Pobudka o 5.00 rano, czyli... Wigilia w klasztorze klauzurowym

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 24.12.2018 13:24

Jak siostry benedyktynki z Wołowa świętują narodzenie Jezusa? Pobożnie - to na pewno, ale i śpiewająco!

Pobudka o 5.00 rano, czyli... Wigilia w klasztorze klauzurowym Siostry benedyktynki przy szopce w swojej kaplicy Archiwum benedyktyńskie

Nie wyjeżdżają na święta do rodzin. Ich rodziną jest zakon. Siedem sióstr benedyktynek od lat razem spędza święta Bożego Narodzenia w wołowskim klasztorze św. Józefa.

W Wigilię nie ma ulgi ze spaniem. Pobudka tradycyjnie - 5.00 rano. Potem jutrznia i Msza św. Później rozmyślania, lekkie śniadanie i... post. - Staramy się kultywować tradycję, czyli czas od śniadania do wieczerzy wigilijnej spędzamy bez pokarmu - opowiada s. Maria Trybała.

Przeorysza dodaje, że w ten dzień uroczystego oczekiwania nie ma obiadu. O godz. 12 zakonnice odmawiają modlitwę "Anioł Pański". Potem mają indywidualny czas wolny.

- Chcemy w Wigilię spędzić więcej czasu na modlitwie, dlatego staramy się część spraw i obowiązków wykonać wcześniej, jak np. ubieranie choinki czy budowanie szopki - tłumaczy przełożona.

W kuchni na święta zawsze jest więcej roboty, więc siostry pomagają sobie nawzajem. Postawa służby dominuje tam na co dzień, a co dopiero w przeddzień Bożego Narodzenia. - Ja mam dyżur przy zmywaniu naczyń do wieczora. A po kolacji wigilijnej na szczęście sprzątamy i zmywamy wspólnie - kwituje z humorem s. Maria.

24 grudnia do drzwi przy ul. Poznańskiej 13 często pukają ludzie. Nie, to jeszcze nie kolędnicy. Przychodzą po opłatki, które zrobiły siostry benedyktynki z Łomży, a wołowskie benedyktynki je rozprowadzają. - W którymś roku prawie nam ich zabrakło i dzieliliśmy się z ludźmi swoimi opłatkami - wspomina przeorysza.

Gdy wybija godz. 15, zakonnice odmawiają wspólnie Koronkę do Miłosierdzia Bożego, a potem pierwsze świąteczne nieszpory.

O godz. 16 przychodzi czas na wigilijną wieczerzę w klasztornym refektarzu. Razem z 7 benedyktynkami do stołu zasiada także ich ksiądz kapelan. Zanim zaczną kosztować potrawy, tradycyjnie czytają Pismo Święte, modlą się i dzielą się indywidualnie opłatkiem. - Składamy sobie życzenia, ale nie tylko. Mamy taki zwyczaj, że przy opłatku także przepraszamy się. To kolejna okazja do pełnego pojednania. Chcemy oczekiwać na narodzenie Jezusa w rodzinnej atmosferze, dlatego pielęgnujemy ją wśród nas - mówi s. Maria.

Na benedyktyńskim stole jest ryba. Nie może zabraknąć barszczu z uszkami. Są i pierogi oraz kapusta z grzybami. Bez kompotu z suszu się nie obejdzie! I coś słodkiego na ząb - własnoręcznie upieczone ciasta. W czasie kolacji toczą się rozmowy, a w tle słychać kolędy. Po jedzeniu całą energię benedyktynki koncentrują na śpiewaniu. Każda z sióstr oraz kapelan bierze do ręki śpiewnik i po kolei, kartka po kartce, wołowska wspólnota wyśpiewuje radość z narodzenia Zbawiciela świata. - Kiedyś było tak, że każda z sióstr zaczynała swoją ulubioną kolędę. Teraz lecimy zgodnie ze śpiewnikiem, ale dalej jedna osoba zaczyna. Staramy się wyśpiewać wszystkie kolędy z książeczki - opowiada przełożona.

Jaka jest jej ulubiona kolęda? - Tak z sentymentu patrząc - "Oj, Maluśki, Maluśki", bo jestem góralką, pochodzę z Makowa Podhalańskiego. Ale bardzo lubię jeszcze "Nie było miejsca dla Ciebie" - mówi przeorysza.

Po kolacji odbywa się wspólne sprzątanie, a o 21.00 benedyktynki zbierają się w kaplicy na Godzinie Czytań i adoracji.

Kulminacyjnym punktem jest Pasterka odprawiana przez kapelana w kaplicy o godz. 22. Kiedyś rozpoczynała się równo o północy, ale siostry zauważyły, że przychodziło na nią niewielu mieszkańców. Od kiedy ją przełożono dwie godziny wcześniej, uczestniczy w niej więcej ludzi.

Po Mszy Pasterskiej kto głodny, może jeszcze coś przegryźć. Po długim dniu (w końcu trwa od 5.00 rano) klasztor św. Józefa w Wołowie zasypia. 

To czas na świąteczny dłuższy sen? Z jednej strony tak, patrząc na codzienny tryb. Z drugiej - przyznać się, kto wstaje w Boże Narodzenie o godz... 6.30? - O 7.00 odprawiamy jutrznię, a o 7.30 jemy śniadanie. Na 9.00 idziemy do kaplicy na Mszę św. Naszą wewnętrzną bożonarodzeniową tradycją jest wspólne oglądanie filmu familijnego po południu - opowiada s. Maria.

A co z prezentami? Przełożona zawsze stara się wręczyć każdej z 6 swoich sióstr drobny upominek. O benedyktynki w tym względzie dbają też wierni. Przynoszą do klasztoru m.in. owoce i słodkości.