Klasztor w Trzebnicy jeszcze bardziej gościnny

Agata Combik Agata Combik

publikacja 08.09.2019 01:08

Trzebnicki klasztor sióstr boromeuszek otworzy swoje podwoje po potężnym remoncie prawdopodobnie 4 listopada, w dzień św. Karola Boromeusza, patrona obecnych gospodyń pocysterskiego obiektu.

Klasztor w Trzebnicy jeszcze bardziej gościnny Boromeuszki zaopiekowały się cysterskim dziedzictwem. Na zdjęciu s. Claret, przełożona generalna boromeuszek, i o. Piotr Chojnacki, cysters goszczący na konferencji w Trzebnicy. Agata Combik /Foto Gość

Już teraz przyciąga wzrok jasność odnowionego wnętrza i staranność, z jaką pochylono się nad każdym szczegółem remontowanych pomieszczeń.

- Na 4 listopada planujemy otwarcie klasztoru, łącznie z uruchomieniem klasztornej kawiarenki, uroczyste poświęcenie - mówi przełożona generalna Kongregacji Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza s. Claret Król.

W sobotę 7 września odbyła się konferencja "Pocysterski klasztor w Trzebnicy - przestrzeń nowych możliwości", która podsumowała I etap projektu konserwacji i rewitalizacji klasztoru w celu poszerzenia oferty turystyczno-kulturalnej. W obiekcie będącym (wraz z bazyliką) pomnikiem historii wykonane zostały prace konserwatorskie i remontowe obejmujące pomieszczenia o powierzchni 2618 mkw. Będą wykorzystane między innymi przy organizacji wydarzeń kulturalnych czy warsztatów. Projekt zyskał dofinansowanie w wysokości 7 mln zł z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.

Na początku konferencji prof. Ewa Łużyniecka mówiła o "Tajemnicach pocysterskiego klasztoru św. Jadwigi w Trzebnicy", mając na myśli zwłaszcza tajemnice architektoniczne. Zauważyła, że pierwotna architektura klasztoru ufundowanego w 1202 r. nie była typowo cysterska, czyli skromna, pełna prostoty. Pewien przepych był owocem m.in. działań księcia fundatora, a także kultu, jakim wkrótce została otoczona św. Jadwiga.

W kościele znalazły się elementy niespotykane u cystersów, jak bogato zdobiona kaplica książęca czy krypta, w której pochowano księcia. - Henryk Brodaty wydał na klasztor trzebnicki ok. 30 tys. grzywien, przeznaczając na niego ok. 1180 grzywien rocznie, podczas gdy przykładowo na katedrę w Pradze wydawano 1000 grzywien rocznie - mówiła prelegentka.

Podkreśliła, że w klasztornym kompleksie trzebnickim widać większe niż zwykle u cystersów bogactwo detali rzeźbiarskich. Wyjaśniała, jak mogły wyglądać części klasztoru, w których bywała św. Jadwiga (mimo że nie była zakonnicą) - chór, refektarz, kaplica. Jak przypuszcza, dla chorych, ubogich, o których troszczyła się księżna, na terenie klasztoru istniał osobny, być może dużych rozmiarów, budynek infirmerii. Przypomniała o odkrytym jakiś czas temu cellarium, z fragmentem murów pochodzących z pierwszego klasztoru.

Tłumaczyła, że słynna ilustracja ukazująca księżną obmywającą wnuka w wodzie, w której mniszki myły stopy, może mieć związek z tzw. ceremonią mandatum. - Odbywała się ona w sobotni wieczór. Mniszki myły sobie nawzajem nogi na znak miłosierdzia - wyjaśniała. Odbywało się to zapewne w okolicy północnych krużganków klasztoru. - Każde zagłębienie łopaty tutaj oznacza odkrywanie nowych rzeczy - zauważyła prof. Łużyniecka.

O pracach konserwatorskich i restauratorskich w Trzebnicy mówiły Barbara Nowak-Obelinda, dolnośląski wojewódzki konserwator zabytków, i Renata Chmielewska-Kucharska. Jak podkreśliły, klasztor trzebnicki będzie pierwszym na Dolnym Śląsku w tak dużym zakresie udostępnionym dla celów publicznych.

Uczestnicy konferencji usłyszeli między innymi o żmudnym procesie ustalania najstarszej kolorystyki wnętrz, o badaniach poszczególnych warstw tynków. Najstarsze, jakie się zachowały - w śladowych ilościach - to te z końca XVII i z XVIII wieku. Nie odnaleziono zbyt wielu dawnych polichromii. Wyrazistym znaleziskiem był odsłonięty napis nad jednym z wejść, pochodzi on jednak już z czasów, gdy gospodyniami klasztoru były boromeuszki. Zdecydowano się na renowację nie tylko bardzo dawnych elementów, ale i XX-wiecznych (nawet powojennych).

- To miejsce jest ważną częścią dziedzictwa cysterskiego, nawet jeśli klasztor nie miał typowej architektury cysterskiej z racji tej, że był fundacją książęcą. W historii Polski, zwłaszcza zachodniej, klasztory cysterskie wycisnęły swoje piętno na kulturze, na kształcie całego regionu - mówi cysterski opat z Mogiły o. Piotr Chojnacki.