Wiedzą, czego chcą

Agata Combik Agata Combik

|

Gość Wrocławski 27/2018

publikacja 28.08.2018 15:31

- Dla mnie to tak, jakbyś zajmowała się nauką o krasnoludkach - stwierdził znajomy na wieść o wyborze studiów teologicznych. Czy warto poświęcać czas na tak „niepraktyczny” kierunek kształcenia?

Teologów spotkasz nie tylko w salach katechetycznych i w murach uczelni. Teologów spotkasz nie tylko w salach katechetycznych i w murach uczelni.
Henryk Przondziono /Foto Gość

Niepraktyczny? A może właśnie najbardziej praktyczną i logiczną rzeczą jest skoncentrować się na tym, co ostatecznie jest najważniejsze? Wśród internetowych komentarzy do meczu Polaków z Kolumbijczykami znalazł się i taki: „Chrystus zmartwychwstał, reszta jakoś się ułoży”. To prawda. Śledząc jednak losy świeckich absolwentów Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, widać, że zgłębiając prawdy wiary, nie czekają zwykle z założonymi rękami, aż „reszta” (na przykład środki do życia) jakoś się ułoży, a refleksji nad tajemnicami zbawienia nie uważają za „bujanie w obłokach”.

Z nutą Wschodu

– Dlaczego studia teologiczne? Zawsze byłem zaangażowany religijnie, wiarę wyniosłem z domu. Ponadto przez całe 12 lat szkoły publicznej trafiałem na dobrych katechetów. To skierowało mnie w stronę teologii – wyjaśnia Maciej Dąbrowski, przewodniczący rady uczelnianej samorządu doktorantów. – Decydujące było zwłaszcza uczestnictwo w II klasie licealnej w Olimpiadzie Teologii Katolickiej. To była XIV edycja olimpiady, zatytułowana „Jan Paweł II – apostoł jedności”. Zainteresowałem się wtedy zwłaszcza kwestiami ekumenicznymi, Kościołami wschodnimi, relacjami Kościoła katolickiego z prawosławiem.

Po magisterium na PWT pan Maciej studiował na różnych uczelniach, w kraju i za granicą. Wiedza teologiczna splotła się z innymi dziedzinami. – Podjąłem studia poświęcone kulturze śródziemnomorskiej, filologii klasycznej, troszkę liznąłem archeologii, skończyłem też bizantynistykę – wspomina. – To się wszystko wspaniale spotyka się z teologią. Dziś na studiach doktoranckich na PWT mogę łączyć w jedno wszystkie swoje pasje. Zaczynam powoli przygotowywać pracę doktorską na temat wykorzystania Ewangelii Janowej w liturgii bizantyjskiej. Poza uczelnią jestem zaangażowany w życie Kościoła, także m.in. poprzez śpiew w chórze – w greckokatolickiej parafii pw. Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny w Legnicy.

Uważa, że warto łączyć różne zainteresowania. Nawet jeśli to trudne ze względu na czas, jaki pochłania studiowanie na wielu kierunkach. – W języku łacińskim samo słowo „studia” oznacza także „wysiłki, usiłowania”. Zdobywanie wiedzy wiąże się z trudem, tak już jest – dodaje. Podkreśla, że teologia to kwestia rozwoju osobistego, ale także konkretnej misji.

– Istnieją w społeczeństwie ogromne obszary dalekie od Kościoła. Potrzeba świętych kapłanów, ale są płaszczyzny, gdzie tylko świecki człowiek może wejść – człowiek odpowiednio uformowany, ukształtowany – mówi. – Kiedy w latach 90. katecheza wróciła do szkół, trzeba było pilnie przygotować kompetentnych katechetów. Ta praktyczna potrzeba wysuwała się prawdopodobnie na plan pierwszy podczas studiów na PWT. Dziś świeccy teologowie niekoniecznie myślą o katechizacji. Czeka na nich wiele innych zadań. Owszem, praca zawodowa, możliwość utrzymania się, nie jest bez znaczenia. Także z tego względu wielu podejmuje studia również na innych niż teologia kierunkach.

Maciej Dąbrowski przyznaje, że źródłem utrzymania jest dla niego zajęcie „nieteologiczne” – nauczanie języków obcych. Jednak formacja zyskana na PWT jest kapitałem nie do zastąpienia. – Studia teologiczne pozwalają uporządkować sobie wiele spraw. To jest kompas, busola, która wyznacza kierunek naszego działania, także na innych obszarach. Absolwenci PWT niebędący katechetami wykorzystują na innych płaszczyznach wyniesione stąd doświadczenie, wiedzę. Została nam powierzona odpowiedzialność za Kościół. Trzeba ją podjąć.

Na drogach nauki

– Miałem jasny cel. Chciałem studiować filozofię – mówi Jacek Aleksander Prokopski, dziś autor wielu prac poświęconych S. Kierkegaardowi. – Uznałem, że studiowanie jej na Uniwersytecie Wrocławskim mija się z celem. Był mocno sprofilowany marksistowsko. Wydaje mi się, że mój wybór Papieskiego Wydziału Teologicznego był słuszny. Mogłem tu studiować filozofię w sposób wolny, „bez przymiotników”.

Jak wspomina, wiele zyskał dzięki obecnemu bp. prof. Ignacemu Decowi, u którego był na seminarium filozoficznym. – Zawdzięczam mu solidne fundamenty filozofii – mówi. Wspomina o doprecyzowaniu na PWT zainteresowań filozoficznych, które już miał wcześniej ukształtowane. To tu napisał magisterium z filozofii, obronił pracę doktorską.– Filozofię wtedy na PWT można było studiować w ramach studiów teologicznych. Zgłębianie teologii również było dla mnie fantastyczną przygodą – dodaje. – To wszystko zaowocowało. Dzisiaj jestem profesorem filozofii, piszę książki, tłumaczę. Pracuję w Instytucie Nauk Humanistycznych i Społecznych Politechniki Wrocławskiej, tam prowadzę zajęcia, na ogół z filozofii.

