Jacek Pulikowski: Współżycie pozamałżeńskie niszczy i nie buduje więzi

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 12.04.2019 00:20

W drugim dniu Laboratorium Miłości na Politechnice Wrocławskiej o mitach związanych z bliskością i seksualnością opowiadał dr Jacek Pulikowski.

Jacek Pulikowski: Współżycie pozamałżeńskie niszczy i nie buduje więzi Dr Jacek Pulikowski podczas Laboratorium Miłości. Krzysztof Maj

W ramach inicjatywy organizowanej przez duszpasterstwo akademickie "Redemptor" prelegent wygłosił 11 kwietnia wykład pt. "Przesyt bliskości deficyt miłości".

- Ludzie odeszli od zasad wytyczonych przez 10 przykazań. Nie szanuje się rodziców. Z zabijania tworzy się prawo. Rozwody ułatwia się do granic absurdu. Jeżeli mówimy o przesycie bliskości, to musimy sprecyzować, o jaką bliskość chodzi - o tę cielesną. Nie o psychiczną, czy duchową. To znak czasów współczesnych - rozpoczął Jacek Pulikowski.

Przywołał coraz popularniejsze powiedzenie: „Grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne mają raj na ziemi”.

- Tak się ostatnio mówi. Jaki one mają raj na ziemi? Seks, alkohol, narkotyki. Rujnują życie sobie i swoich rodziców. Pamiętam taką rozmowę, kiedy kobieta do mnie mówiła: "Proszę, niech Pan tylko nikomu nie mówi, że mam już 28 lat, a jeszcze jestem dziewicą”. Zobaczcie, jaka presja w tej materii jest wywierana. Wyśmiewa się czystość - mówił Pulikowski.

Autor licznych publikacji o tematyce rodzinnej podkreślał, że nie ma przesytu w bliskości duchowej czy psychicznej, natomiast ta cielesna zostaje często podejmowana w nieodpowiedniej konfiguracji.

- Chcę, żebyście podjęli po tym spotkaniu jakieś decyzje, dotyczące czynienia dobra. Nie musi być od razu, ale jak macie wysłuchać i po prostu sobie pójść to szkoda waszego czasu. Każdy z nas do końca życia będzie miał ze sobą coś do zrobienia. Wymyślcie proste dobre czyny, które wprowadzicie w ramach jakiejś relacji - zachęcał gość wieczoru na Politechnice Wrocławskiej.

W swoim wystąpieniu zaznaczył, że największy deficyt świata to deficyt miłości. Św. Jan Paweł II mówił, że przyszłość ludzkości idzie przez rodzinę. A przyszłość rodziny? Przez jakość więzi małżeńskiej i dzietność.

- Co najbardziej rozwala miłość damsko-męską? Przerażający brak męskiej odpowiedzialności, czyli niedojrzałość. Jednym z ważnych powodów braku odpowiedzialności męskiej jest wychowanie bez ojca. Bez ojca w ogóle i bez ojca, jakiego chciałbym mieć. Jeżeli chłopak nie został zamianowany na prawdziwego mężczyznę przez ojca, musi dokonać autonominacji i sam stać się mężczyzną. Chodzi o samowychowanie, czyli stawianie wymagań w wymiarze fizycznym, psychicznym i duchowym - tłumaczył J. Pulikowski.

Jego zdaniem współcześnie podcięto mężczyźnie skrzydła kreując popularne wizję Piotrusia Pana albo Playboya.  

- Człowiek jako istota cielesna, ale również istota duchowa zawsze jest poddany duchowi. I nie musi podpisywać cyrografu, by się poddać złemu. Dlatego warto czepić się dobrego ducha czyli łask sakramentalnych, spowiedzi, a wtedy wygracie wszystko. I mówię to już jako dziadek - przyznał prelegent.

Dodał przy tym, że małżeństwa ogromnie cierpią z ogromu tego, że się boją dzieci. Okaleczają siebie i swoją miłość. Dziecko jest darem i tak powinno być przyjęte. Powszechnie też rozpowiadana jest teoria, że wszelkie współżycie owocuje miłością.

- Nic bardziej mylnego. Współżycie pozamałżeńskie zawsze, bez wyjątku niszczy i nie buduje więzi. Badania z 2004 roku w USA mówią, że pary, które zamieszkują przed ślubem, bardzo często nie dochodzą nawet do ślubu. A ci, którzy żyją w małżeństwie, a mieszkali ze sobą wcześniej, częściej się rozwodzą - podawał Jacek Pulikowski.

Jak stwierdza, mieszkanie ze sobą przed ślubem to nie poznawanie siebie, ale współżycie w warunkach lęku. Uruchomienie mocy seksualnej blokuje poznanie, utrudnia je, bo wady drugiej osoby nie pasują do naszej bajki. Wówczas powstaje niechęć do poznania prawdy.

- Świat napędza wiedzę fałszywą, podając ją w takiej formie, że wydaje się oczywistością. W jaki sposób? W postaci mitów. Fałszywa budowla złożona z prawdziwych klocków. Przykład? Wyobraźcie sobie złoto. Każdy je widział. I wyobraźcie sobie górę. Z tym także nie ma problemu. Bez wysiłku możemy sobie wyobrazić nawet górę złota. Ale przecież wiemy, że takiej góry nie ma. A jak ktoś ją zapragnie zdobyć? Poświęca siły i środki na coś, czego nie ma. I tak się lansuje właśnie tęsknoty seksualne - wyjaśniał prelegent.

Zwrócił uwagę na fakt, że to mężczyźni częściej mają chore wyobrażenia o seksualności, a ważnym zadaniem kobiet jest ich prostowanie, ponieważ kobiety są najlepszymi i jedynymi ekspertkami od siebie samych, nie od innych kobiet, ale od siebie samych.

- W zdecydowanej większości niechęć kobiety do współżycia jest spowodowana pomysłami mężczyzny, których ona nie akceptowała. Ale zgadzała się, zaciskając zęby. I to co miało ich zbliżać, oddalało - tłumaczył wykładowca akademicki.

Nawiązał do mitu rzekomego dopasowywania się, który jest powszechnie znany.

- Ale o jakie dopasowanie chodzi? Cielesne? Każdy mężczyzna pasuje do każdej kobiety na świecie. Świat próbuje nam wmówić, że np. miarą męskości jest np. rozmiar członka. Litości. Powinniśmy krzyczeć, co za ordynarność podejścia do sfery intymnej. To postępuje - ostrzegał Pulikowski.