Św. Marcin przybył do Sicin konno

Agata Combik Agata Combik

publikacja 11.11.2018 02:31

W wigilię jego święta - zarazem Święta Niepodległości - do pocysterskiego kościoła dotarli już po raz drugi piesi pielgrzymi z Góry, a po uroczystej Mszy św. rozpoczął się Marcinowy Wieczór.

Św. Marcin przybył do Sicin konno W procesji wokół kościoła Agata Combik /Foto Gość

Wędrowcy z Góry, dla których mieszkańcy Sicin przygotowali na skraju miejscowości rodzaj powitalnej bramy, mieli do pokonania 12 km. - Chodzę na różne pielgrzymki - co roku na Jasną Górę, także do Trzebnicy, na Ekstremalne Drogi Krzyżowe. Kiedy więc koleżanka powiedziała mi o tej pielgrzymkowej propozycji, postanowiłam wyruszyć - mówi pani Bogumiła. - Modliliśmy się cały czas w intencji Ojczyzny, za tych, co polegli na przestrzeni minionych lat, począwszy od 1918 r. po katastrofę smoleńską.

Eucharystii w Sicinach przewodniczył ks. Łukasz Romańczuk, przewodnik pielgrzymki z Góry, który ukazał wzorzec świętości, jaki podpowiada św. Marcin, patron parafii. - To był pierwszy święty nie-męczennik. Zasłużył na niebo nie przez przelanie krwi, ale przez swoje życie, czyny - mówił, przypominając m.in., że św. Marcin, jeszcze jako poganin, oddał połowę płaszcza biedakowi.

Swoją postawą wskazuje na "uczynki miłosierdzia" - wobec głodnych, spragnionych, chorych, samotnych, odciętych od ludzi, ale i czasem potrzebujących napomnienia. - Nie umiemy spojrzeć na drugiego człowieka z miłością - zauważył, odnosząc się do listu pasterskiego biskupów z okazji Święta Niepodległości; listu dotykającego m.in. kwestii egoizmu. - Bez otwartości na drugiego człowieka, troski o niego, nie byłoby wolnej Polski - mówił. - Ojczyzna ziemska jest przejściowa. Czeka na nas ojczyzna wieczna.

Po Mszy św. rozpoczęła się procesja z udziałem "braci konwersów" (nawiązujących do cysterskiej przeszłości miejscowości) oraz członkiń zespołu Wronowianki. Na czele procesji jechał na koniu św. Marcin w zbroi (w tej roli Amelia Płóciniak), w towarzystwie aniołów - Antoniny i Eulalii.

Katarzyna Kurdek, stojąca na czele Stowarzyszenia Siedmiu, zaprosiła wszystkich na plenerowe przedstawienie. Na scenie znów pojawił się patron parafii, w którego tym razem wcielił się Jakub Merta. Scenariusz, przygotowany przez Łucję i Małgorzatę Mertę, ukazywał fragment biografii świętego - czas, gdy podejmuje decyzję o zostaniu mnichem.

- Co roku prezentowany jest tu inny fragment jego życia - mówi Jakub, grający św. Marcina już po raz trzeci uczeń szkoły w Sicinach. - Jako małe dziecko oglądałem takie przedstawienie i nie myślałem, że to ja będę kiedyś św. Marcinem. Ta rola pomogła mi na pewno rozwijać aktorskie umiejętności - dodaje.

Wkrótce zapłonęło ogromne marcinowe ognisko, a goście spotkania zostali zaproszeni do skosztowania marcinowych rogali i gorących napojów, a także do obejrzenia programu artystycznego - z pieśniami patriotycznymi i nie tylko.

- Już po raz 15. Stowarzyszenie Siedmiu (nazwane tak od siedmiu miejscowości należących do parafii) organizuje Wieczór Marcinowy - mówi proboszcz ks. Tadeusz Śliwka. - Jeden z naszych parafian, pan Józef, pracował kiedyś za granicą i tam zobaczył, jak w Westfalii z okazji dnia św. Marcina palone są ogniska. Zwyczaj został zaszczepiony także u nas.

Ksiądz Romańczuk wieczorem poprzedniego dnia wyruszył na pierwszy Marsz dla Niepodległej, którego 24-kilometrowa trasa prowadziła z i do Głębowic. Wzięło w nim udział ok. 50 osób, większość z własnymi flagami. Rozważali po drodze stacje Drogi Krzyżowej.

- Rozpoczęliśmy Mszą św. w intencji Ojczyzny - wyjaśnia. - Między pierwszą a drugą stacją odmówiliśmy Różaniec w intencji dziękczynnej za niepodległość odzyskaną przed 100 laty. Potem odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia w intencji tych, którzy oddali swoje życie, walcząc o wolność naszej ojczyzny. Przy drugiej stacji stanęliśmy z naszymi flagami i odśpiewaliśmy 4 zwrotki hymnu Polski.

Kapłan wyjaśnia, ze rozważania stacji Drogi Krzyżowej oparte były na listach małżonków, które pisali do siebie w czasie II wojny światowej. Z korespondencji wynika, że mąż Ignacy został zamordowany w Katyniu. - To są listy wypełnione wiarą, bardzo wzruszające. Życie tych małżonków da się wpleść w stacje Drogi Krzyżowej - mówi. - Odprawiliśmy ją także w drodze z Góry do Sicin. To był zarazem rodzaj pokuty za grzechy przeciwko wierze, życiu, przeciw naszej ojczyźnie; forma modlitwy o to, by wszyscy Polacy byli patriotami, kochali swój kraj, byli w stanie oddać życie za niego.

Przedtem rozważany był Różaniec, a u celu - Koronka do Bożego Miłosierdzia. - Pierwszą tajemnicę odmawialiśmy w intencji Polaków poległych w czasie I wojny światowej - tłumaczy ks. Romańczuk. - Drugą - za poległych w walkach o Lwów 1918-1919, w Bitwie Warszawskiej 1920 roku. Trzecią tajemnicą modliliśmy się w intencji rodaków, którzy oddali swoje życie na frontach II wojny światowej, a także tych, którzy zginęli, ratując Żydów. Czwarta tajemnica była odmówiona za tych, którzy zginęli w czasach, gdy Polska była pod władzą reżimu komunistycznego, ostatnia tajemnica - za zmarłych w 2010 r. w katastrofie smoleńskiej.

Zobacz ZDJĘCIA