Nutella, kakao i kard. Stefan Wyszyński

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 06.12.2019 09:57

To tegoroczne połączenie idealne na Adwent. Potwierdzają dzieci, dorośli i franciszkanie z parafii pw. św. Antoniego na wrocławskich Karłowicach, którzy uczęszczają na poranne roraty z "Małym Gościem Niedzielnym".

Nutella, kakao i kard. Stefan Wyszyński Uśmiech, kakao i kanapka z masłem orzechowym w domu parafialnym po roratach o 6 rano. Maciej Rajfur /Foto Gość

Tłum wiernych ciągnących w grudniu przed godziną 6 rano do kościoła na Karłowicach we Wrocławiu nikogo nie dziwi.

Roraty w parafii św. Antoniego to już tradycja. Odbywają się one z Małym Gościem Niedzielnym", który w tym roku zaproponował przygotowanie do Bożego Narodzenia skupione wokół kard. Stefana Wyszyńskiego.

- To bardzo trafiony temat. Historia tego wielkiego Polaka nie jest łatwa, ale dzieci są zafascynowane. Tak naprawdę to od października, a i wcześniej parafianie pytają mnie, o czym będą w tym roku roraty. Są bardzo ciekawi i zależy im na tych codziennych porannych Mszach. Dużo dorosłych uczęszcza, ale nie tylko rodziców tych dzieci. Ludzie chętnie wpadają w rytm duchowy Adwentu, a to jest lepsze niż rekolekcje - mówi o. Fabian Kaltbach OFM, proboszcz parafii pw. św.Antoniego.

Przyznaje, że roraty z kard.Wyszyńskim wciągają nie tylko dzieci, ale także dorosłych.  - Ja sam połowy tych faktów, które tu przytaczamy, nie znałem. Naprawdę można się dowiedzieć wielu interesujących informacji i to nie tylko dla dzieci. Wszystko oczywiście zależy od akcentów, jak je postawimy, prowadząc cykl. U nas sprawdza się ta formuła, bo roraty prowadzę cały czas ja i wiem, co mówiłem wczoraj, co chcę podkreślić. To naturalna kontynuacja - opowiada franciszkanin.

Roraty służą jako pewna inspiracja i wielu ludzi chodzi naprawdę codziennie, traktując to jako całość. Kapłan ceni sobie szczególnie fakt, że przygotowanego przez "Małego Gościa Niedzielnego" materiały są bardzo praktyczne i odnoszą się do współczesności. Na przykład 6 grudnia dzieci dowiedziały się, że główny bohater rorat nie lubił chodzić do rosyjskiej szkoły (pod zaborem), bo kochał język polski i interesował się historią. Wstąpił także do harcerstwa i tak kształtował się jego patriotyzm od najmłodszych lat.

- Raz, pamiętam, pomyliłem się w dacie - od razu dziecko z pierwszej ławki mnie poprawiło: "A bo ostatnio ojciec inaczej powiedział". Dzieci są wbrew pozorom bardzo uważne, mają świetną pamięć i widać, że te materiały ich wciągają. Przykład? Tłumaczę dzieciom gdzie leży wieś Zuzela - miejsce urodzenia Stefana Wyszyńskiego, że między Warszawą a Białymstokiem, bliżej Białegostoku i potem dziecko z pamięci recytuje to samo, zaznaczając: "ale bliżej Białegostoku" - stwierdza o. Fabian. 

U franciszkanów na Karłowicach poranna wersja rorat cieszy się bardzo dużą popularnością od lat. Wynika to z tradycji. Jakiś czas temu przez jeden Adwent odprawiano Msze wieczorne, co się kompletnie nie sprawdziło i powrócono do porannej wersji.

- Ludzie nam mówią - popołudniu nie damy rady, bo zajęcia, zajęcia, zajęcia, praca. A rano? W tym roku zabrakło nam obrazków, które rozdajemy dzieciom, a zamówiliśmy ich... 125. Oczywiście domówiliśmy. Dzisiaj na śniadanie przygotowaliśmy 170 bułek, bo ostatnio zabrakło. Dziennie schodzi 20 litrów mleka. Wierni naprawdę tym żyją. Ten ciąg roratnich Mszy to jedno z najważniejszych wydarzeń w parafii w ciągu roku. Tu się ludzie poznają i zżywają ze sobą, a potem cały rok oczekują na Adwent. Ani odpust, ani inne uroczystości nie przynoszą takich efektów - przyznaje ojciec proboszcz z Karłowic.

I zaprasza wszystkich chętnych do wczesnej pobudki, która naprawdę się opłaca!