publikacja 16.07.2020 21:56
Długoletni pracownik wrocławskiej kurii (od 2001 do 2019) odszedł 11 lipca, w 46. roku życia. Ceremonia pogrzebowa odbyła się 16 lipca na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu. Rozpoczęła się Mszą św., której przewodniczył bp Andrzej Siemieniewski.
Msza św. pogrzebowa. Piotr Denisiewicz
Był ogromnie wrażliwym człowiekiem i osobą wszechstronnie uzdolnioną, zarówno muzycznie jak i graficznie – mówi Monika Kordylewska, którą ze śp. R. Leonhardem łączyła wieloletnia znajomość. Wspomina o jego pracy w kurii przy różnych projektach graficznych, przy składaniu różnych publikacji. Był autorem niezliczonej ilości plakatów, które można było zobaczyć w całym Wrocławiu. Zapowiadały wiele wrocławskich wydarzeń.
Dodaje, że gdy pierwszy raz usłyszała jego muzykę, myślała że to „Stare Dobre Małżeństwo”. Okazało się, że to zespół „Małżeństwo z Rozsądku” – w którym Robert grał, na gitarze, na harmonijce ustnej, śpiewał, dla którego komponował muzykę i pisał część tekstów. Zespół narodził się w Pyskowicach, skąd R. Leonhard pochodził.
Na cmentarzu zabrzmiała pochodząca z repertuaru „Małżeństwa z Rozsądku” piosenka w jego wykonaniu pt. „Nic się przecież nie kończy…”. Po ceremonii dla zmarłego kolegi zagrali przyjaciele z zespołu.
Z gitarą w dłoniach. Ewelina KruszyńskaWspółpracę z R. Leonhardem wspominają również pracownicy PWT – to on opracował m.in. system identyfikacji wizualnej uczelni.
– O jakiejkolwiek sprawie byś mu nie wspomniała, on zaraz zastanawiał się, jak może pomóc, jak się włączyć – mówi Monika. – To był po prostu człowiek o dobrym sercu. Córka moich znajomych, cierpiąca na bardzo rzadką chorobę, potrzebowała kiedyś 200 tys. dolarów na operację w Stanach Zjednoczonych. Kiedy wspomniałam o tym w obecności Roberta, natychmiast powiedział: „zagramy koncert”. Zorganizowaliśmy w sumie dwa koncerty dla Majki. Ona jest już dziś dorosłą kobietą, wszystko się udało.
Monika wspomina rozmowy telefoniczne z Robertem Rozmowy telefoniczne podczas jego wielomiesięcznej choroby. – Zdążyłam mu powiedzieć, że jest dla mnie człowiekiem wielkiego zawierzenia. Codziennie w tym okresie uczestniczył duchowo w Mszy św., korzystając z transmisji. Pamiętam, jak powiedział: „Teraz rozumiem, co Pan Jezus do mnie mówi”. Z wielkim zaufaniem zbliżał się do kresu życia.
Grób śp. Roberta Leonharda. Piotr Denisiewicz