Zainteresowanie kulturą po ESK wzrosło

Radosław Żyszczyński

publikacja 10.04.2018 10:05

W ramach "Akademii Intelektu" w CODA "Maciejówka" odbyło się kolejne spotkanie. Tym razem poświęcone kulturze i wielokulturowości.

Zainteresowanie kulturą po ESK wzrosło Krzysztof Maj. Radosław Żyszczyński

Gościem spotkania był Krzysztof Maj, dyrektor Biura Festiwalowego Impart 2016. Przyznał, że przez kulturę rozumie wszystko, co nas wychowuje i kształtuje, m.in. naszą wiarę, historię, zwyczaje kulinarne. Jednak szczególną wagę przywiązuje do związku między kulturalnością a umiejętnością pięknego różnienia się i wzajemnego poznawania, i tolerancji.

Mówca opowiadał jednak przede wszystkim o tym, w jaki sposób Wrocław wykorzystał w 2016 roku tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Przypomniał o dobrze przyjętym zaproszeniu do współpracy tych polskich miast, które wcześniej rywalizowały o zaszczytne miano. Zestawiał Wrocław z poprzednikami, na przykład Wilnem, któremu bycie Europejską Stolicą Kultury nie wyszło z powodu wewnętrznych konfliktów politycznych. Wskazując na podjęte wyzwania, wskazał na problem wielości wizji organizowanego wydarzenia i trudności z włączeniem w życie miasta ludzi, przebywających w mieście czasowo, nie mających w nim rodziny.

- Gdy porównujemy ilość wydarzeń kulturalnych we Wrocławiu w roku 2017 i 2018, czyli już po roku Europejskiej Stolicy Kultury, obserwujemy tylko niewielki wzrost, ale ludzie mają wrażenie, że tej kultury jest więcej. To jest trochę tak, jak z rodziną, która najpierw kupuje mercedesa albo volkswagena i potem na ulicy dostrzega masę podobnych, wcześniej niedostrzeganych samochodów. Dzięki tytułowi wzrosło zainteresowanie mieszkańców kulturą - podsumował K. Maj.

Gość odniósł się także do różnych burz w debacie publicznej: - W ramach roku Europejskiej Stolicy Kultury było dużo projektów, które raz "uwierały" jedną część społeczeństwa, a drugim razem inną. Kontrowersje pojawiły się między innymi w związku z kongresem podejmującym problem relacji między kulturą a chrześcijaństwem. Wówczas protestowały środowiska lewicowe, którym nie podobała się lista zaproszonych prelegentów - opowiadał Krzysztof Maj.