Nasz projekt: Jezus Chrystus

Agata Combik Agata Combik

publikacja 12.01.2019 20:27

- "Potrzeba, aby On wzrastał, a ja się umniejszał". Co by było, gdyby przyjaciel Oblubieńca, na przykład podczas zaślubin, próbował zająć miejsce pana młodego, wejść w Jego rolę? Skandal - mówił ks. dr Adam Łuźniak podczas dnia skupienia dla osób konsekrowanych archidiecezji wrocławskiej.

Nasz projekt: Jezus Chrystus - Mamy dorastać do pełni, jaką jest On. Po ślubach zakonnych nie wychodzimy gotowi jak bułeczki z piekarnika - zauważył kapłan podczas konferencji Henryk Przondziono /Foto Gość

Do refleksji nad słowami św. Jana Chrzciciela o „umniejszaniu się” wobec Chrystusa – Oblubieńca Kościoła zaprosił wikariusz biskupi siostry zgromadzone na Mszy św. otwierającej ich comiesięczne spotkanie na Ostrowie Tumskim.

Zauważył, że na drodze realizacji swojego powołania wkraczamy zwykle w czas, gdy schodzimy poniekąd na drugi plan, gdy – mówiąc młodzieżowym językiem – „nie zbieramy już tylu lajków, co kiedyś”. Zrobiliśmy, co mieliśmy zrobić. Czas zejść w cień. To bardzo cenny moment.

O tym, by pamiętać, że to Bóg jest autorem projektu naszego życia i to On przejmuje inicjatywę przy jego realizacji, mówił ks. Łuźniak także podczas konferencji „Kształtowani na wzór Jezusa przez Ducha Świętego”.

Zauważył, że często słyszymy o tym, że Chrystus to drugi Adam. W swoim sposobie myślenia musimy jednak przywrócić właściwą perspektywę – to nie Chrystus jest jakby „na wzór” pierwszego Adama, ale odwrotnie: Bóg stworzył Adama w raju na wzór Chrystusa. Bóg od początku „nosił w sercu perspektywę wcielenia”. Adam został stworzony dlatego, bo miał przyjść Chrystus. Grzech pierworodny sprawił, że do perspektywy, którą miał Ojciec, trzeba było dołączyć perspektywę zbawienia człowieka. Można myśleć, że gdyby nie było grzechu, Syn Boży przyszedłby na świat, ale nie musiałby umierać.

– Chrystus jest wzorem dla Adama w raju. Jako dzieci pierwszego Adama, pierwszych rodziców, przychodzimy na świat z projektem wpisanym w naszą naturę. Naszym „projektem formacyjnym” jest Jezus Chrystus – mówił ks. Łuźniak.

Zwrócił uwagę na fakt, że kusiciel zwrócił się do Ewy z zapewnieniem: „Będziecie jak Bóg”. – Wie, jakie jest przeznaczenie człowieka. Proponuje mu to, co i tak jest jego dziedzictwem: bycie jak Bóg. Proponuje jednak, by to osiągnąć bez Boga – zauważył. – Człowiek pragnie bycia jak Bóg, bo to wpisane jest w jego serce. Kusiciel uderzył w pragnienia człowieka, w jego dyspozycje, ale na innej drodze niż to Bóg zaplanował.

Św. Jan Paweł II powtarzał, że człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa; człowiek sam siebie nie jest w stanie do końca zrozumieć bez Chrystusa. – Tak, jak nie zrozumie się przeznaczenia samochodu bez paliwa. Bez niego auto pozostanie nieruchome. Można go co najwyżej myć dowolną liczbę razy, ale nie pojedzie – podkreślał ks. Łuźniak. – To Jezus Chrystus jest horyzontem naszego dorastania, naszym projektem formacyjnym. Albo dorastamy do pełni, jaką jest Chrystus, albo zostajemy karłami. Musimy rozeznać, co służy naszemu wzrostowi w Chrystusie.

Modlitwa, słuchanie słowa Bożego – nie tylko indywidualnie, ale i we wspólnocie – to uprzywilejowany czas uzgadniania swoich pragnień z marzeniami Chrystusa, otwierania serca na to, co On chce nam powiedzieć, oddawania Mu inicjatywy.

– Słuchanie słowa Bożego integruje naszą osobistą historię z historią zbawienia... Jezus odkupił nas, to znaczy, że otworzył nas na pewien proces, sprawił, że możliwe jest nasze wzrastanie w Bogu. Po ślubach zakonnych nie wychodzimy gotowi jak bułeczki z piekarnika – mówił ks. Adam.

Mamy czynić nie to, czego oczekuje od nas świat – tak, by zawsze być „na topie” – ale to, czego oczekuje Chrystus, nawet jeśli nasze dzieła wkrótce pozostaną zapomniane, niedostrzeżone. On chce, by to, co robimy, przeszło przez grób, przez Wielki Piątek. „Bóg nas nie powołał do skuteczności, ale do wierności” – mówiła Matka Teresa z Kalkuty. – Trzeba wrócić do fundamentu, jakim jest głos Chrystusa – powtarzał ks. Adam. – On wciąż do nas mówi. Mamy nieustannie słuchać.