Najważniejsze jest pragnienie

Karol Białkowski

|

Gość Wrocławski 31/2018

publikacja 02.08.2018 00:00

Trwa 38. Piesza Pielgrzymka Wrocławska na Jasną Górę. W niedzielę (5 sierpnia) podczas Mszy św. w Siemysłowie 8-letni Maciek przyjmie po raz pierwszy do swego serca Pana Jezusa.

Rodzina w komplecie.  Marcin i Ola są otwarci na łaskę Bożą i wierzą, że Pierwsza Komunia Święta Maćka przyniesie wiele owoców całej ich rodzinie. Rodzina w komplecie. Marcin i Ola są otwarci na łaskę Bożą i wierzą, że Pierwsza Komunia Święta Maćka przyniesie wiele owoców całej ich rodzinie.
archiwum rodzinne

Duża rodzina to wyzwanie i radość. Choć brzmi banalnie, jest to motyw, który powtarza się podczas prawie każdej rozmowy z wielodzietnymi. Podobnie jest w rodzinie Nyklów. Ola i Marcin są małżeństwem od 15 lat. Mają piątkę dzieci. – Więcej osób to więcej trudności. Z drugiej strony nasze radości też są zwielokrotnione – zauważa Marcin. Jego żona dodaje, że wraz z upływem czasu starsze dzieci stają się coraz bardziej odpowiedzialne i chętne do pomocy. – Możemy na nich liczyć w wielu sytuacjach. Poza tym zdarza się, że pewne rzeczy są w stanie przekazać w bardziej zrozumiały sposób swojemu młodszemu rodzeństwu. To bardzo cieszy – wyjaśnia.

Życie żywą wiarą

O wielodzietnej rodzinie przed laty myślała tylko Ola. – Było to dla mnie oczywiste. Jestem najmłodsza z sześciorga rodzeństwa – mówi. Tymczasem Marcin tłumaczy, że nigdy wcześniej nie myślał o dużej rodzinie, lecz decyzja o kolejnych dzieciach była wspólna. – Moje pragnienie rodziło się wtedy, gdy poznałem Olę i zdecydowaliśmy się na małżeństwo. Tak to chyba jest, że mężczyzna dorasta do ojcostwa dopiero wówczas, gdy staje się ojcem. Kobiety mają większą wrażliwość i lepszą wyobraźnię tego wszystkiego, z czym wiąże się macierzyństwo – analizuje.

Proces wychowania to wzloty i upadki. Wielkim wyzwaniem jest dodatkowo zaszczepienie w dzieciach wiary. – Nasze życie religijne jest konsekwencją podjętych przez nas wyborów. Spotkaliśmy się z Marcinem w DA „Maciejówka” i tu rozwijało się nasze doświadczenie wiary – mówi Ola. Od kilkunastu lat są członkami wspólnoty Domowego Kościoła. – To droga, którą wybraliśmy świadomie. Ułatwia nam dbanie o życie religijne w naszej rodzinie. Czymś naturalnym jest wspólna modlitwa i dzieci rozumieją, że Jezus jest obecny w naszym życiu, a my jesteśmy w Jego Kościele – dodaje.

Podobnie jest z przeżywaniem roku liturgicznego czy czytaniem Pisma Świętego. A Msza Święta? Nie jest łatwo przekonać dzieci, że to najważniejszy moment życia chrześcijańskiego. Trudno też wymagać od nich skupienia przez kilkadziesiąt minut – po prostu nie są w stanie przeskoczyć swoich dziecięcych ograniczeń. – Mamy aż czterech chłopców, którzy potrzebują poczucia odpowiedzialności. Dużą pomocą jest służba przy ołtarzu. Zauważamy ogromną zmianę w przeżywaniu Eucharystii, gdy stają się za nią w pewien sposób odpowiedzialni – mówi Marcin. Przekonuje, że młodsi, którzy ministrantami z racji wieku jeszcze nie są, patrząc na starsze rodzeństwo, odkrywają w sobie to pragnienie. – Gdy jesteśmy w gronie naszej wspólnoty, nawet najmłodszy Marceli (4 lata) stoi przy ołtarzu i widać jego przejęcie oraz dodatkową mobilizację, by zachowywać się odpowiednio – tłumaczy.

Rozbudzanie gotowości serca

Podczas pielgrzymki, 5 sierpnia w Siemysłowie, syn Oli i Marcina przyjmie Komunię Świętą. Maciek przystąpi do niej wcześniej niż jego rówieśnicy. Skąd ta decyzja? – Zauważyliśmy, że nasz syn ma pragnienie, by przyjmować Chrystusa do swojego serca – tłumaczy Marcin. Podkreśla, że starszy brat Maćka, Mikołaj, również przyjmował Pierwszą Komunię Świętą szybciej niż jego koledzy i koleżanki. Zwraca też uwagę, że to pragnienie pojawiło się u niego jeszcze wcześniej niż u brata. – Oczywiście, zastanawialiśmy się w obu przypadkach, czy to jest odpowiedni moment na przyjęcie tego sakramentu, ale z drugiej strony jesteśmy świadomi ogromnej łaski, jaka się z nim wiąże – zarówno dla naszych dzieci, jak i dla całej rodziny – dodaje Ola.

