Czy On jest naprawdę Gospodarzem całego mojego życia?

Agata Combik Agata Combik

publikacja 06.03.2021 02:51

Czuwanie Ogień Dwóch Serc w parafii pw. św. Bonifacego we Wrocławiu było kolejną okazja, by obrać Jezusa za swojego Pana i Zbawiciela. Katolicy na Ulicy zaprosili wrocławskie wspólnoty do całonocnej modlitwy przed Najświętszym Sakramentem.

Czy On jest naprawdę Gospodarzem całego mojego życia? Czuwanie trwało przez całą noc. Paweł Baranowski

- Ogniem jest Duch Święty, który wzywa nas do ewangelizacji - mówił ks. Radosław Rotman, który przewodniczył Mszy św. rozpoczynającej spotkanie. Ukazał Józefa egipskiego, z którego zdjęto tunikę, sprzedano, a który potem stał się wybawicielem swoich oprawców, jako zapowiedź Chrystusa. - Jezus chce się stać w moim życiu „głowicą węgła”… Uznać Go jako Pana, to znaczy podporządkować wszystkie dziedziny swojego życia Jego panowaniu - tłumaczył.

Zdjęcia:

Wspomniał o realizowanym w Ruchu Światło-Życie planie Ad Christum Redemptorem 2, związanym ze zbliżającym się jubileuszem roku 2033, gdy będziemy obchodzić 2000. rocznicę śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.

- Celem tego dzieła jest przyprowadzić jak najwięcej ludzi do Niego; a prowadzić do Jezusa może ten, kto sam do Niego przylgnął. Wielu katolików nie ma osobistej relacji z Chrystusem. A wiara to właśnie relacja. Mogę być w Kościele, ale nie uznawać Jezusa za Pana mojego życia - wyjaśniał.

Okazją, by to uczynić, by siebie i swoje życie powierzyć całkowicie Jego zbawczej mocy, było nabożeństwo ewangelizacyjne z orędziem kerygmatycznym. Poprowadził je ks. Grzegorz Michalski.

Zebrani usłyszeli o nieskończonej miłości Boga do człowieka i o przyczynie jej niedostrzegania: grzechu, który rodzi śmierć. - Zgadzając się na "małe grzeszki" zaczynamy powoli umierać. Jak ktoś powiedział: grzech jest "czadowy". Stopniowo, w niewidoczny sposób zabija, jak czad – mówił kapłan.

Zapłatą za grzech jest śmierć. Może być wieczna, ale tu na ziemi przejawia się w obumieraniu relacji z Bogiem, niszczeniu relacji między ludźmi, wewnętrznym rozbiciu człowieka. Bóg nie zgadza się na naszą śmierć, chce człowieka ratować. Zbawienie dokonuje się przez wiarę, która jest nie tylko uznaniem jakiejś prawdy, ale zgodą na to, by Jezus działał w moim życiu, by uzdrawiał, jak w przypadku cierpiącej na krwotok kobiety, która z wiarą Go dotknęła.

- Mamy zaprosić Go do mojego życia. Nie uporządkowanego, ale takiego, jakie jest. On przychodzi, by je posprzątać - przekonywał ks. Grzegorz.

Opowiedział historię o pewnym człowieku, któremu szatan demolował dom. Żadna firma ochroniarska nie chciała podjąć się bronienia jego dobytku przed diabłem. Powiedziano mu, że powinien się zwrócić do Jezusa. Tak też zrobił - przydzielając Zbawicielowi poddasze, by stamtąd strzegł jego majętności.

Okazało się, że szatan znów zdemolował pozostałą część domu. Kiedy jego właściciel oddał Jezusowi prócz poddasza także ostatnie piętro, zostały zniszczone wszystkie niższe kondygnacje. Sytuacja powtarzała się, gdy decydował się oddać Zbawicielowi kolejne pomieszczenia. Tylko one pozostawały nietknięte. W końcu, zrezygnowany, oddał Mu cały dom, czyniąc Go jego Gospodarzem. "Czy oddajesz mi też ten gwoździk?" - pytał go Jezus pokazując na mały element wystający ze ściany. Tak.

Tym razem diabeł wycofał się zupełnie. – O co chodziło z tym gwoździkiem? – pytał Jezusa człowiek z opowiadania. – Gdybyś zostawił ten gwoździk sobie, diabeł uwiesiłby się na nim, a potem zagarniał kolejne przestrzenie w twoim życiu – odparł Zbawiciel.

Trzeba oddać Mu wszystko. O swoim doświadczeniu takiego oddania mówili Zuzia i Łukasz. Dziewczyna wspominała trudne chwile, jakich doświadczyła wobec śmierci swoich bliskich, trudności dotyczących relacji z ludźmi, wątpliwości co do pracy. Przełom nastąpił podczas modlitwy, w chwili rozpaczy. – Zrozumiałam, że nie muszę mieć wszystkiego pod kontrolą. To Jezus ma kontrolę nad moim życiem – stwierdziła.

Łukasz z kolei podczas pewnej konferencji ewangelizacyjnej w lipcu 2007 r. odkrył, że Jezus go kocha, że umarł za niego. "Pozwól się kochać" - usłyszał w sercu. Kiedy powierzył życie Jezusowi, świat wokół niego przemienił się. Co prawda potem przeżył jeszcze wewnętrzną walkę, zmagając się z pokusą odrzucenia Chrystusa, ale ostatecznie ponownie Go przyjął za Pana i Zbawiciela.

Tak też uczynili uczestnicy całonocnej modlitwy. Uwielbienie podejmowały kolejne wrocławskie wspólnoty. Modlitwa prowadzona była w intencji czerwcowego weekendu ewangelizacyjnego i innych dzieł ewangelizacji; także w intencji Centrum Ruchu Światło-Życie archidiecezji wrocławskiej, które funkcjonuje przy parafii pw. św. Bonifacego.

Na poranną Mszę św. kończącą czuwanie zaprosił zebranych proboszcz ks. Jerzy Żytowiecki.