Jeśli nie staniecie się jak dzieci...

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 19.04.2018 19:08

Tym razem w cyklu "Do kina z Gościem" było bardzo familijnie. O tym, jak patrzą na Boga dzieci, opowiedziały Siostry Bożego Serca Jezusa.

Jeśli nie staniecie się jak dzieci... od lewej: s. Katarzyna Fabicka i s. Magdalena Stachura w kinie mówią świadectwo Maciej Rajfur /Foto Gość

W kolejnym pokazie specjalnym z cyklu „Do kina z Gościem” wzięły udział całe rodziny z dziećmi. Na ekranie przedpremierowo widownia zobaczyła film „Tam, gdzie mieszka Bóg”. To pierwsza profesjonalna produkcja kinowa, w której zagrał papież Franciszek.

W ramach seansu specjalnego krótkie świadectwo wygłosiły siostry ze Zgromadzenia Bożego Serca Jezusa.

Specjalizują się one w pracy z dziećmi niepełnosprawnymi intelektualnie. Prowadzą na Ostrowie Tumskim Klub Środowiskowy dla Dzieci z Zespołem Downa "Pozytywka"

- Nasz klub charakteryzuje się tym, że uczestniczą w nim całe rodziny, nie tylko niepełnosprawne dzieci. Organizujemy także różne nabożeństwa dla nich i mamy okazje zobaczyć, w jaki sposób przebiega rozwój duchowy dzieci z zespołem Downa i ich bliskich także - mówiła s. Magdalena Stachura.

Wspomina, że kiedy zaczynały tworzyć „Pozytywkę”, dzieci wywodziły się różnych placówek i nie potrafiły ze sobą współpracować. Dzisiaj zakonnice widzą, jak na przestrzeni kilkunastu lat pojawiły się przyjaźnie, silne relacje między podopiecznymi.

- Te dzieci są naprawdę normalne. Potrzebują po prostu wsparcia. Potrzebują kogoś, kto z nimi będzie, wysłucha ich. Są to osoby bardzo wdzięczne, które nie ukrywają tego, co myślą - oświadczyła s. Magdalena.

- Hania, widząc dziurę w rajstopie jednej z naszych wolontariuszek, podeszła do niej i mówi: „Nie no, z taką dziurą to ja bym tu nie przyszła”. Zawsze jest u nas bardzo wesoło - opowiadała s. Katarzyna Fabicka.

Jak zgodnie stwierdzają, urzeka je zawsze w dzieciach ich prostota i szczerość, która pojawia się również odniesieniu do Pana Boga. Każde dziecko, jeżeli nie jest pokrzywdzone przez dorosłych, patrzy na Boga z ogromna prostotą, jak na tatę w niebie.

- Czasem nasze dzieci w drodze na zajęciach wpadają do naszego klasztoru i rzucają się przed Najświętszym Sakramentem, klęczą i modlą się. Oliwka potrafi tańczyć przed Panem Jezusem, a siostry ze zgromadzenia próbują tam nieszpory odmawiać. (śmiech) Niektórzy powiedzą, że nie wiemy, co to dziecko ma w głowie, ale wiemy, co ma w sercu. To widać jak na dłoni - analizowała s. Magdalena.

Prelegentki opowiedziały także o wolontariuszach, którzy traktują podopiecznych „Pozytywki” jak równych sobie. Skracają maksymalnie dystans, rozmawiają z nimi, nie dają dzieciom odczuć, że są inne, niepełnosprawne.

- Młodzież, która nam wolontaryjnie pomaga, także zostaje ubogacona tą posługą. Te grupy wzrastają razem dzięki sobie, a współpraca czyni wolontariuszy dojrzalszymi. Nasze dzieci mają w sobie ogrom piękna i naprawdę dużo więcej czerpiemy z tego czasu, niż jesteśmy im w stanie dać - tłumaczyła s. Katarzyna.

Podkreślała, że dzieci odkrywają, że Pan Bóg jest wszędzie, że jest przy nas. Postrzegają Go jak kochającego tatę, który zawsze nam nami czuwa. I tak powinni na Boga spojrzeć dorośli.

- My, jako Siostry Bożego Serca Jezusa, żyjemy w duchu wynagrodzenia Bożemu sercu za grzechy i brak miłości świata. A tą szczególną bolączką jest fakt, że dzieci z zespołem Downa są współcześnie niechciane. Więc my kochamy je za tych, którzy nie chcą ich kochać. Staramy się dostrzegać Pana Boga w nich - mówiła s. Magdalena.

Zakonnice wyjaśniały, że bardzo dużo zależy od nas dorosłych w kwestii obrazu Pana Boga i drugiego człowieka. My, ludzie zdrowi, określamy, że kto jest lepszy, a kto gorszy.

- A tak nie powinno być. Każdy z nas ma wnętrze i to wnętrze decyduje o tym, jacy jesteśmy. I my staramy się widzieć w dzieciach to, co wewnętrzne - mówiła s. Katarzyna.

Podkreśla, że dzieci uczą ją dużo cierpliwości, a zajęcia w „Pozytywce” ładują ją pozytywną mocą potrzebną na co dzień.

- Gdy wiem, że mam zajęcia z dziećmi, to nie muszę pić kawy i to nie dlatego, że one mnie denerwują, ale dlatego, że dają dużo energii - oświadczyła s. Magdalena.

Zakonnice pragną, by jak najwięcej dzieci dowiedziało się o takim miejscu jak „Pozytywka”.

- Spotykamy się w środę i w piątek od godziny 17 do 19. Prowadzimy zajęcia kulinarne, sportowe, z muzykoterapii, plastyczne i pedagogiczne , a teraz wchodzą zajęcia z dogoterapii - wymieniała s. Magdalena.

- Na zajęciach kulinarnych jest wesoło i biało, bo dzieci uwielbiają pizzę. Robimy także pierogi, czy sałatki - uzupełniła s. Katarzyna.

Środowisko „Pozytywki” łączą nas wspólne wyjazdy, na które wybierają się całe rodziny.

- Nie ma tak, że rodzice odstawiają nam dzieci. Podróżują razem, bo często czują się odepchnięte i nierozumiane w kręgach swoich najbliższych z powodu dziecka z zespołem Downa, które przyjęli na świat - uważa s. Magdalena.

Apelowała przy tym na bazie swoich doświadczeń, że dzieci nie szufladkują, nie tworzą podziałów. To my dorośli stwarzamy różnice i budujemy bariery. Musimy się od dzieci uczyć spojrzenia prostego i pięknego. I nie utrudniajmy dzieciom spojrzenia na Boga, które szukają Go w prostocie, ufności i całkowitym zawierzeniu Jego sercu.

Siostry zakonne przytoczyły na koniec swojego wystąpienia słowa samego Jezusa, który powiedział: „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego”.