Cały świat usłyszał

Gość Wrocławski 48/2020

publikacja 26.11.2020 00:00

W 55. rocznicę wystosowania orędzia polskich biskupów do świata, 18 listopada zaprezentowano we Wrocławiu unikatową książkę „Listy Milenijne”.

▲	– Biskupi polscy przed laty przysłużyli się promocji Polski na świecie jak nikt wcześniej i później – uważa dr hab. Wojciech Kucharski. ▲ – Biskupi polscy przed laty przysłużyli się promocji Polski na świecie jak nikt wcześniej i później – uważa dr hab. Wojciech Kucharski.
Maciej Rajfur /Foto Gość gość

Maciej Rajfur: „Listy Milenijne” to owoc 5-letnich szeroko zakrojonych badań obejmujących kwerendy w ponad 30 krajach świata. Jakie były główne cele tego wielkiego przedsięwzięcia badawczego?

Dr hab. Wojciech Kucharski: Określiliśmy trzy kierunki. Pierwszy to odnalezienie wszystkich napisanych przez polskich biskupów w 1965 roku listów milenijnych z okazji Milenium Chrztu Polski. Drugi – określenie jak najszerszej listy adresatów i zweryfikowanie prawdopodobieństwa wysłania dokumentów. Trzecim było ustalenie i weryfikacja autorów tych dokumentów.

Zastanawiam się, do ilu miejsc musiał Pan zajrzeć, ile archiwów przejrzeć, skoro zidentyfikował Pan 16 listów skierowanych do indywidualnych adresatów, w tym do papieża Pawła VI oraz biskupów, m.in. Anglii, Austrii, Belgii, Francji, Niemiec, Libanu, Szkocji, Szwajcarii, Stanów Zjednoczonych i Włoch oraz do Światowej Rady Kościołów w Genewie i do patriarchy Atenagorasa…

Zasięg naszego działania okazał się gigantyczny. Obejmował wszystkie kontynenty poza Antarktydą. Badania realizowaliśmy na dwóch poziomach – korespondencyjnym oraz poprzez kwerendy in situ. Napisałem kilkaset listów do osób i instytucji dosłownie na całym świecie. Niektóre okazywały się strzałem w dziesiątkę, jak w przypadku Episkopatu Szwajcarii. Po wysłaniu wiadomości do sekretarza episkopatu tego kraju 4 godziny później miałem skan polskiego orędzia do biskupów szwajcarskich na swoim komputerze. Ale bywały kraje, do których wysyłałem kilkadziesiąt listów i nie spotkało się to z odpowiedzią. Szczególnie Ameryka Południowa jest pod tym względem trudnym terenem. Korespondencyjnie starałem się działać np. w Afryce. Wysyłałem do episkopatów Afryki e-maile po angielsku, potem francusku, jednak bez odpowiedzi. Szukałem nawet tłumaczy na języki lokalne. Prosiłem o wsparcie polskich ambasadorów. W wielu przypadkach polscy dyplomaci podejmowali pomoc. Nie zawsze ich działania kończyły się sukcesem, a raz polska ambasada znalazła list… w Meksyku.

Podobno pisał Pan także do Episkopatu Chin…

Owszem. Pojawiła się hipoteza, że do nich też dotarł list od polskich hierarchów. Wiemy, że Chiny to państwo komunistyczne, w którym Kościół katolicki jest tłamszony, ale chińscy biskupi przebywający na emigracji na terenie Tajwanu udzielali się podczas soboru. Nie udało się jednak na Tajwanie odnaleźć tego orędzia.

Badania zaprowadziły Pana osobiście aż do Argentyny i na Kostarykę. Czy było warto?

Rzeczywiście, te państwa to najdalsze miejsca przeprowadzenia kwerend in situ, i zdecydowanie było warto – w Argentynie udało się znaleźć przemówienie arcybiskupa Buenos Aires, w którym dziękuje za polski list. Na Kostaryce dotarłem do kopii polskiego orędzia, które do arcybiskupa Kostaryki wysłał z kolei arcybiskup Panamy.

Wydaje się zatem uzasadnione stwierdzenie, że listy milenijne wyrosły na największą w historii Polski akcję dyplomacji publicznej.

Niezwykłą, jeśli chodzi o skalę. Pamiętajmy w dodatku, że biskupi nie dysponowali wówczas wsparciem państwa, a wręcz przeciwnie. Nigdy w historii Polski nie wydano tylu tekstów o naszym kraju w tylu miejscach na świecie. Można by rzec, że biskupi polscy przysłużyli się promocji Polski na świecie jak nikt wcześniej i później. W listach prymas Wyszyński prosił, aby miejscowy episkopat zorganizował jeden dzień modlitw w intencji Polski. W kilku krajach niedzielę w okolicach 3 maja poświęcono na modlitwę za nasz kraj. Na przykład w Argentynie, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Hiszpanii, Francji, RPA czy Australii. W wielu państwach przeprowadzono wydarzenia publiczne z udziałem miejscowych rządów i autorytetów.

W trakcie badań znalazł Pan rękopis legendarnego już „Orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich”. W tym roku obchodzimy 55. rocznicę powstania tego przełomowego dokumentu. Jakie ma on znaczenie na tle wszystkich listów i całego zgromadzonego przez Pana materiału?

Jest wyjątkowy z kilku względów. List w moim odczuciu jest swego rodzaju traktatem etycznym i politologicznym, w którym buduje się model pojednania i dialogu, opierający się na trzech fundamentach. Po pierwsze – mówimy prawdę. Po drugie – nie polemizujemy, ale dialogujemy, czyli dostrzegamy dobre i złe elementy każdej ze stron. Po trzecie – jesteśmy gotowi do wybaczenia. Biskupi polscy wchodzą nawet na poziom wyżej. Oni nie mówią tylko o wybaczeniu Niemcom jako oprawcom, ale idą dalej jako chrześcijanie – proszą ich o przebaczenie. To wisienka na torcie. Orędzie miało realny wpływ na politykę między obydwoma państwami i na sposób myślenia społeczeństwa niemieckiego, a według mnie także polskiego. 

maciej.rajfur@gosc.pl

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.