Nie mamy złota, kadzidła i mirry, ale mamy siebie

Kamila Rajfur

publikacja 06.01.2019 20:08

Kilkaset osób przeszło ulicami Miękini przy wtórze kolęd śpiewanych na żywo, by pokłonić się Jezusowi razem z Trzema Królami.

Nie mamy złota, kadzidła i mirry, ale mamy siebie W orszak zaangażowali się zarówno starsi, jak i młodsi Kamila Rajfur /Foto Gość

Uroczystość Objawienia Pańskiego rozpoczęto Mszą św. o godz. 11 w parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Homilię wygłosił ks. dr Waldemar Kocenda. 

- Chciałbym posłużyć się słowami abp. Rysia, który powiedział, że jeśli chcesz coś powiedzieć, a możesz to pokazać, to pokaż. Dlatego dzisiaj po Eucharystii będziemy świadkami wielu ewangelicznych scen, które uświadomią nam sens dzisiejszego pokłonu Trzech Króli - mówił ks. Kocenda.

Przypomniał, że Trzej Królowie ofiarowali Jezusowi złoto kadzidło i mirrę. - Kochane dzieci, kto z was ma w kieszeni złoto? A może ktoś ma kadzidło lub mirrę? Chyba nie bardzo. Ale nie musimy się martwić, jeśli nie mamy tych darów, kiedy będziemy szli razem z Trzema Królami złożyć pokłon Dziecięciu Jezus. Naszym prawdziwym darem może być życie, nasze trudy, radości i smutki. To naprawdę możemy ofiarować Jezusowi, nie tylko dzisiaj, ale każdego dnia w tym nowo rozpoczętym roku - tłumaczył kapłan.

Wyjaśniał, że kadziło symbolizuje naszą modlitwę. Używa się go w kościele jako znak unoszenia się naszej modlitwy do nieba.

- Cieszymy się, że nasze dzisiejsze wydarzenie ma radosną, kolorową oprawę. Są przepiękne stroje, kolorowe korony, emblematy, sztandary, zwierzęta, ale źle by się stało, gdybyśmy nie szli w duchu wiary z radosną modlitwą - apelował proboszcz.

Nauczał, że zamiast mirry możemy złożyć w darze naszą miłość do Jezusa Chrystusa, której nie trzeba ubierać w piękne słowa. Dzieci kochając rodziców, rodzice kochając dzieci, dziadkowie kochając swoich bliskich i przekazując najpiękniejsze skarby wiary, które przekazują jako strażnicy tradycji z racji swojego wieku, nauczyciele przez wypełnianie swojego powołania w duchu prawdy.

- Nie martwmy się, że nie mamy złota, kadzidła i mirry, bo mamy siebie. Mamy nasze bycie ze sobą, swoją radość, obdarowywanie się dobrym słowem i uśmiechem. To niech wystarczy i z tym podążajmy razem z królami, aby oddać pokłon Dziecięciu - zachęcał kaznodzieja.

Po Mszy kilkaset osób przeszło ulicami Miękini w orszaku. Na żywo kolędy grali i śpiewali członkowie zespołu Dolnoślązacy. Słychać było akordeon, saksofon, trąbkę i bęben.

Na uczestników czekały przeszkody w postaci diabełków odwracających uwagę przechodniów. Król Herod zapraszał zaś do swojego pałacu, a gospoda kusiła kanapkami ze smalcem i gorącymi napojami. W orszaku oprócz Kacpra, Melchiora i Baltazara kroczyli strażacy, zespół śpiewający kolędy, mieszkańcy oraz jeźdźcy na koniach. Pastuszkowie rozpalili ognisko.

Orszak przeszedł ulicami Miękini do szopki przy nadleśnictwie Miękinia, by zakończyć się występami i kolędowaniem dzieci ze szkoły z Miękini oraz zespołu z Ukrainy - Kalina w hali sportowej.