobrym małżeństwie, może sobie zadać pytanie: Czy chciałabyś, żeby twój synek był tak traktowany, jak ty dzisiaj traktowałaś męża? Czy chciałbyś, żeby twoja córka tak była traktowana, jak ty traktujesz żonę? - opowiadał J. Pulikowski.

Przedstawił cztery najważniejsze potrzeby dziecka. Pierwsza to miłość, druga to miłość, trzecia to miłość i czwarta to… też miłość. Ale chodzi o cztery zupełnie różne rodzaje miłości.

- Wszystkie okazują się niezbędne do prawdziwego rozwoju. Pierwsza to miłość matki. Choćby facet był geniuszem, nie zastąpi matki. Chodzi o wrażliwość, umiejętność czytania bodźców. Mężczyzna do kobiety: zrób coś z nim, bo ciągle ryczy. Kobieta: nie ryczy tylko płacze i sam byś płakał, gdyby cię bolało lewe uszko - opowiadał anegdotę J. Pulikowski.

Jak dodał, nie należy oczekiwać od słonia, że będzie latał.

- Drogie Panie, nie liczcie na domyślność facetów. Kobieta ma wszystko to, czego potrzebuje zwłaszcza małe dziecko. Z drugiej strony kobiety nie zastąpią dzieciom ojca. I to jest ta druga miłość - ojcowska. Powiem rzecz pozornie straszną: pół biedy, gdy ojciec umarł, bo może być przywoływany, ale kiedy ojciec opuszcza rodzinę, nie może stać się wzorem dla dziecka, nie może być bohaterem - analizował mężczyzna.

Nakreślił także różnicę między miłością ojca i matki do dziecka. Kobieta jest krótkowidzem, widzi każdy drobiazg tu i teraz. Mężczyzna natomiast to dalekowidz, który już dostrzega to, co znajduje się na horyzoncie.

- Trzecia miłość, której potrzebuje dziecko, jest ważniejsza od pierwszej i drugiej. To miłość między rodzicami. Ona ma być widziana przez dziecko. Mężowie, przytulajcie żony przy dzieciach, cmoknijcie je w policzek. Żony, zachwycajcie się mężami na oczach waszych dzieci - apelował prelegent.

Wspominał, że kiedy uczęszczał do liceum na jego 40 kolegów jeden pochodził z rozbitej rodziny, z której ojciec odszedł.

- A dzisiaj? Jaka jest statystyka? - pytał retorycznie J. Pulikowski.

Zaznaczył, że dzieciom bezwzględne poczucie bezpieczeństwa daje zauważalna miłość mamy i taty. Nie chodzi o obraz cukierkowej miłości, ale realnej, która się czasem kłoci i zawsze godzi.

- Czwarta miłość to ta Boga do człowieka, miłość Stwórcy do stworzenia. Niezależna od naszych poglądów, naszego zachowania. Musimy sobie uświadomić, że jest ktoś taki, kto nas bezgranicznie i bezwarunkowo kocha. I mamy to przekazywać dzieciom, żeby one miały absolutną pewność, że jest ktoś wspaniały, kto je kocha - stwierdził gość spotkania.

Jak dodał, człowiek niekochany nie widzi sensu życia. Nawet gdyby „nawaliła” miłość mamy, taty, czy ta pomiędzy rodzicami, a dziecko uwierzyło, że Bóg je kocha, nie straci poczucia sensu życia.

- W niektórych krajach Zachodu liczba ofiar samobójstw przekracza liczbę ofiar wypadków samochodowych. Ludzie poniszczyli relacje i przestali wierzyć w Boga. W pogoni za różnymi dobrami, które rzekomo mają dać szczęście - oświadczył specjalista ds. rodziny.

Apelował do mężczyzn, by brali udział w wychowaniu swoich dzieci, bo to konieczna inwestycja dla kondycji rodzinnej.

- Ważna jest także praca zawodowa na rzecz rodziny, a nie na swoje zbytki. I kolejna sprawa - niezłomna postawa chrześcijańska, bo to właśnie od ojca dzieci uczą się zachowania, czerpią wzór do naśladowania. A nie da się dziecku przekazać czegoś, czego sam w sobie nie mam - opowiadał J. Pulikowski.

Jego zdaniem dzieci potrzebują ojca-bohatera, którego będą naśladować, dlatego ojcowie mają kluczowy wpływ na postawy dziecka w przyszłości. Dobry tata nie musi być jednak idealny. Przyzwoita więź z ojcem okazuje się niezwykle potrzebna.

- Dlatego powinniśmy zmieniać swoje wnętrze poprzez czyny. To myśl Karola Wojtyły - informował prelegent.

Zaznaczył, że współcześnie, kiedy nie widać, jak mężczyźni ciężko pracują, żona nie powinna deprecjonować pracy męża. Wręcz przeciwnie, dobrze jeśli utrzymuje w rodzinie etos pracy na rzecz bliskich.

- Każda praca jest fascynująca nawet w najprostszym zawodzie, dlatego pokażmy naszym dzieciom to, co robimy, zachwyćmy je swoim życiem, dawajmy im dobry przykład - zachęcał Jacek Pulikowski