Z Wołowa na Syberię

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 06.01.2019 13:04

Taką trasę przebył trzeci już wołowski Orszak Trzech Króli. Oczywiście nie dosłownie. W tym roku miał charakter misyjny.

Z Wołowa na Syberię Wielobarwny wołowski orszak co roku przyciąga całe miasto Mateusz Matłaj

Uroczystości związane z orszakiem rozpoczęła Msza św. w parafii pw. św. Wawrzyńca w Wołowie, której przewodniczył o. bp Jacek Kiciński CMF. Homilię do wołowian wygłosił o. Marcin Dragan CMF, misjonarz pracujący na wschodniej Syberii.

ZOBACZ WOŁOWSKI ORSZAK NA ZDJĘCIACH TUTAJ.

- Jezus objawia się całemu światu. Trzej Królowie symbolizują cały świat, także świat misyjny. Oni przychodzą ze wszystkich stron świata, by ujrzeć Chrystusa. Jezus dociera do każdej rodziny, do każdego domu. A my jesteśmy posłani, by głosić Jego naukę na całym świecie - mówił kaznodzieja.

Jak powiedział, ewangelizacja dociera nawet na Syberię. Gdyby ktoś 30 lat temu powiedział, że tam będzie można mówić o Chrystusie, chrzcić ludzi, nikt by w to nie uwierzył. 25 lat temu pierwsi księża, po prawie 70 latach, mogli przyjechać na tamte ziemie.

- Wchodzimy w skład diecezji irkuckiej, która ciągnie się po Kamczatkę, Władywostok, Japonię. 5 tysięcy kilometrów z zachodu na wschód. Obszarowo ma prawie 17 milionów kilometrów, czyli 30 razy więcej niż w Polsce. Funkcjonuje tam 20 stałych parafii katolickich, w których codziennie sprawowana jest Msza św. Na tym terenie pracuje 35 kapłanów i 50 sióstr zakonnych wśród 10 milionów ludzi. Wspólnoty parafialne liczą 200-300 osób - wymieniał misjonarz klaretyński.

Zwrócił uwagę, że parafie oddalone są od siebie o kilkaset, a czasem nawet ponad tysiąc kilometrów. Klimat również nie rozpieszcza. Podczas surowych zim temperatura potrafi dochodzić od - 50 st. Celsjusza. Latem, choć to krótka pora roku, notuje się nawet 40 st. Celsjusza.

- Większość z tych, którzy tam mieszkają, to potomkowie zesłańców polskich, także niemieckich, łotewskich, białoruskich. Wszyscy oni mają korzenie katolickie, a my jesteśmy do nich posłani - mówił o. M. Dragan.

Apelował do Dolnoślązaków, by doceniali piękne, otwarte świątynie, które mają na wyciągnięcie ręki, kapłanów, których mają do dyspozycji. Na Syberii ludzie czasem czekają po 70 lat, żeby spotkać księdza i np. móc się wyspowiadać, czy uczestniczyć we Mszy św.

Klaretyn opowiadał, że trzy siostry potrafiły na Syberii przechowywać 40 lat Najświętszy Sakrament w domu. Przez ten czas ludzie modlili się tam w tajemnicy. Doczekali się w końcu następnego kapłana. Niektórzy przez 20 lat przechowywali wodę święconą, używając jej tylko do pokropienia mogił. To znaki ich żywej wiary, którą pielęgnują na trudnym terenie.

- Pan Bóg przez drobne sprawy i sytuacje pokazuje im, że prędzej czy później odmieni się ich trudny los. Mamy obowiązek tam do nich jeździć, gdyż oni potrafili przez lata przechować wiarę. Dlatego proszę o modlitwę za kapłanów i siostry, które tam posługują oraz za mieszkańców - mówił o. Dragan.

Nawiązując do święta Objawienia Pańskiego tłumaczył, że trzej królowie przynieśli złoto kadzidło i mirę, dając nam przykład, że powinniśmy przychodzić do Chrystusa z jakimś darem.

Poprzez symbol złota pomagać bliźniemu, przez symbol kadzidła jak najgorliwiej modlić się za innych, a poprzez symbol mirry umieć przyjmować to, co nas w życiu spotyka.

- Czasem przychodzi cierpienie, czy smutki i nam się wydaje, że to coś najgorszego. Gdyby nie takie doświadczenie, nie potrafilibyśmy zrozumieć pewnych spraw w naszych życiu. W ten sposób zbliżamy się do Chrystusa - nauczał misjonarz.

A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny.

I pytał zebranych, czy modlą się za tych, którzy sprawiają im cierpienie? Najbardziej do Jezusa przybliżamy się właśnie przez nich. - To zdanie z dzisiejszej Ewangelii mówi nam, że spotykamy się z Jezusem na Eucharystii i właśnie tak jak Trzej Królowie, powinniśmy inną drogą wracać do domu. Drogą wypełnioną miłością i dobrocią. Żeby każde spotkanie z Chrystusem nas zmieniało. Żebyśmy zawsze wychodząc ze świątyni byli choć odrobinę lepsi, mieli więcej miłość i miłosierdzie w swoim sercu - podsumował kaznodzieja.

Po Eucharystii kilka tysięcy mieszkańców Wołowa na czele z bp. Jackiem Kicińskim przebyło drogę z Trzema Królami, by oddać pokłon Jezusowi. To jeden z najliczniejszych orszaków archidiecezji wrocławskiej. Po drodze nie zabrakło atrakcji. Wystawiono krótkie inscenizacje:

  • wizyta na zamku Heroda (wołowski Zamek Piastowski),
  • scena walki dobra ze złem (wołowski OSiR, zatańczyła młodzież ze studia "Balans"), podczas której uczestnicy orszaku otrzymali gorącą czekoladę,
  • scena w gospodzie (Przychodnia Rejonowo-Specjalistyczna)
  • pokłon króli przed Jezusem (wołowski rynek) - pokaz w wykonaniu zwierząt, ciepły posiłek oraz słodkości dla wszystkich.