Czarna pisanka dla księdza i wójta

Agata Combik

|

Gość Wrocławski 16/2019

publikacja 18.04.2019 00:00

W mieszkaniu Marii Kieleczawy, z domu Monczak, przez cały rok trwa Wielkanoc. Misterne arcydzieła opowiadają o życiu silniejszym niż śmierć barwnym językiem łemkowskich i huculskich wzorów.

Artystka kultywuje prastare tradycje. Artystka kultywuje prastare tradycje.
Agata Combik /foto gość

Kiedy trzeba opuścić swój dom i ruszyć w dalekie strony, co zabiera się ze sobą? Otóż rodacy pani Marii, którzy przyjechali na Dolny Śląsk, zabrali między innymi… pisanki. Mieli poczucie, jakby zabierali w ten sposób ważną część swej ojczyzny. Zadbali o to, by te kruche „relikwie” przetrwały podróż. – Pierwsze Święta Wielkanocne na Dolnym Śląsku, w 1948 r., przeżywali przy tych właśnie ozdobach – mówi rodowita Łemkini, kultywująca pisankowe tradycje.

Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.