Stacja VI: Oblicze na jedwabiu

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 18.03.2019 18:53

Dla nas, chrześcijan, pamiętających słowa Mistrza, że "wystarczy podać kubek do picia, żeby odebrać swoją nagrodę", każda okazja jest dobra, żeby z odwagą pomagać potrzebującemu.

Stacja VI: Oblicze na jedwabiu Kardynał Konrad Krajewski rozdaje zupę bezdomnym na ulicach Rzymu. Józef Wolny /Foto Gość

Cykl rozważań Drogi Krzyżowej ks. Bartosza Kasprzyszaka, który stworzył je na podstawie swoich doświadczeń, emocji i przemyśleń związanych z utratą przed rokiem ukochanego ojca.

Czytaj więcej:

Stacja VI: Oblicze na jedwabiu

Jezus powiedział kiedyś, że "ludzie gwałtowni zdobywają królestwo niebieskie" (por. Mt. 11,12). Ci ludzie żyją między nami i upiększają Kościół swoim gwałtownym charakterem. To są ludzie, którzy nie tracą czasu na rozpisywanie plusów i minusów i ciągłe zastanawianie się nad sensownością swojego działania. Idą za pierwszym porywem serca. Rzucają się jak Piotr w morze, żeby jak najszybciej być przy Mistrzu.

Weronika była taką kobietą. Nie przestraszyła się kordonu żołnierzy, była odważna, nie kalkulowała, nie myślała o konsekwencjach tego, co zrobi. Nie myślała, że dla wielu trwa show, którego nie można już przerywać najdrobniejszym choćby czynem, niepasującym do koncepcji.

Nagrodą dla Weroniki za jej gwałtowność było pokrwawione oblicze Jezusa, odbite na chuście utkanej z bisioru - morskiego jedwabiu. To nie był więc jakiś ręcznik, brudna, kuchenna ścierka. To ozdobny, bardzo drogi materiał, przynajmniej jeśli wierzymy, że chusta z Manoppello to ta sama chusta.


Przy tej stacji chcę na nowo uwierzyć w człowieka. Uwierzyć, że w każdym z nas jest dobro, natychmiastowa chęć pomocy, ulżenia drugiemu w cierpieniu. Chcę w to wierzyć, mimo że codzienność tak często nie potwierdza tej prawdy. Chcę zakładać, że istnieje bardzo dużo ukrytego dobra, że są jakieś konsekwencje tego, iż wszyscy jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga. Dla nas, chrześcijan, pamiętających słowa Mistrza, że "wystarczy podać kubek do picia, żeby odebrać swoją nagrodę", każda okazja jest dobra, żeby z odwagą pomagać potrzebującemu.

Naszym zadaniem jest odkrywać oblicze Jezusa w sercu drugiego człowieka - po to między innymi jest Kościół. Jezus z Nazaretu tak bardzo utożsamia się z każdym potrzebującym i dla Niego nie są najważniejsze hierarchia, godności kościelne, tytuły przed imieniem, pozycja w społeczeństwie. Najważniejsze, żeby zauważyć potrzebującego człowieka i nie szufladkować go od razu jako tego, który "nie zasługuje, bo na pewno przepije". Wszyscy jesteśmy Jego Kościołem! Ci z Caritas, i ci z Orkiestry. On za cały Kościół oddał swoje życie.

Musimy codziennie przypominać sobie, że w sercu człowieka jest "wytatuowane" oblicze Chrystusa. On tak głęboko utożsamił się ze mną, z moim nieprzyjacielem, z tym, który na co dzień rani Kościół. "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili". Wszystko! Każdemu! A my często godzinami potrafimy modlić się o ingerencję Boga, nie widząc, że przychodzi On do nas przez pomoc drugiego.

Adoracja, bycie blisko Jezusa Eucharystycznego, wpatrywanie się w Jego oblicze jest po to, aby zaczerpnąć siły do pomocy drugiemu. Jeśli na to położymy akcent, doświadczenie zła od ludzi Kościoła nie powinno zachwiać naszą wiarą.


Proste gesty w życiu czasem więcej znaczą niż wzniosłe deklaracje. Kiedyś siedziałem z rodzicami w pokoju, gdy już choroba zaczęła niszczyć wnętrze tatusia. Zastanawialiśmy się z mamą, jak ulżyć mu w bólu. Moja mama jest pielęgniarką i we krwi ma pomaganie, służenie ludziom. I to, co wyszło wtedy z jej ust, było dla mnie szokiem, niesamowitym wzruszeniem: "Leszku, zrobię ci lewatywę".

W sumie nie obchodzą mnie żadne reakcje ludzi na powyższe zdanie. Wiem, co ja wtedy poczułem. Była to dla mnie najpiękniejsza deklaracja miłości, jaką kiedykolwiek w życiu usłyszałem! Z mojej perspektywy było to totalne uniżenie się, a jednocześnie wywyższenie czyjejś godności. Kwintesencja małżeństwa. To było dla mnie tak mocne, jak widok Jezusa obmywającego nogi swoim uczniom.

To było dla mnie wszystko! Jeśli ktoś kiedyś powie mi, że małżeństwo jest bez sensu, będę wiedział, że to nieprawda, bo ja zobaczyłem miłość na własne oczy.


Panie Jezu, przy tej stacji chcę prosić Cię, abyś pomógł zrozumieć wszystkim ludziom, że zawsze można Cię odnaleźć w drugim człowieku. Obyśmy jako chrześcijanie zrozumieli, że warto służyć, że życie, które jest tylko zaspokajaniem swoich pragnień, prowadzi do martwicy serca.