Do Maryi na... rolkach

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 30.06.2018 11:53

Z samego rana w sobotę 72 rolkarzy wyruszyło z Wrocławia na Jasną Górę. W cztery dni pokonają 221 kilometrów. Najmłodszy z nich ma 12 lat, najstarszy 60.

Do Maryi na... rolkach Wyjazd na Jasną Górę spod katedry wrocławskiej Maciej Rajfur /Foto Gość

Trzecia edycja Rolkowej Pielgrzymki Wrocławskiej odbywa się pod hasłem „Napełnieni Duchem Świętym”. Jej uczestnicy rozpoczęli swoją podróż do Częstochowy od porannej Mszy świętej w archikatedrze wrocławskiej. Planowo na Jasną Górę mają dojechać 3 lipca. 

Zobacz galerię zdjęć ze startu TUTAJ.

- W tym czasie pielgrzym spogląda na swoje serce, na życie, przeszłość i teraźniejszość. Człowiek może być napełniony różnymi sprawami, trudnościami, problemami. Mogą go przepełniać codzienne obowiązki, prace, zmęczenia, grzech. My mamy być napełnieni Duchem Świętym. Bierzemy udział, by podjąć trud pielgrzymowania i otworzyć swoje serca na działanie Bożej łaski - mówi ks. Jerzy Babiak SDB.

Jako organizator zaznacza, że razem z innymi przyjmuje starą zasadę: pielgrzymowi nic się nie należy.

- Pytano mnie o pogodę, odpowiadałem, że ona również nam się nie należy. Na pielgrzymce im więcej przeciwności, tym lepiej. Całość ma przecież charakter pokutny, który zachęca nas do nawrócenia. Trudności będą i powinniśmy się z nimi mierzyć. Pielgrzym przyjmuje wszystko, co otrzymuje - tłumaczy salezjanin.

Dodaje, że czterodniowa podróż na rolkach ma napełniać radością, wolnością i pokojem.

- Chcemy być jak setnik z dzisiejszej Ewangelii. Mimo słabości wołamy: "Przyjdź do mnie Jezu ze swoim błogosławieństwem!". Chrystus nie odrzuca człowieka niegodnego. Wręcz przeciwnie, przychodzi i uzdrawia. On chce błogosławić naszym słabościom, naszemu zmęczeniu - mówi ks. Babiak.

Podczas nietypowych rekolekcji w drodze każdy rolkarz wiezie w swoim sercu intencje, które złoży przed Cudownym Obrazem Matki Bożej Królowej Polski 3 lipca. Każdego dnia grupa będzie modlić się na wspólnotowej Mszy świętej.

- Maryja jest Przybytkiem Ducha Świętego, dlatego przez jej wstawiennictwo będziemy prosić o potrzebne dary - stwierdza organizator.

Rolkowa pielgrzymka staje się dużym wyzwaniem dla porządkowych, którzy czuwają nad bezpieczeństwem uczestników.

- Wszystko zależy od tego, co zgotuje nam sytuacja i sami pielgrzymi. Obowiązkowo musimy zachować rozsądek i rozwagę praktycznie cały czas. Warto mieć oczy dokoła głowy, dbać o to, aby ruch aut przebiegał płynnie, żebyśmy za bardzo nie naruszali komunikacji w otoczeniu. Priorytetem jest dla nas jednak bezpieczeństwo uczestników - opowiada Monika Kubrycz, główny porządkowy.

Drogi, z których skorzystają rolkarze, zostały dokładnie sprawdzone. Trzy tygodnie przed pielgrzymką organizatorzy wykonali tzw. „objazdówkę”. Sprawdzili wtedy trasę pod względem remontów, nowych nawierzchni, czy ewentualnych komplikacji.

- W tym roku dokonaliśmy zmiany w trasie właśnie po „objazdówce”, aby uczestnicy poruszali się lepszą nawierzchnią - informuje M. Kubrycz.

Czy da się przejechać do Częstochowy z Wrocławia bez dziur?

- Zapewne się da, ale musieliśmy ciągle jechać głównymi trasami. Żeby nie utrudniać ruchu wybieramy malownicze mniej ruchliwe drogi prowadzące przez wioski. Tam zdarzają się dziury. Warto jednak pamiętać, że uczestniczymy w pielgrzymce, a nie wyjeździe sportowym, wiec niedogodności w nawierzchni to nie katastrofa tylko wyzwanie, z którym pielgrzym musi się mierzyć - podsumowuje Monika Kubrycz.

Dodaje, że średnia prędkość rolkarzy na pielgrzymce wynosi ok. 15 km /h, ale zdarza im się jechać ponad 20 km/h. Pierwszego dnia pokonają „dla przetarcia” 55 kilometrów, przez dwa kolejne po 78 km i na końcu 13 km.

Unikatowe wydarzenie ma też charakter charytatywno-społeczny. Uczestnicy włączyli się w akcję pomocową „Kilometry Miłości” przygotowaną przez Salezjański Wolontariat Misyjny „Młodzi Światu” oddział we Wrocławiu.

- W tym roku nasze serca kierujemy do dotkniętej wojną Syrii. Chcemy zebrać jak największą ilość środków na pomoc podopiecznym oratorium salezjańskiego w Damaszku - mówi ks. Jerzy Babiak.