Pax et Bonum. Skąd pochodzi nazwa "kościół NMP na Piasku"?

Agata Combik Agata Combik

publikacja 26.09.2020 13:18

Wcale nie od "Wyspy Piaskowej" i nadodrzańskich piasków. Odwrotnie, to nazwa wyspy wzięła początek od wezwania kościoła. Odpowiedzi na pytanie o jego pochodzenie trzeba szukać w Padwie - tłumaczył Juliusz Woźny podczas kolejnego spotkania organizowanego przez Fundację Pax et Bonum.

Pax et Bonum. Skąd pochodzi nazwa "kościół NMP na Piasku"? Czy rzeczywiście znamy Ostrów Tumski? Juliusz Woźny zaprasza do nowego spojrzenia na powszechnie rozpoznawalne zakamarki okolic katedry. Agata Combik /Foto Gość

W ramach XVII edycji Muzycznych Spotkań Kultur Międzynarodowego Festiwalu Debiuty - Spacery Szlakiem Przodków „Pax et bonum per musicam” mieszkańcy Wrocławia mogą uczestniczyć w kościele św. Krzyża w wydarzeniach łączących muzyczne doznania z poznawaniem historii.

25 września o 14.00 mogli wysłuchać recitalu organowego Jan Przegendzy z wrocławskiej Akademii Muzycznej oraz opowieści Juliusza Woźnego o wybranych zakątkach Ostrowa Tumskiego. J. Przegendza po swoim koncercie zaprosił słuchaczy do poznania tajników instrumentu (mogli się dowiedzieć, do czego służą poszczególne przyciski, czym są organowe głosy, języki, a czym tzw. żaluzja).

Pax et Bonum. Skąd pochodzi nazwa "kościół NMP na Piasku"?   Jan Przegendza po swoim koncercie opowiadał słuchaczom o instrumencie. Agata Combik /Foto Gość

Juliusz Woźny natomiast mówił m.in. o kościele św. Marcina i zamku książęcym, którego relikty przetrwały do dziś. Zainteresowanym wyjaśniał również tajemnicę nazwy wielkiej świątyni pw. NMP na Piasku – po łacinie Sancta Maria in Arena.

– Tropy prowadzą do kościoła w Padwie, wzniesionego na miejscu dawnej areny rzymskiego cyrku. Nazwa nawiązuje do piasku, jakim była wysypana arena – piasku, w który zapewne wsiąkała krew gladiatorów, zwierząt, prawdopodobnie i chrześcijańskich męczenników – wspomina.

– Czasami warto zastanowić się nad rzeczami niby oczywistymi. Możemy dojść do ciekawych wniosków – dodaje, wspominając m.in. o tym, że wciąż wiele osób nie uświadamia sobie znaczenia nazwy „Ostrów Tumski”. – „Ostrów”, to słowiańska nazwa wyspy, a „tum” to katedra, chodzi więc o „Wyspę katedralną” – kiedyś rzeczywiście otoczoną wodami Odry. Jej nieistniejące już koryto biegło przez teren dzisiejszego Ogrodu Botanicznego.

Mówiąc o kościele św. Marcina i dawnym zamku, prelegent wspomniał wydarzenia związane z najazdem mongolskim w XIII w. – Wrocławianie sami spalili wtedy swoje miasto, uciekając z niego – mówił (schronili się m.in. w okolicznych lasach). – Armię mongolską poprzedzały wieści o jej nieprawdopodobnym, budzącym grozę okrucieństwie. Potwierdzają to m.in. znaleziska w Sandomierzu – gdzie odkryto zwęglone szczątki ludzi ze skrępowanymi rękami, najwyraźniej spalonych żywcem w kościele.

J. Woźny dodaje, że nazwa „Tatarzy” wiązana była ze słowem „Tartar” – czyli „piekło”. Traktowano ich jak „piekielnych jeźdźców”. Inna sprawa, że „Tatarzy” to tylko jedna z grup ludzi określanych jako „Mongołowie” – nie powinno się ich ze sobą utożsamiać (co stało się za sprawą średniowiecznych kronikarzy). Nie jest też prawdą, że najazd mongolski to „inwazja islamu” – w tamtych czasach mongolskie ludy były wyznawcami różnych religii (m.in. szamanizmu, a nawet byli wśród nich chrześcijanie – nestorianie).

Kościół św. Marcina, mający początki na przełomie X i XI w., potem przebudowywany, był kościołem zamkowym, należącym do siedziby Henryka Probusa. Zachowane z tamtych czasów relikty „pamiętają” najazd Mongołów, a także działalność bł. Czesława.

– Bł. Czesław schronił się wtedy na zamku; to tu, na murach zamkowych, zorganizował procesję, która miała zadecydować o odwrocie najeźdźców – mówił J. Woźny, dodając że dominikańska świątynia pw. św. Wojciecha, kojarzona z bł. Czesławem, wzniesiona została dopiero potem. Istniejący tam wcześniej kościół zapewne został zniszczony przy mongolskim najeździe.

– Kiedy bł. Czesław spod kościoła św. Marcina patrzył w tamtą stronę, zapewne widział morze zgliszczy. Ich ślady odnaleziono zresztą w okolicach Nowego Targu – dodał. – Istnieje legenda mówiąca, że ochrzcił jednego z książąt mongolskich. Stałoby się to zapewne tu, na Ostrowie Tumskim.

Kolejne spotkanie z cyklu odbędzie się 3 października – początek o 14.00. Na organach zagra Jakub Plewa z AM w Katowicach, a Juliusz Woźny zaprosi słuchaczy na spacer po Ostrowie Tumskim, opowiadając o jego skarbach i tajemnicach.

Cykl koncertów „Debiuty” jest imprezą towarzyszącą Muzycznym Spotkaniom Kultur „Pax et bonum per musicam” – XVII Międzynarodowemu Festiwalowi. W roku 2020 wydarzenie organizowane jest przy współpracy z proboszczem archikatedry wrocławskiej, ks. Pawłem Cembrowiczem.