I Święto Bobu w Powidzku. Modlitwa, zabawa, uczta

Agata Combik Agata Combik

publikacja 03.08.2019 20:57

Bobowianki, I Święto Bobu, odbyło się w Powidzku w gminie Żmigród. Po Mszy św. w kościele parafialnym pw. św. Jana Chrzciciela rozpoczęła się zabawa i kulinarne atrakcje, pośród których królował bohater spotkania: bób.

I Święto Bobu w Powidzku. Modlitwa, zabawa, uczta Można było skosztować także gorącego bobu gotowanego na miejscu. Agata Combik /Foto Gość

– Wszystko się zaczęło od Anieli Pęcherskiej, która pod koniec lat 80. zainaugurowała tu uprawę bobu – wyjaśnia Justyna Gawot-Turowska, która wraz z Andrzejem Kubikiem zainicjowała i (wraz z sołectwami parafii Powidzko) zorganizowała I Święto Bobu.

– Najpierw to było coś nowego, potem się upowszechniło, ludzie zaczęli uprawiać bób w sąsiednich miejscowościach. Dziś niektórzy obsadzają nim nawet 30 hektarów. Bywa, że z jednego gospodarstwa 3 tony się zbiera – wyjaśnia pani Justyna. – Mamy tu dobrej klasy ziemię, bób rodzi dobrze. Ludzie powoli przyzwyczajali się do smaku bobu, do jedzenia go. Dziś to jest utrzymanie dla wielu rodzin w tej okolicy. To prawdziwe bobowe zagłębie.

Świętowanie rozpoczęło się od Eucharystii. – „Ziemia wydała swój owoc, Bóg, nasz Bóg nam pobłogosławił” (Ps 67). Gromadzimy się w to sobotnie popołudnie, by dziękować Bogu za czas zbiorów, zwłaszcza bobu, naszego lokalnego produktu; za pogodę, wszystkich, którzy pracowali by plony zebrać, za organizatorów I Święta Bobu – witał zebranych w kościele proboszcz, ks. Damian Woźniak.

 

Ks. Woźniak zapraszał, by zadać sobie pytanie o naszą wdzięczność wobec Boga. Czy potrafimy dostrzec Jego dobroć – także w darze pogody, plonów, ocalenia od kataklizmów? Czy potrafimy dzielić się otrzymanymi darami z drugim człowiekiem?

Dlaczego w Ewangelii głupcem został nazwany gospodarz, który dzięki zapobiegliwości i pracy zgromadził wiele dóbr i chciał „cieszyć się życiem” pośród swych zasobów?

– Bóg wytyka gospodarzowi, że jego wizja życia zredukowała się do tego, co doczesne; że wyparta została perspektywa wieczności – zauważył. Ks. D. Woźniak wspomniał również o postawie konsumpcjonizmu, marnotrawienia dóbr, braku szacunku dla Bożych darów (czego przejawem jest choćby wyrzucanie jedzenia, podczas gdy mnóstwo ludzi głoduje), skoncentrowania na sobie – widocznego w postawie bogacza z Ewangelii.

– Komu służysz? Dla kogo żyjesz, pracujesz, poświęcasz się? – pytał kapłan. – Niech to święto uświadomi nam, że wszystko, co mamy, co otrzymujemy każdego dnia, jest darem Boga.

W programie spotkania znalazły się występy muzyczne (Izabela Możdżeń & Fresh Stars, zespół „Humorek”), wspólne pieczenie kiełbasek, wręczenie nagród za najlepszą potrawę z bobu, zabawa taneczna (DJ Pan Tomek). Święto Bobu miało również cel charytatywny – wsparcie leczenia Natalii Darowskiej.

Wielkim zainteresowaniem cieszyły się stoiska z potrawami z bobu – pierogami, pasztetem, kotletami mielonymi z bobu, plackami. Nie brakło sałatek z bobu, rozmaitych past – wykorzystanych na przykład do kanapek czy humusu. Można było zjeść również gorący bób gotowany w kuchni polowej.

Jak wyjaśnia Justyna Gawot-Turowska, uprawa bobu jest wciąż doskonalona. W użyciu są maszyny do obierania go (choć zrywanie odbywa się wciąż ręcznie – z pomocą wielu osób z Ukrainy). Bób sadzony jest obecnie pod folią, nawet już w styczniu czy w lutym; specjalne maszyny umieszczają go w gruncie, gdy ma już ok. 10 cm. Ludzkie ręce są wciąż niezbędne przy pielęgnowaniu sadzonek, usuwania chwastów. Bób potrzebuje nieco słońca, nieco wilgoci. Zbiór rozpoczyna się w czerwcu. Okoliczne gospodynie stają się coraz bardziej kreatywne przy tworzeniu potraw z bobu – ostatnio pojawiają się nawet chipsy z bobu.

Więcej o bobowych smakołykach z Powidzka i okolic wkrótce w papierowym wydaniu "Gościa Wrocławskiego".