Bp Jacek Kiciński w Taizé: Bóg jest gościnny, naśladujmy Go

Agata Combik Agata Combik

publikacja 18.07.2019 16:14

Biskup z Wrocławia w czwartkowy poranek przewodniczył w Taizé Mszy św. Dzień wcześniej brał udział w spotkaniu biblijnym i w grupie dzielenia z pielgrzymami z Sulistrowic.

Bp Jacek Kiciński w Taizé: Bóg jest gościnny, naśladujmy Go Polacy z bp. Jackiem przy tablicy zapraszającej na ESM we Wrocławiu. Agata Combik /Foto Gość

To, co w Taizé jest bardzo autentyczne, to doświadczenie jedności w różnorodności – podkreśla bp Jacek Kiciński. – Bracia w tym roku rozważają temat gościnności. Gdybyśmy uświadomili sobie, że Bóg jest naszym Ojcem, każde dziecko kocha miłością bezgraniczną, przeżywalibyśmy głębiej fakt, że jesteśmy wszyscy braćmi i siostrami, stanowimy jedno – zachowując tożsamość swojej wiary, powołania. W Taizé każdy może doświadczyć, że jest dzieckiem Boga, na tym fundamencie budować swoją tożsamość. Bóg jest gościnny; jesteśmy Jego gośćmi na tym świecie. Skoro On nas gości, to czy nie powinniśmy i my gościć innych?

Podkreśla, że uderzająca jest w Taizé jedność braci, wyrażająca się we wspólnej modlitwie. – Nie byłoby tej modlitwy bez jedności i nie byłoby jedności bez modlitwy. Bracia po prostu są. Papież Franciszek mówi, że najważniejsze jest dziś duszpasterstwo obecności. Młodzi, przyjeżdżając do Taizé, wiedzą, że bracia są z nimi, że mają dla nich czas – choćby po wieczornej modlitwie, gdy pozostają w kościele, będąc do dyspozycji wszystkich. Każdy może z nimi porozmawiać; istnieje możliwość spowiedzi. Dziś mamy kryzys słuchania. Tu każdy jest wysłuchany. Każdy jest tu zaproszony – także na przykład muzułmanie, którzy mają swój dom na terenie wioski Taizé.

Bp Jacek Kiciński w Taizé: Bóg jest gościnny, naśladujmy Go   Śniadanie w grupie Polaków. Agata Combik /Foto Gość

– Bywa, że chcielibyśmy kształtować człowieka na swój obraz i podobieństwo, mamy swoje plany, ale z czasem okazuje się, że Bóg ma inny plan. Przykładem tajemniczego Bożego działania jest samo powstanie tej wspólnoty – opowiada. – Bracia wspominają, że kiedyś był to bardzo bogaty teren. Brat Roger powiedział, że jeśli wspólnota ma powstać, to w okolicy ubogiej. Za jakiś czas przyszła susza, wyschły winogrona i… teren ten stał się jednym z najuboższych w regionie. Br. Roger stwierdził, że w takim razie bracia mogą tu zamieszkać.

– Nazwałbym to miejsce Górą Tabor młodych z całego świata – dodaje. – Mogą tu wykrzyczeć wspólnie: Dobrze, że tu jesteśmy. Po tygodniu wracają z tej góry, by zmierzyć się ze swoimi codziennymi problemami. A młodzi mają bardzo poważne problemy – często bagatelizowane przez starszych. Młody człowiek pozostaje zbyt często niewysłuchany – a on nie chce Kościoła, w którym ciągle jest tylko pouczany, ale nikt go w nim nie słucha. Papież Franciszek zachęca, by nauczyć się słuchać człowieka, towarzyszyć mu, a potem dopiero rozeznawać. My natomiast często od razu chcemy rozeznawać, a nie słuchamy, nie towarzyszymy.

– Akurat na tę Górę Tabor przyjechali młodzi spod Ślęży, naszej dolnośląskiej Góry Tabor – mówi. – Podczas gdy mieliśmy nasze spotkanie w małej grupie, jeden z chłopców grał na skrzypcach. Nagle przybiegła dziewczyna z Hiszpanii. Stwierdziła, że musieli przerwać swoje spotkanie w grupce, gdy usłyszeli tak piękną muzykę. Ona sama bardzo się wzruszyła, gdy usłyszała język polski. Jest, jak mówi, zakochana w Polsce. Uściskała Polaka, podziękowała mu. Doświadczyliśmy, jak bardzo możemy kogoś ubogacić. Z drugiej strony i my możemy wiele zaczerpnąć od innych. Nie mamy monopolu na Kościół. Jesteśmy jego cząstką – bardzo piękną. Inni też mają swoje bogactwo.

Bp Jacek Kiciński w Taizé: Bóg jest gościnny, naśladujmy Go   Bp Jacek przewodniczył porannej Mszy św. w czwartkowy poranek w Taizé. Agata Combik /Foto Gość

– Wprowadzenie biblijne, w którym uczestniczyłem, dotyczyło uzdrowienia paralityka, który 38 lat przebywał nad sadzawką i czekał na człowieka, który by go do niej wprowadził – wspomina bp Jacek. – I my często szukamy pomocy u innych ludzi, a nie widzimy, że problem jest w nas. Sparaliżowany człowiek czekał na uzdrowienie 38 lat – to prawie 40. Ta liczba ma w Biblii szczególne znaczenie. 40 dni Mojżesz się modlił, 40 lat trwała wędrówka przez pustynię. Człowiek sparaliżowany nie potrafi znaleźć rozwiązania, zapomina, że Bóg jest blisko.

Jezus przychodzi, gdy już tracimy nadzieję, gdy czujemy, że „nie ma człowieka”. Uzdrowienie dokonuje się we współpracy z Jezusem. Ten człowiek musiał Mu uwierzyć i – zgodnie z Jego słowami – wstać. On uzdrawia i mówi: „Weź swoje łoże”. Nie mówi „zostaw”, ale „weź”: pamiętaj o tym cierpieniu, do którego byłeś przykuty.

Uzdrowienie dokonało się w szabat – dzień święty, który przypomina wypoczynek Boga po dziele stworzenia, jest także pamiątką wyzwolenia z niewoli egipskiej. Faryzeusze gorszą się, a Jezus tak naprawdę nawiązuje do obu tych wydarzeń: dokonuje nowego stworzenia i wyzwala z niewoli, z paraliżu. Bóg dostrzega nasze cierpienie, wchodzi w jego rzeczywistość, pyta: czy chcesz uzdrowienia?

– Myślę, że wielu ludzi przyjeżdżających do Taizé przywozi ze sobą sytuacje po ludzku bez wyjścia. W swoich środowiskach bywają osamotnieni. Tu zyskują doświadczenie wspólnoty, widzą działanie Boga. Czasem mogliby powiedzieć: w swoim środowisku „nie mam człowieka”, który pomógłby mi wstać. A gdy przyjeżdżają tu, okazuje się, że nie tylko jest człowiek, ale jest i Jezus, jest wspólnota. Każdy tu może znaleźć coś dla siebie – i przestrzeń ciszy, samotności, i możliwość zaangażowania się we wspólnotę. To niezwykłe doświadczenie.