Biskup, ale przede wszystkim ojciec

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 18.04.2021 14:07

Ks. Ryszard Staszak napisał książkę o bp. Józefie Pazdurze. To nie tylko opis postaci, ale świadectwo o kapłanie, który miał wielkie serce, wypełnione słowami: "proszę", "dziękuję", "przepraszam".

Biskup, ale przede wszystkim ojciec Ks. prał. Ryszard Staszak z nową książką o bp. Józefie Pazdurze. Maciej Rajfur /Foto Gość

Proboszcz z Sulistrowic prawie rok pracował nad tą publikacją. Zaczęło się od pomysłu stworzenia biogramu bp. Pazdura, a skończyło na książce, w której swoimi wspomnieniami i świadectwami dzielą się biskupi, księża i świeccy. "Józef Pazdur - homo Dei był tylko człowiekiem, który kochał ludzi".

- Księdza Pazdura poznałem jeszcze jako osoba świecka w Wierzbicach, skąd pochodzę. On tam przyjeżdżał do dzieci niepełnosprawnych jako ojciec duchowny seminarium. To był 1965 rok. Wówczas zastanawiałem się nad wstąpieniem do seminarium i to jego postawa mocno wpłynęła, a właściwie okazała się decydująca w podjęciu tego życiowego kroku. Ksiądz Józef imponował mi swoim zachowaniem. W Wierzbicach okazywał niepełnosprawnym dzieciom tyle miłości. Odprawiał im Mszę św., głosił słowo Boże. Często odwiedzał chorych i odprawiał w ich domach Msze św. - opowiada ks. prał. Ryszard Staszak, proboszcz w Sulistrowicach i kustosz kościoła na szczycie Ślęży.

Pewnego dnia ks. Pazdur odwiedził i jego dom rodzinny. Po tym spotkaniu mama od razu zauważyła w nim coś nadzwyczajnego. - Powiedziała, że to jest ksiądz z powołania, który szanuje i kocha ludzi. Stwierdziła, że jeżeli zdecyduję się pójść do seminarium, to ks. Pazdur ma być dla mnie wzorem - wspomina ks. Staszak.

Biskup Pazdur lubił ziemię ślężańską. Często wychodził na Ślężę, w drodze rozmawiał z ludźmi, a na szczycie często medytował i modlił się. Schodząc na dół, zachodził do leśniczówki na krótką pogawędkę.

- Książka o nim powstała, by w dobie ataków na Kościół, na kapłaństwo czy odsłaniania różnych skandali związanych z duchowieństwem pokazywać jednocześnie wspaniałych księży. Tych, którzy często byli w cieniu, poza światłem mediów. Biskup Pazdur był skromnym, pobożnym i oddanym Kościołowi człowiekiem - opisuje autor książki.

Do bp. Pazdura przychodzili bardzo różni ludzi po poradę. Nie tylko ci wierzący i pobożni. Wszystkich przyjmował z miłością. Zawsze uśmiechnięty robił kawę. Szanował drugiego człowieka, bez względu na poglądy. Dlatego ta postać jest warta przypomnienia w czasie, kiedy naród wydaje się coraz bardziej podzielony, kiedy rodziny kłócą się o politykę przy wspólnym stole. Dla niego liczyło się najpierw człowieczeństwo, a potem to, kim ten człowiek był.

Książka zawiera nie tylko opis życia biskupa pomocniczego archidiecezji wrocławskiej, ale także cenne wspomnienia jego wychowanków. Świadectwa kapłanów i świeckich, którzy opisują, jak na ich życie wpłynął bohater książki.

- Kiedy spacerował po Ostrowie Tumskim, zawsze miał cała kieszeń "piątaków" i dawał je ubogim, którzy go zaczepiali. Nie potrafił przejść obojętnie obok potrzebującego. To był mój pierwszy proboszcz i jeden z najlepszych proboszczów. A za rok będę obchodził 50 lat kapłaństwa - mówi ks. Staszak.

Nietuzinkowy bohater książki żył według prostych słów: "proszę", "dziękuję", "przepraszam". Jak wspomina wielu - autentyczny ojciec dla kapłanów, ale nie tylko dla nich.

- Nigdy nie słyszałem, żeby powiedział coś złego na drugiego człowieka, a czasem miał nawet do tego prawo. To był człowiek wielkiego formatu. Zachwycał się pięknem przyrody masywu Ślęży. Pomagał mi w duszpasterstwie na ziemi ślężańskiej, wspierał mnie w budowie sanktuarium Matki Bożej Dobrej Rady w Sulistrowiczkach. Bardzo się cieszył, kiedy odprawiał tam Msze św. dla rodzin. Lubił tu przyjeżdżać - opowiada proboszcz z Sulistrowic.

Książkę "Józef Pazdur - homo Dei był tylko człowiekiem, który kochał ludzi" można kupić w księgarni archidiecezjalnej na Ostrowie Tumskim albo w parafii Sulistrowice.