Oleśniczanie kochają św. Szarbela

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 19.08.2019 19:28

Wierni z parafii pw. NMP Matki Miłosierdzia w Oleśnicy i z całego miasta przez kilka dni modlili się za wstawiennictwem św. Szarbela.

Oleśniczanie kochają św. Szarbela Błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem na zakończenie 4-dniowej modlitwy do św. Szarbela. Maciej Rajfur /Foto Gość

Od piątku do poniedziałku (16-19 sierpnia) mieszkańcy Oleśnicy uczestniczyli w nabożeństwach ku czci libańskiego świętego. W ostatni dzień, nazwany Dniem Zawierzenia, modlili się na uroczystej Mszy św., złożyli akt zawierzenia św. Szarbelowi Makhlufowi i zostali namaszczeni jego świętym olejem. Eucharystii przewodniczył neoprezbiter ks. Michał Miśkiewicz.

- W naszych czasach Bóg wzbudza świętych, kiedy słabnie wiara. Święty Szarbel jest tym, którego Bóg postawił przed wierzącymi i niewierzącymi po to, aby poprzez znaki przyprowadził lud do Boga - mówił w homilii ks. Jakub Mazur.

Dodał, że wierni często oczekują na cud, ale tylko na ten namacalny, związany z naszymi ciałami. - A w piątek w tym kościele dokonał się pewnego rodzaju cud: w zwykły wakacyjny dzień 5 kapłanów przez 1,5 godziny sprawowało bez przerwy sakrament pokuty. To jest cud, że ludzie zabiegani, niemający zazwyczaj czasu na modlitwę, potrafili wytrwać godzinę przed Chrystusem na adoracji - stwierdził wikariusz parafii NMP Matki Miłosierdzia.

I pytał zebranych w kościele, jakby zareagowali, gdyby św. Szarbel dzisiaj stanął przed nimi, tak fizycznie, przy ołtarzu. Wielu pewnie rzuciłoby się w jego kierunku, wykrzykując prośby i modlitwy. A on, jak opowiadał kapłan, zapewne stanąłby między nimi, w skupieniu modlitewnym na klęcząco starałby się jak najlepiej przeżyć Mszę św. A po niej odprawiałby dziękczynienie i modliłby się za Kościół. Może i nie powiedziałby ani jednego słowa. - Pościł, umartwiał się, modlił się. Jednak nie byłoby jego świętości, gdyby nie to, co najważniejsze - Msza św. Zwróćmy uwagę, że dla świętych nie było nic ważniejszego niż Msza św., niż Komunia św. - tłumaczył ks. Mazur.

Dlatego podkreślił, że św. Szarbel chce nas doprowadzić do tego, co najważniejsze - do odkrycia cudu Eucharystii. Jeden z włoskich kandydatów na ołtarze mówił, że nie musimy koniecznie podróżować do Ziemi Świętej, bo Jerozolima znajduje się przecież pod domem. To znaczy, że blisko mamy Mszę św., czyli ponowienie ofiary krzyża, powtórzenie ostatniej wieczerzy.

- Nie ma większego skarbu niż Chrystus obecny pod postacią chleba na Mszy św. Skoro wierzymy, że w Komunii św. jest żywy Bóg, to czemu nieraz na kazaniu przysypiamy? Msza św. nie może być czymś nudnym i monotonnym, bo chodzi o obecność samego Boga! - tłumaczył kaznodzieja.

Zaznaczył, że dzisiaj św. Szarbel podwyższa nam poprzeczkę. Nawołuje nas, byśmy nie tylko żyli tak, jak Bóg chce na co dzień, byśmy modlili się za siebie i innych, ale pokazuje nam to, co najważniejsze: centrum życia chrześcijańskiego ma być Eucharystia, która uzdrawia, daje pokój wewnętrzny, prowadzi do Ojca w niebie. - Przystępujcie do Komunii św. i przeżywajcie ją jako spotkanie z Bogiem, a nie jako element rytuału. Wówczas dostrzeżecie skutki działania Eucharystii w swoim życiu. Pamiętajmy: Jerozolimę mamy pod naszym domem - podsumował ks. Mazur.