Trud wart łzy w oku

Karol Białkowski Karol Białkowski

publikacja 20.12.2018 13:52

Ok. 500 osób wzięło udział w wigilii dla ubogich przygotowanych przez ojców franciszkanów. Większość z uczestników spotkania to stali bywalcy prowadzonej przez br. Rafała Gorzołkę jadłodajni.

Trud wart łzy w oku Okres bożonarodzeniowy zawsze przynosi wiele emocji. O ile więcej nostalgii i potrzeby bliskości mają ci, którzy zwykle święta spędzają w samotności lub w biedzie. Karol Białkowski /Foto Gość

Wigilię dla ubogich i podopiecznych naszej fundacji "Antoni" przygotowaliśmy dla 500 osób - mówi br. Rafał Gorzołka, franciszkanin, odpowiedzialny za kuchnie charytatywną i jadłodajnię działającą przy klasztorze na ul. Kasprowicza. Podkreśla, że większość korzysta w tym miejscu z pomocy na co dzień, ale są też ludzie skierowani przez pomoc społeczną. - Wiele z nich to osoby samotne, które pragną poczuć tę atmosferę świąteczną. A my chcemy to im dać - ciepło, poczucie przynależności do rodziny jaką stanowimy jako chrześcijanie.

Spotkanie rozpoczęły oczywiście życzenia i łamanie się opłatkiem. - Życzę wam po franciszkańsku - pokoju i dobra, byście mogli nie sami, ale z drugą osobą spędzić ten czas, ale też byśmy potrafili docenić to, co otrzymujemy od drugiego człowieka - zwrócił się do zebranych br. Rafał. Natomiast o. Alan Brzyski, prowincjał franciszkanów, zachęcał, by wigilijne spotkanie rozpocząć od trzech słów i gestów - proszę, dziękuję, przepraszam. - Święta Bożego Narodzenia to czas odkrywania Chrystusa obecnego w każdym z nas. To wysiłek, aby spojrzeć ponad to, co trudne, co może nie wychodzi, co nam się nie podoba i odnaleźć obecność Jezusa, który jest najbliżej mnie. Tego wam życzę. Dziękuję wam za wszelkie dobro. Niech Boża dziecina darzy was zdrowiem, pokojem i radością. Błogosławionych, pięknych świąt.

Nie brakło również wspólnego kolędowania. Wszystko po to, by stworzyć namiastkę rodzinnej atmosfery. - Przygotowaliśmy zupę grzybową, filet rybny, ziemniaki i kapustę kiszoną. Później serwowaliśmy kawę i ciasto - wymienia br. Rafał.

Każdy z uczestników spotkania otrzymał też paczkę żywnościową i... prezent. - To efekt prowadzonej przez nas akcji adwentowej "Boże Narodzenie w pudełku po butach". Wiele osób z Wrocławia i okolic, a także Polonia z Londynu przygotowało upominki. Było ich ponad tysiąc. Co się w nich znajduje jest pewną niespodzianką. Prosimy tych, którzy je przygotowują, by napisali czy zawartość jest dla kobiety, mężczyzny, czy dziecka, a także przedział wiekowy i rozmiar. Często są to skarpety, czapki, rękawice, ale także konserwa, czekolada, kosmetyki. Dla dzieci oczywiście są  zabawki, pomoce szkolne czy ubranka. Założenie jest takie, by były to rzeczy nowe - wyjaśnia franciszkanin. Część paczek już trafiła do dzieci, a kolejna zostanie przekazana na Ukrainę, w rejon Doniecka.

- Cała ta organizacja, ten trud jest wart łzy w oku. Niejedna osoba przychodzi i dzieli się tym, że nie pamięta kiedy dostała jakiś prezent świąteczny - dodaje.

Każdy z obecnych przy wyjściu otrzymał chemiczne pakiety grzewcze, które pomogą, zwłaszcza bezdomnym, w przetrwaniu najchłodniejszych dni.

Wrocławskie jadłodajnie są czynne do piątku, a później dopiero po świętach.