Biały Dunajec już nie taki jak wcześniej

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 14.09.2018 17:05

35. obóz adaptacyjny dla duszpasterstw akademickich różni się od poprzednich edycji. Wprowadzono parę zmian. Dla jednych to kosmetyka, dla innych kluczowe kwestie.

Biały Dunajec już nie taki jak wcześniej Z pewnością niezmiennym elementem obozu są górskie wędrówki pełne przygód Maciej Rajfur /Foto Gość

Wszystko zależy od punktu widzenia, ale nie da się ukryć, że mają one swoje mocne uzasadnienie i mogą pozytywnie wpłynąć na rozwój cyklicznego i znanego w środowisku akademickim wydarzenia.

- Przede wszystkim skróciliśmy obóz o jeden dzień. Teraz wyjazd trwa 13 dni, od poniedziałku do niedzieli, nie zahaczając o następny tydzień. Uczestnicy mieli bowiem problem z urlopami. Dojeżdżali później lub musieli wyjeżdżać wcześniej. Obecnie drugą połowę września mogą rozdysponować dla własnych potrzeb, żeby kalendarz układał się wygodniej - tłumaczy Piotr Kopyto, szef białodunajeckiego obozu.

Kolejna nowość dla wielu wydawała się szokiem, ale organizatorzy wyszli z niej obronną ręką. Chodzi bowiem o zamianę legendarnego już Festiwalu Piosenki Wszelakiej, podczas którego duszpasterstwa występowały na żywo w przebraniach prezentując autorskie utwory, na festiwal filmowy.

- Zostaliśmy zmuszeni do zmienienia tej formy ze względów logistycznych. Poza tym zauważyliśmy u coraz większej liczby osób pasję fotografowania, filmowania i montażu, dlatego chcieliśmy wykorzystać i pokazać ten potencjał. Spontanicznie zaproponowaliśmy więc duszpasterstwom nagranie filmików z życia swoich chat - mówi P. Kopyto.

Niektórzy uczestnicy nie kryli zawodu z powodu odwołania "Wszelakiej", ale szybko okazało się, że filmy również zafascynowały widzów. Każdy uczestnik mógł zagłosować na swojego faworyta. Młodzież sprostała wyzwaniu i mimo, że nie wszyscy posiadali sprzęt z najwyższej półki, pokazali dobry poziom techniczny, pomysłowość oraz duże poczucie humoru.

Festiwal filmowy wypalił. Organizatorzy od razu zapowiadają, że nie podjęli ostatecznej decyzji o tym, czy taka forma zostanie, czy wrócą do starego i uznanego konkursu piosenki.

Następną zmianą, a raczej testowaną nowością jest tzw. "Chata złomów". Mieszkają tam ludzie, którzy już brali kilkukrotnie udział w obozie, ale bardzo chcieli kolejny raz się pojawić w Białym Dunajcu. Żeby nie przytłaczali młodszych od siebie, ulokowano ich osobno w jednym z domów. To po prostu studenci z różnych duszpasterstw, ale starsi. Mogą oni uczestniczyć w programie za zgodą szefów chat.

- Zobaczymy, jakie to przyniesie owoce i zdecydujemy, czy za rok również pojawi się taka chata - kwituje główny szef obozu. 

Patrząc na statystyki z kilku lat trzeba przyznać, że coraz więcej młodych ludzi przyjeżdża do Białego Dunajca. W tym roku jest ich 656. Wszystkie chatki zostały praktycznie zapełnione. Poprzednia edycja zgromadziła niewiele ponad 600 osób. Tym razem najliczniejszą chatę stworzyło DA Wawrzyny - 75 mieszkańców.

- Jeśli chodzi o maturzystów, to tworzą oni 20 procent całości. Pamiętajmy jednak, że obóz jest skierowany nie tylko dla maturzystów, ale także dla tych, którzy nigdy nie byli z nami w Białym Dunajcu, więc staramy się przyciągnąć po prostu nowych ludzi. I to udało się w tym roku osiągnąć. Takich uczestników jest 350, czyli ponad połowa. To dobry wynik w stosunku do ubiegłych lat. Reszta to głównie osoby, które są z nami drugi, ewentualnie trzeci raz. Dzięki nim nowi uczestnicy mogą lepiej poznać klimat duszpasterstw. Tak więc wiekowa piramida została zachowana - opisuje Piotr Kopyto.

Ścisły sztab organizacyjny, czyli kadrę główną, tworzy pięć osób: szef obozu, główna kulturalna, kwatermistrz, turystyczny i rzecznik prasowy. Każdy ma swoją działkę odpowiedzialności. Z kadrą główną współpracują wszyscy szefowie chat. W każdej chacie, czyli w każdym duszpasterstwie znajduje się kapłan, opiekun studentów.

- Chcemy, aby uczestnicy zapoznali się pośród tatrzańskich szczytów z ideą duszpasterstw akademickich, a jeśli tylko im się spodoba, żeby dołączali, aktywizowali się tam, odnaleźli po prostu swoje miejsce - mówi P. Kopyto.

Biały Dunajec dla wielu już okazał się wspaniałym startem w wartościowe środowisko.

- Nie jesteśmy obozem samym w sobie, ale mamy być narzędziem, którego głównym celem jest zachęcenie studentów do uczestnictwa w życiu duszpasterstw akademickich - podsumowuje szef obozu.