Bóg przygarniający do siebie

Agata Combik Agata Combik

publikacja 01.11.2018 21:05

W uroczystość Wszystkich Świętych na cmentarzu parafialnym we Wrocławiu-Ołtaszynie Mszy św. przewodniczył abp Józef Kupny. Uczestnicy Eucharystii usłyszeli m.in. rozważania Sługi Bożego ks. Aleksandra Zienkiewicza.

Bóg przygarniający do siebie Podczas procesji na cmentarzu Agata Combik /Foto Gość

Ks. Piotr Śmigielski, proboszcz parafii pw. Wniebowzięcia NMP na Ołtaszynie, przywołał barwny literacki tekst „Wujka”, przybliżający tajemnicę wędrówki ku niebu:

„Przez niezmierzoną pustynię przesuwa się wolno i leniwie karawana. Juczne zwierzęta, ludzie zmęczeni do ostatecznych granic… Piasek, wiatr, słońce, pragnienie i głód osaczają podróżników. Znużenie odebrało im chęć i wolę sięgania po odległy niewidoczny cel, aż tu nagle z opalonej toni nieba wyłania się powoli cudowne zjawisko – zielone palmy, a między nimi jezioro, tam, dalej, łagodne piramidy wzgórz (…).

Co za urzekający widok, co za rozkoszna przystań! Ona czeka na nas, ona jest już niedaleko przed nami. Fatamorgana. Ale to nie iluzja, to odbicie, odzwierciedlenie rzeczywistości. Zstępuje jakaś tajemnicza moc w serca i członki wędrowców. Odczuwają to zwierzęta. Karawana żywo, pogodnie rusza do celu (…)”

Ks. A. Zienkiewicz widział w tym obrazie analogię do ludzkiego życia na ziemi, w drodze do ostatecznego celu. Zauważał, że choć „Idziemy przez pustynię życia doczesnego smagani wichrami, zwątpieniami, otuleni nocą niewiedzy, głodni prawdy, spragnieni sprawiedliwości, miłości, wycieńczeni walką z przeszkodami, tracimy często z oczu cel, gubimy drogi”, to dzięki Kościołowi „z głębi naszej wiary wyłania się urzekające, cudowne miasto naszego celu, naszego przeznaczenia: niebo – kres cierpień, bólu, łez, wolność od strachu, potężna wiekuista światłość (…)

zachwycająca muzyka, harmonia, pełnie radości i obcowania z krewnymi, przyjaciółmi, oglądanie samego Stwórcy, źródła wszelakiego dobra, piękna, prawdy, twarzą w twarz, wieczna radosna młodość, wieczny maj”.

Sługa Boży podkreślał, że ludzki umysł, wyobraźnia, serce, nie są w stanie widzieć i opisać obrazów nieba, ale czasem – choćby przez piękno świata czy przez twarze ludzi świętych – przedzierają się do nas jakby promyki, odblaski „urzekającego miasta zbawienia”.

Dziś pamiętamy o mieszkańcach owej cudownej krainy. – To oni właśnie, odnalezieni na rozmaitych drogach życia, doprowadzeni do Ojca, stanowią tę nieprzeliczoną społeczność wszystkich świętych – mówił w homilii ks. Piotr Śmigielski – tych świętych, których rejestr prowadzi jedynie sam Chrystus w swoim sercu, świętych o przedziwnych życiorysach, świętych „pozbieranych” na przeróżnych drogach i opłotkach tego świata, odnajdywanych przez Chrystusa w sytuacjach pozornie beznadziejnych, rozpaczliwych – jak chociażby Magdalena czy łotr na krzyżu.

– Przez dzisiejszą uroczystość Bóg przypomina się nam jako niewyczerpane źródło świętości otwarte ku wszystkim ludziom bez wyjątku – wyjaśniał. – Bóg różnymi sposobami pragnie przyciągnąć do Siebie. Całą mocą Swej nieogarnionej świętości pragnie przygarnąć wszystkich i w tym swoim uścisku ojcowskim wyrwać z więzów zła i nienawiści, naznaczając stygmatem swojej świętości, która wtedy, gdy jest ofiarowana człowiekowi, jest łaską uświęcającą.

– Bóg chce człowieka zbawić, czyli chce go mieć świętym, przynajmniej w takim stopniu, żeby mógł wejść do społeczności zbawionych – mówił, dodając że wszyscy jesteśmy dziedzicami, spadkobiercami, tego ognia, który Jezus rzuca na ziemię – ognia, który płonie w duszach ludzkich łaską, świętością. Bóg woła nas do bliskości z Sobą, a trudy podróży do celu nie stoją w żadnej proporcji do ogromu nagrody, jaka czeka w niebie – gdzie usłyszeć mamy: „weźmijcie w posiadanie Królestwo przygotowane wam od założenia świata”

Świeci nie urodzili się doskonałymi. Prowadzili normalne życie, z radościami, bólem trudem i nadziejami, lecz kiedy poznali miłość Boga, podążyli za nią całym sercem, bezwarunkowo, bez hipokryzji.

„Dzisiaj wpatrzeni w ten (…) zamglony obraz potężnej rzeczywistości, nasze przeznaczenie, w ten bezmiar Bożej miłości, w ten ocean światła i szczęścia, mobilizujmy wszystkie siły, by nie ustawać, nie wlec się, lecz za wodzą Chrystusa tropami i ścieżkami naszych bohaterów zmierzać pewnym i ochoczym krokiem ku braciom tej oazy szczęścia, tego królestwa wszystkich świętych” – zachęcał ks. Aleksander Zienkiewicz.

Posłuchaj całej homilii:

Bóg przygarniający do siebie   Bóg różnymi sposobami pragnie przyciągnąć do Siebie. Całą mocą swej nieogarnionej świętości pragnie przygarnąć wszystkich - mówił ks. P. Śmigielski (po prawej) Agata Combik /Foto Gość

Bóg przygarniający do siebie   Na cmentarzu przy ul. Gałczyńskiego modlili się kapłani i wierni z Ołtaszyna, Wojszyc, Partynic Agata Combik /Foto Gość