Drzwi jeszcze szerzej otwarte

Agata Combik Agata Combik

publikacja 29.08.2018 20:47

Parter trzebnickiego klasztoru sióstr boromeuszek zmienił się w wielki plac budowy. Na razie niedostępny - już wiosną zacznie tętnić życiem. Prowadzone prace co rusz odsłaniają nowe ciekawostki i prowadzą do kolejnych ustaleń.

Drzwi jeszcze szerzej otwarte Usuwanie starych powłok malarskich Agata Combik /Foto Gość

Wszystkie podejmowane działania stworzą przestrzeń dla rozmaitych inicjatyw. Już wkrótce zajrzysz do kawiarenki klasztornej – na pyszne ciasto i kawę, a także by uczestniczyć w spotkaniu autorskim czy prelekcji, w pocysterskich murach obejrzysz wystawę, wysłuchasz koncertu. W codziennie otwartym dla wszystkich klasztorze będzie można wziąć udział w rozmaitych warsztatach, seminariach.

Oczywiście nie braknie okazji do modlitwy – przeżycia w klasztornych wnętrzach dni skupienia czy rekolekcji, poznawania cysterskiego i jadwiżańskiego dziedzictwa, a także spuścizny sióstr boromeuszek, obecnych gospodyń obiektu. W planach jest także organizowanie – co rok lub co dwa lata – festiwalu sztuki sakralnej. – Klasztor od dawna otwarty był dla gości, pielgrzymów, turystów, teraz jego drzwi otworzą się jeszcze szerzej – wyjaśnia Krystyna Klamińska, prezes Fundacji dla Ratowania Klasztoru św. Jadwigi Śl. „By służyć”.

Stare mury co rusz odsłaniają ślady swej długiej historii. Niedawno okazało się, że na wirydarz św. Jadwigi prowadziło pierwotnie jeszcze jedno wyjście z krużganków, na wysokości Sali Henryka. – Istniały podejrzenia, że funkcjonowało. Obecnie zostało to potwierdzone – mówi K. Klamińska. – Będziemy to wyjście odtwarzać – zapadła już stosowna decyzja wojewódzkiej konserwator zabytków.

Potwierdzenie istnienia wyjścia współgra z ustaleniami siostry Olimpii Konopki, boromeuszki od lat zgłębiającej dzieje tego miejsca. Siostra wskazuje na fakty przemawiające za tym, że w pobliżu – dokładnie na wprost obecnie odkrytego wyjścia – na terenie wirydarza znajdowała się cela św. Jadwigi (która po śmierci męża zamieszkała na terenie klasztoru, nie składając jednak ślubów) – w miejscu, gdzie dziś stoi niewielki obelisk.

– Odtworzymy na razie drzwi, natomiast później będziemy starać się o pozyskanie środków na wzniesienie schodów między nimi a wirydarzem. Mamy tu sporą różnicę poziomów. Schody te prowadziłyby nad widocznymi poniżej reliktami średniowiecznych murów klasztornych – mówi pani Krystyna. – Wewnątrz budynku na wprost nowego wyjścia znajduje się Sala Henryka. Będzie ona po remoncie salą multimedialną. Korzystające z niej osoby będą mogły wprost z niej wyjść na wirydarz.

Kawiarenka znajdzie się w Salki Jadwigi, Sala Marty będzie z kolei miejscem warsztatów kulinarnych; odnowiony refektarz posłuży siostrom, ale dostępny będzie też dla turystów, pielgrzymów.

Prace toczą się na wielu frontach. Po ich zakończeniu wnętrze będzie jaśniejsze, łatwiej będzie w nim się przemieszczać – zyska wiele nowych (a właściwie odtworzonych) przejść. Pojawią się one m.in. w Sali Marii, między Salą Henryka (gdzie niemal 2 lata temu odbył się pierwszy klasztorny bal) a Salą Immaculata, która jest przystosowywana do prowadzenia w niej rozmaitych warsztatów. Interesujące będzie na pewno odtworzone przejście prowadzące z klasztoru do bazyliki (do kaplicy św. Jadwigi).

– Będzie udostępniane przy szczególnych okazjach, uroczystościach, w porozumieniu z księżmi salwatorianami, którzy są gospodarzami bazyliki – mówi K. Klamińska.

Obecnie w większości pomieszczeń usunięte zostały już stare powłoki malarskie. W niektórych miejscach jeszcze trwa ich usuwanie – gdy trzymają się mocno, używa się specjalnej parownicy, która je podgrzewa. Jest to bardzo żmudna praca. Wiele tynków jest silnie zawilgoconych. Są skuwane, wykonuje się tynki renowacyjne.

– Podczas prowadzenia prac na parterze musimy wymieniać jednocześnie wszystkie piony, co nie jest łatwe. Sklepienia są zasypane bardzo dużą ilością różnych materiałów – piaskiem, gliną, żwirami. Wykonawca musiał opracować specjalny sposób wykonywania przebić – tłumaczy pani Klamińska. Wyzwaniem jest zwłaszcza prowadzenie działań pod funkcjonującym cały czas Zakładem Opiekuńczo-Leczniczym – prace nie mogą zakłócać życia podopiecznych.

Poszerzony zostanie hol windowy. Pięknie prezentować się będzie zaplecze sanitarne – nawet skorzystanie z toalety klasztornej dostarczy wrażeń estetycznych (znajdzie się tu m.in. historyczny piec). Wkrótce ukryte zostaną wszelkie instalacje – znikną widoczne dotąd w niektórych miejscach kłębowiska rur. Wszędzie stworzone zostają udogodnienia dla osób niepełnosprawnych. Wejście do klasztoru będzie możliwe także od strony wschodniej. Odnowiona zostanie dawna furta, rozmównica.

Przechodząc przez kolejne pomieszczenia, widzimy – po usunięciu tynków – „wypisaną” na ścianach historię gmachu. Tu widać stare cegły, zapewne odzyskane ze średniowiecznych murów klasztoru przy jego późniejszej przebudowie, tam ślady po nieistniejących już przejściach, gdzie indziej szklaną przegrodę postawioną za czasów działania szpitala czy niewyraźny napis na ścianie, powstały w czasach, gdy w pocysterskim opactwie mieszkały już boromeuszki. Stare litery zostaną starannie odtworzone. Na ścianach zawisną dawne krucyfiksy, obrazy. XIX-wieczne witraże z krzyżami maltańskimi przypomną czasy, kiedy gospodarzami obiektu byli joannici.

Remont parteru to nie wszystko. Prace prowadzone są także na 3. kondygnacji budynku i w wieży północnej, trwa remont na dachu. – W tym roku skończymy 7. etap i część 8. etapu, co oznacza, że już 60 proc. dachu będzie odnowione. Ponadto prowadzony jest ostatni etap remontu dachu Domu Jana i Henryka – tłumaczy pani Krystyna. – Oczywiście mamy dalsze plany, związane choćby z izolacją murów i uporządkowaniem wirydarza św. Jadwigi.

Praca wre. Naraz różne działania prowadzi tu 30–60 osób. Wnętrza klasztoru na razie dla turystów są niedostępne, ale na furcie, od strony bazyliki, działa cały czas punkt informacyjny (od 9.00 do 17.00). Można porozmawiać, kupić pamiątki czy publikacje. I już planować przyszłoroczne wizyty.