To nasze być albo nie być

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 26.02.2020 19:47

Na progu Wielkiego Postu ks. Aleksander Radecki przypomniał w archikatedrze wrocławskiej niezwykle istotną rolę postu, który przywraca porządek w myśleniu i działaniu.

To nasze być albo nie być Posypanie głowy popiołem to symboliczny akt wykonywany podczas liturgii Środy Popielcowej. Maciej Rajfur /Foto Gość

Uroczystej Mszy św. w archikatedrze wrocławskiej w Środę Popielcową przewodniczył abp Józef Kupny. Jednocześnie był to początek wielkopostnych rekolekcji w parafii katedralnej. Pierwszą naukę podczas Eucharystii wygłosił ks. Aleksander Radecki. Dotyczyła ona pojęcia postu, którego coraz więcej ludzi, w tym także katolików, nie rozumie.

- Proszę zrobić wywiad z dowolnie wybranymi osobami i zapytać o post, a okaże się, jak termin ten jest niezrozumiały i daleki od naszej współczesności. To, co w szczątkowej postaci przetrwało w piątki każdego tygodnia - niejedzenie mięsa, jakże często zresztą ignorowane - zakrawa na kpinę i świadczy o naszej duchowej nędzy - rozpoczął kaznodzieja.

Przypomniał, że jeszcze nie tak dawno w Polsce posty były bardzo surowe: nie spożywano potraw mięsnych przez cały okres 40 dni, wypalano patelnie i inne naczynia kuchenne, by nie pozostała w nich nawet odrobina tłuszczu zwierzęcego. O wstrzemięźliwości w zabawach i weselach w piątki już nie wspominając.

Kapłan przywołał czwarte przykazanie kościelne, wymienił warunki postu ścisłego, który obowiązuje w Środę Popielcową i Wielki Piątek. Wyjaśnił także znaczenie i reguły postu eucharystycznego.

- Czy post jest aż tak trudny, że aż niewykonalny? Co to za post, skoro wprawdzie nie zjem w piątek mięsa, ale wprowadzę do swojego organizmu 25 pierogów ruskich, czyli postnych albo 15 przepysznych placków ziemniaczanych, że o słodyczach już nie wspomnę… Co to za post, skoro po jego zakończeniu jemy i pijemy niemal bez opamiętania? Może poczekamy dzisiaj do północy i odbijemy sobie to, czego nie zjedliśmy w ciągu dnia… - mówił ks. Radecki.

Opowiadał, że na szybie jednej z krakowskich restauracji wyczytał niedawno intrygującą sentencję: „W walce rozumu z sercem najczęściej wygrywa żołądek”.

Przytoczył także sentencję autorstwa Sokratesa „Mali ludzie żyją, by jeść i pić. Wartościowi - jedzą i piją, by żyć.”

- Zauważmy, człowiek niezdolny do postu, nie jest człowiekiem wolnym, a zatem umiejętność zachowania postu to nasze być albo nie być. Nie chodzi tylko o przewód pokarmowy, o jedzenie. Św. Jan Paweł II powiedział, że jeśli potrafię odmówić sobie rzeczy dozwolonej i dobrej, prawdopodobnie będę umiał odmówić sobie także rzeczy niedozwolonej i złej - oświadczył wieloletni ojciec duchowny wrocławskiego seminarium.

W homilii przywołał artykuł z „Gościa Niedzielnego” autorstwa Marcina Jakimowicza pt. „Przeinformowani”.

- Nasz Jan Kowalski codziennie bombardowany jest 34 gigabajtami danych, czyli odpowiednikiem stu tysięcy słów. Kto jest w stanie wytrzymać takie tsunami i nie zwariować? Nasz Kowalski 69 dni w roku wpatruje się w telewizor, a zatem wiecznie będzie narzekał, że nie ma czasu i sił na modlitwę. Żyjemy w czasach, w których więcej ludzi umiera w wyniku otyłości i przejedzenia, niż z powodu wojen czy ataków terrorystycznych - informował ks. Radecki.

Mówił także o problemach i nałogach współczesności - nadmiernym używaniu smartfonów, oglądaniu telewizji, pornografii, nadużywaniu alkoholu, papierosach i narkotykach.

- Odważysz się powiedzieć, że dziś post jest przeżytkiem, pachnie zatęchłym średniowieczem i powiesz, że jesteś wolnym człowiekiem, podczas gdy nad tymi marnościami nie chcesz i nie umiesz zapanować? - pytał zebranych kaznodzieja.

I przyznał, że słowo „post” nie należy już do podstawowego słownika dzisiejszego pokolenia, i nie znajduje potwierdzenia w praktyce życia Kościoła domowego.

- Ktoś napisał, że dla bardzo wielu ludzi na statku życia najważniejszy jest… kucharz i pytanie: co będzie do zjedzenia na obiad? Nieważne, gdzie płynie owa łódź, za jaką cenę „sprzedamy” swoją tożsamość… Słychać wtedy echo skargi Narodu Wybranego, który przebywając na pustyni w drodze do Ziemi Obiecanej, szemrał przeciw Panu Bogu, wspominając pełne garnki mięsa, pory, cebulę… Że spożywane w niewoli? To zdawało się być już bez znaczenia - nauczał doświadczony kapłan.

Pytał także, ilu wśród nas żyje jak dzieci, miotane falami różnych fizycznych i duchowych uzależnień! „Muszę tam być, muszę to mieć, muszę to obejrzeć, muszę tak się ubrać, tak się zachować, tak mówić, bawić się, pić, palić...”.

- Dlatego wzywanie do świadomie wybieranego postu, wstrzemięźliwości i wszelkich szlachetnych wymagań wydaje się bardzo „twardą mową”. Tymczasem pościć znaczy: odmówić sobie rzeczy dozwolonej i dobrej ze względu na Pana Boga - mówił kaznodzieja.

 W świecie przeróżnych bożków, jakich sobie ludzie namnożyli, zasłaniając tym samym obraz Boga prawdziwego, post okazuje się niezwykle potrzebny jako sposób przywracania porządku w myśleniu i działaniu.

- Jeśli potrafię pościć, potrafię w każdej sytuacji Boga postawić na pierwszym miejscu, a wtedy wszystko znajdzie się na swoim miejscu - parafrazował postawę św. Augustyna ks. Radecki.