– Po maturze zdawałem na dwa kierunki: na teologię i na nauki polityczne – wspomina Radek Michalski. – Na te drugie nie dostałem się. Zacząłem więc studia teologiczne, a potem w związku z nimi podjąłem tyle różnych zaangażowań, że odpuściłem sobie drugi kierunek. Nauka na PWT to był początek fascynującej wędrówki. Po magisterium zdecydowałem się również na licencjat. Być może to jeszcze nie koniec mojej drogi teologicznej. Na razie jednak wróciła druga pasja. R. Michalski ukończył studia politologiczne na Uniwersytecie Wrocławskim, a potem wyruszył do Florencji, gdzie przygotowuje doktorat związany z naukami politologicznymi.

– Paradoksalnie moją wartością dodaną we Florencji była właśnie teologia. Wszyscy moi koledzy są tam albo po historii, albo po socjologii, albo po naukach politycznych. Znalazł się jeden taki oryginał jak ja z dyplomem m.in. teologii. Akurat mój profesor zajmuje się problemem styku religii i polityki, w związku z tym pasowałem do jego badawczych zainteresowań – wyjaśnia. – Co dalej? Zobaczymy. Piszę z moim profesorem projekty badawcze, być może przez pewien czas będę pracować w Centrum Badawczym im. Roberta Schumana. Zastanawiamy się tam nad „Europą Benedykta” – w jaki sposób chrześcijaństwo Benedykta jest w stanie zmieniać świat, w którym żyjemy, zmieniać Unię Europejską. To są bardzo ciekawe prace – badania stykowe, dotyczące socjologii zachowań ludzi, trochę politologii. Zastanawiamy się, w jaki sposób polityka wpływa na religię, a religia na politykę, jak oddziałują na kształt świata, w którym żyjemy.

W codzienności

– Zacząłem studia teologiczne ze względu na zainteresowania. Nie planowałem wiązać ich w przyszłości z pracą – wspomina Piotr Czudżak. – Jednocześnie studiowałem fizykę – choć potem przerwałem naukę na drugim kierunku, bo trudno było sprostać wszystkim obowiązkom, zwłaszcza gdy podjąłem pracę. Studia na PWT skończyłem w 1993 roku. Wkrótce potem ożeniłem się, rozpocząłem własną działalność gospodarczą. Mam gospodarstwo rolne. Przez chwilę uczyłem katechezy, wiele lat prowadziłem różne grupy, byłem animatorem w Ruchu Światło–Życie – wiedza teologiczna jak najbardziej się przydała.

– W tym roku mija równo 20 lat od obrony mojej pracy magisterskiej. Uczestnicząc w Mszy św. odprawionej w katedrze w języku łacińskim (w ramach jubileuszu PWT), ucieszyłam się, że moja łacina, poznawana w liceum i na teologii, nie zardzewiała – mówi z uśmiechem Marta Firlej-Zimoch, wspominając z pewną nostalgią lata studenckie, wykładowców, którzy już odeszli do wieczności.

– Co mi dały studia na PWT? Należałam przez wiele lat do Ruchu Światło–Życie, dalej czuję się duchowo jego członkiem. Dla mnie studia teologiczne były ukoronowaniem drogi formacji. Choć pamiętam, jak śp. ks. Janusz Czarny na pierwszym wykładzie powiedział nam: „Jeśli przyszliście na fakultet, by zyskać wiarę, to uważajcie, żebyście jej nie stracili”. Tak się nie stało. Studia wiele mi dały. Do dziś pamiętam niektóre wykłady, np. ks. Andrzeja Siemieniewskiego (obecnie biskupa) z teologii życia wewnętrznego, przechowuję dawne notatki. Z częścią kolegów i koleżanek ze studiów jesteśmy w niemal rodzinnych relacjach.

Pani Marta w trakcie studiów katechizowała, potem zaczęła pracować w innym zawodzie – związanym z drugim kierunkiem studiów na ówczesnej Akademii Ekonomicznej. – Pracę magisterską na jednej i drugiej uczelni udało mi się powiązać – pisałam o godziwym wynagrodzeniu – mówi. Podkreśla, że refleksja nad spotkaniem etyki i ekonomii, obecność elementów katolickiej nauki społecznej w systemach społecznych różnych państw to bardzo ciekawe, aktualne zagadnienia. – Pracuję w dużej firmie korporacyjnej i wiem, jak łatwo o utratę personalizmu. Człowiek staje się „zasobem ludzkim”, nie jest traktowany przedmiotowo. Myślę, że swoją postawą, także pewną wiedzą wyniesioną z PWT, mogę ukazywać, że da się myśleć, działać inaczej. Pokłosiem studiów jest także na pewno zaangażowanie w parafii.

Absolwentka wspomina sporo humorystycznych, a także wzruszających chwil z życia studenckiego – choćby jasełka tradycyjnie przygotowywane przez żaków. Podczas jednego z takich przedstawień w centrum uwagi znalazło się studenckie małżeństwo oczekujące potomka – jakby żywy obraz Świętej Rodziny. Czasem tęskni za wykładami. Może powinien funkcjonować przy PWT uniwersytet „drugiego”, średniego wieku – dla tych, którzy jeszcze nie kwalifikują się do „wieku trzeciego”, ale tęsknią za solidną strawą dla serca i umysłu?

Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.