Przyznaje, że wiele się wspólnie modlili o dobre rozeznanie, czy to już jest ten czas. Cel jest jasny. – Chcemy, by nasze dzieci nawiązały silną i bardzo bliską relację z Panem Jezusem. Jak rozpoznać w dziecku to pragnienie? – W przypadku Mikołaja było tak, że – obserwując starsze rodzeństwo – zadawał wielokrotnie pytanie: „dlaczego ja nie mogę przyjąć Komunii Świętej?”. Powtarzał też, że bardzo by tego chciał – wspomina Marcin. Rodzice zrobili bardzo prosty test. Zapytali, czym się różni zwykły chleb od Chleba Eucharystycznego. Odpowiedź była jednoznaczna – w Chlebie Eucharystycznym jest Pan Jezus. – Myślę, że to my, dorośli, często komplikujemy sobie tę rzeczywistość. Dla dzieci jest to bardzo proste, zwłaszcza jeśli od małego uczestniczą z rodzicami w życiu Kościoła – przekonuje.

Maciek już podczas Komunii św. brata chciał przyjąć Pana Jezusa, ale rodzice zdecydowali, że jest jeszcze za mały. – Trudno teraz powiedzieć, czy była to dobra decyzja. Jednak to pragnienie wracało, Maciuś nam o tym mówił. Rodziły się w naszych sercach wątpliwości, czy nasz syn jest gotowy, lecz czy my zawsze jesteśmy gotowi na przyjęcie Pana Jezusa?

Wielka rola rodziców

Jak się zabrać do przygotowań do wczesnej I Komunii Świętej? Nyklowie zwracają uwagę, że jest to decyzja rodziców, czy chcą się zaangażować. To w głównej mierze na ich barkach spoczywa odpowiedzialność. Przyznają, że w przypadku Mikołaja wszystko odbywało się w ramach ich wspólnoty. – Jeśli chodzi o Maciusia, była to nasza indywidualna decyzja. Skorzystaliśmy z materiałów, które już mieliśmy. Dziś na rynku jest wiele pomocy, które pozwalają rodzicom i dzieciom dobrze się przygotować – wyjaśnia Marcin.

Jako podstawowy element wymienia uczestnictwo w życiu Kościoła i umiejętność rozróżnienia tego, co dobre i złe. – Żyjemy tym na co dzień. Podręczniki tak naprawdę weryfikują, czy poruszyliśmy wszystkie tematy i czy nasze dziecko jest świadome tych podstawowych rzeczy niezbędnych do przyjęcia sakramentu – dodaje. Jak zaznaczają rodzice, czymś, co jest chyba najtrudniejsze, jest przygotowanie do sakramentu pokuty i pojednania. – Najważniejsze jest, by dziecko niepotrzebnie się nie przestraszyło. Korzystamy z tego, że znamy różnych księży i nasze dzieci również ich znają. To ważne w przypadku spowiedzi. Skupiamy się na pomocy przy rachunku sumienia, a nie nad formułą spowiedzi. Na to wskazują również dokumenty Kościoła – zauważa Ola.

Całe przygotowanie odbywa się w porozumieniu z proboszczem parafii, w której mieszka rodzina Nyklów. Podkreślają, że mimo iż idea wczesnej Komunii Świętej nie jest na Dolnym Śląsku bardzo popularna, to spotkali się z ogromną życzliwością. – Ksiądz proboszcz nas zna. Aktywnie uczestniczymy w życiu parafii. Od lat może zaobserwować, jak ważne jest dla nas wychowanie dzieci do dojrzalszej wiary. W związku z tym zapewne łatwiej było mu nam zaufać, że poprowadzimy przygotowania dobrze.

Droga wielu łask

Na pewno niezwykłe są czas i miejsce, w których odbędzie się uroczystość. Siemysłów to na trasie pieszej pielgrzymki wrocławskiej miejsce wyjątkowe ze względu na gościnę. To właśnie podczas niedzielnej Mszy św. Maciek przyjmie Pana Jezusa. Dlaczego na pielgrzymce? – Rok temu zdecydowaliśmy się wyruszyć z całą rodziną na Jasną Górę w konkretnej intencji. Nasze dotychczasowe miejsce zamieszkania stało się za ciasne, a my modliliśmy się od kilku lat o rozwiązanie tej sytuacji. Uznaliśmy, że pielgrzymka będzie najlepszą formą wyartykułowania tej prośby – tłumaczy Marcin. Pod koniec wędrowania ich najstarszy syn, Mateusz, powiedział, że w kolejnym roku muszą iść rodzinnie w intencji dziękczynnej, jeśli nowe lokum się znajdzie, lub... po raz kolejny w błagalnej. – Słowo się rzekło. Mamy za co dziękować – dodaje.

Rodzina modliła się też o rozeznanie czasu i miejsca Komunii Świętej Maćka. Pojawiła się wówczas myśl o pielgrzymce. – Po pierwsze rekolekcje w drodze są dla całej rodziny czasem skupienia się na Panu Bogu. Uznaliśmy, że naszemu dziecku ułatwi to odpowiednie podejście do tego znaczącego wydarzenia – zwraca uwagę tata Maćka. Pielgrzymka to również czas ogołocenia się z tego, co materialne. – Nie będziemy mieli zbędnego balastu, który niejednokrotnie potrafi zasłonić to, co jest najważniejsze – przekonuje. Ostatnim argumentem, który wymieniają rodzice jest... ogromna liczba gości, czyli pątników. Wierzą, że wspomną oni o ich synku w swoich modlitwach.

Rodzina Nyklów pielgrzymuje w grupie nr 3, która gromadzi głównie studentów i absolwentów Centralnego Ośrodka Duszpasterstwa Akademickiego „Maciejówka”. Więcej o Pieszej Pielgrzymce Wrocławskiej – zdjęcia, materiały wideo, newsy i ciekawostki – można znaleźć w serwisie specjalnym na www.wroclaw.gosc.pl/PPW2018.

Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.