Cuda miłosierdzia za kratami

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 14.01.2019 16:24

W wołowskim więzieniu osadzeni przyjęli chrzest, przystąpili do Pierwszej Komunii Świętej oraz do bierzmowania.

Cuda miłosierdzia za kratami Bierzmowanie w kaplicy wołowskiego więzienia Maciej Rajfur /Foto Gość

To nie był zwykły dzień w Zakładzie Karnym w Wołowie. W kaplicy św. Maksymiliana Kolbe działy się cuda. Więźniowie przystąpili do sakramentów. Na co dzień prowadzeni są przez księdza kapelana Stanisława Małysę oraz członków z wrocławskiej wspólnoty Koinonia Jan Chrzciciel na czele z dr. inż Markiem Majem, który od prawie 20 lat ewangelizuje za kratami. W liturgii uczestniczyła dyrekcja zakładu karnego.

Uroczystą Mszę Świętą odprawił bp Andrzej Siemieniewski. Wyjątkowy charakter nadało jej wprowadzenie przez ks. Małysę relikwii I stopnia franciszkanów: bł. Michała Tomaszka i bł. Zbigniewa Strzałkowskiego. W ten sposób więzienie w Wołowie stało się jedynym na świecie zakładem karnym, który otrzymał relikwie tych polskich męczenników.

Podczas Eucharystii ochrzczony został Krzysztof Alan, który także po raz pierwszy w życiu przyjął Komunię Świętą. 16 jego osadzonych kolegów wraz z nim przystąpiło do sakramentu dojrzałości chrześcijańskiej, czyli bierzmowania.

Nawiązując do wprowadzenia relikwii błogosławionych misjonarzy, bp Andrzej tłumaczył zebranym w homilii, czym są relikwie i co oznaczają.

- Relikwia oznacza to, co zostało. To znak, że po dobrym, wiernym chrześcijaninie zostaje coś w oczach Bożych nieskończenie wielkiego. Relikwiarz każe nam zapytać siebie samego, co pozostaje na świecie po mnie, po moim życiu? - mówił biskup pomocniczy archidiecezji wrocławskiej.

Dodał, że są na świecie tacy, którzy szczycą się, że pozostanie po nich wielkie imperium finansowe. Ale czy przedmioty, władza, pieniądze to najważniejsze, co po nas zostanie? W jednym z psalmów czytamy, że to wszystko jest jak plewa, którą wiatr rozmiata.

- Zadajmy sobie pytanie, czy w ludziach zostało jakieś dobro po tym, kiedy spotkali mnie w życiu? Czy wspominając spotkanie ze mną, czują wdzięczność i radość? - rozważał bp Siemieniewski

Przywołał słowa Jezusa: „Cieszcie się i radujcie, bo Wasze imiona są zapisane w niebie”.

- Często patrzymy w lustro i nie widzimy tam kandydata, którego imię jest złotymi literami zapisane w niebie. Ale św. Paweł Apostoł napisał: „Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus”. Te wszystkie lata za nami, nawet jeśli stracone, mogą być jak zły sen. Można się przebudzić i obrać nową drogę poprzez wiarę - wyjaśniał kaznodzieja.

Zachęcał do zaufania w pełni Jezusowi, wtedy bowiem człowiek może narodzić się na nowo. Wiara prowadzi do chrztu, potem do Komunii Świętej i dalej do przyjęcia Ducha Świętego.

- Chrześcijanin w każdej chwili może otrzymać nowe życie od Boga Ojca. Pamiętajmy o tym, jakie relikwie pozostaną po moim przejściu przez życie - podsumował bp A. Siemieniewski.

Dla więźniów liturgia stała się wielkim przeżyciem i wiązała się ze stresem, ale i szczęściem.

- Czułem potrzebę serca, by przyjąć bierzmowanie. Modlitwa mnie uspokaja, dlatego regularnie uczęszczam na spotkania więziennej wspólnoty, którą organizuje Koinonia Jak Chrzciciel. Narobiłem w życiu wiele złego, ale czas wejść na dobrą drogę - mówi 31-letni Grzegorz. W Wołowie odsiaduje 4-letni wyrok za pobicie. Zostały mu jeszcze 3 lata. Na bierzmowanie wybrał imię Jan.

- To po ojcu, z którym urwał mi się kiedyś kontakt, ale od niedawna rozmawiamy - i myślę, że będzie między nami coraz lepiej. On wie o mojej drodze nawrócenia. Bliscy trochę temu nie dowierzają , ale ja chcę się trzymać Jezusa. Wiara mnie umacnia - przyznaje Grzegorz.

- Regularna Eucharystia w tym miejscu to wielki dar Pana Boga. Więźniowie wiedzą, że nie liczy się tylko praca, ale także jest tu czas na Pana Boga - przemawiał na końcu uroczystości ks. S. Małysa, proboszcz parafii pw. św. Wawrzyńca w Wołowie. - Pilnujcie waszego człowieczeństwa i chrześcijaństwa - zwrócił się do osadzonych.

Podkreślił także przychylność dyrekcji zakładu karnego dla praktyk religijnych.