Bł. Czesław to nie postać z bajki, ale konkretny gość

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 20.07.2020 21:55

- Kaznodzieja to tożsamość, nie funkcja głoszenia kazań. I bł. Czesław to wiedział, przychodząc do Wrocławia - mówił o. Wojciech Delik OP we wspomnienie patrona Wrocławia.

Bł. Czesław to nie postać z bajki, ale konkretny gość Błogosławieństwa relikwiami bł. Czesława w kościele św. Wojciecha udziela przeor o. Wojciech Delik OP. Maciej Rajfur /Foto Gość

Przeor wrocławskich dominikanów przewodniczył uroczystej Mszy świętej ku czi bł. Czesława Odrowąża 20 lipca. W homilii natomiast zastanawiał się, jak odnaleźć i poznać człowieka, który, bądź co bądź, żył 800 lat temu. Czy jesteśmy skazani na opowiadanie o nim jedynie bajek, ale byle pobożnych?

- Jak odtworzyć portret tego człowieka? Bracia dominikanie jakiś czas temu próbowali szukając w kościach. Badając je odtworzyli portret bł Czesława, ale to nie jest najważniejsze. Nie taki obraz nas satysfakcjonuje. Do Rzymu pojechał jako kanonik, a wrócił jako zakonnik-kaznodzieja. Tu we Wrocławiu jest jeszcze znany jako cudotwórca. Ale to dosyć niepewny grunt, bo poruszamy się po ogólnikach. Czy można stworzyć bardziej szczegółowe ujęcie? - pytał o. Wojciech Delik.

W swoim kazaniu udowodnił, że to możliwe, ponieważ postać bł. Czesława jest widoczna w zakonie, we współczesnych braciach. Do Wrocławia Czesław przyszedł z konkretnym projektem, który trwa do dzisiaj - chodzi o wrocławski konwent dominikanów.

- Pierwsze pokolenie zakonu, które otrzymuje charyzmat od Pana Boga, wydaje się najbardziej wyraziste. Ono powołuje projekt, którym bardzo mocno żyje. Dlaczego Czesław nie jest święty? Tak naprawdę trzeba by było kanonizować całe pierwsze pokolenia w zakonach. To oni zakładali kluczowe na przyszłości klasztory - opowiadał dominikanin.

Jak wyjaśniał Zakon Braci Kaznodziejów powstał z misji apostolskiej, z pewnego zadania, ale i z braku w Kościele. 

- Z braków rodzi się nie tylko frustracja, ale i wielkie dzieła. Brakowało kaznodziejów, a więc stworzono zakon. Widzisz w kościele brak? Zrób coś z tym. Św. Dominik, św. Jacek Odrowąż, czy bł. Czesław zauważyli ten brak głoszenia i głód słuchania. A więc Czesław miał w głowie projekt, który zatwierdzał zakon - iść tam, gdzie jest potrzeba, aby głosić imię Pana Jezusa Chrystusa. Wybrał konkretne środki - ubóstwo i życie w zakonnej wspólnocie. Wiedział, że ma żebrać o chleb i głosić Jezusa, a przy tym założyć wspólnotę. Wiedział po co idzie - dla zbawienia dusz - opisywał przeor wrocławskich dominikanów.

Podkreślił przy tym, że każdy zakon ma swój charyzmat i swoją ścieżkę w Kościele. Przypomniał konstytucję zakonu. Św. Dominik po to go założył, by wśród kaznodziejów zapanowała jedność zwyczajów i zachowań, to co nazywamy w zakonie obserwancjami.

- Jesteśmy braćmi, pełnimy funkcje ojcowską, ale przede wszystkim żyjemy w duchu braterstwa zbudowanego na ubóstwie. Ludzie niegdyś za to słowo dawali chleb. Tu nie ma miejsca na klerykalizm. Kaznodzieja oznacza tożsamość, nie funkcję głoszenia kazań. Czesław to wszystko wiedział. Stąd w naszym głoszeniu widać inne aspekty. Często pytają nas, dlaczego coś robimy inaczej. Bo pełnimy swoją konkretną rolę i bierzemy za nią odpowiedzialność. Musicie wiedzieć, czego powinniście oczekiwać od dominikanów - stwierdził o. W. Delik.

Konwent dominikanów wrocławskich, założony przez bł. Czesława, trwa do dziś w stolicy Dolnego Śląska i pełni ważną rolę. A w kościele św. Wojciecha na pl. Dominikańskim znajduje się grób patrona Wrocławia, pierwszego dominikanina i przeora w tym mieście.