Poszli po sutanny

Karol Białkowski

|

Gość Wrocławski 36/2021

publikacja 09.09.2021 00:00

Już po raz 49. na przełomie sierpnia i września odbyła się piesza pielgrzymka kleryków III roku Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu na Jasną Górę.

U celu. Zdjęcie z Mamą. U celu. Zdjęcie z Mamą.
archiwum pielgrzymki

Tradycja pieszego pielgrzymowania z wrocławskiego seminarium jest już bardzo długa. Kolejne roczniki udają się do Maryi, by prosić o potrzebne łaski na trzy miesiące przed przyjęciem stroju duchownego. Od momentu założenia sutanny spoczywa na seminarzystach dodatkowa odpowiedzialność, są już bowiem postrzegani jako osoby duchowne. Będąc niejako na świeczniku, mają wskazywać na Boga swoim życiem i świadczyć o Jego miłości do człowieka. Do tego potrzebna jest wierność powołaniu. Podczas pielgrzymki Maryi zawierzają również swoją dalszą formację do kapłaństwa.

Każdy krok

– To piękna tradycja naszego seminarium – podkreśla ks. dr Arkadiusz Kruk, ojciec duchowny MWSD i przewodnik w drodze na Jasną Górę. Podkreśla, że tych kilka dni to rekolekcje w drodze, czas na pogłębienie relacji z Panem Bogiem i na wejście w bliższą relację z Matką Bożą w momencie szczególnym dla kandydatów do kapłaństwa. – Dzień, gdy po raz pierwszy możesz założyć sutannę i pokazać się w niej światu, to wielkie przeżycie dla każdego z nas. Dokonuje się jakby przemiana, dlatego prosimy o dobre przygotowanie do tego momentu oraz o to, by po przyjęciu stroju duchownego godnie go nosić – wyjaśnia.

Poza duchowym aspektem pielgrzymka piesza jest również kuźnią charakteru. Dla sporej części grupy kleryków jest to bowiem pierwsza okazja do wielodniowej wędrówki na Jasną Górę. – Myślę, że każdy krok ma również charakter duchowy. W końcu modlimy się nie tylko duszą, ale i ciałem – zaznacza.

Trud, jaki młodzi ludzie podejmują, ma też wymiar wzmacniający wspólnotę. – Za każdym razem grupa, która wraca do seminarium, jest już zupełnie inna. Wspólne przeżycia pozwalają na nowo się poznać, scementować więzi wśród kolegów z roku – dodaje. Ks. A. Kruk dzieli się jeszcze jednym ważnym spostrzeżeniem. – Najpiękniejsze w pielgrzymce jest to, że gdy wyrusza się w drogę, nie do końca wiadomo, czego się spodziewać. Trzeba całkowicie zaufać Panu Bogu i zdać się na napotkanych ludzi – przekonuje.

Nie odpuścił

W tym roku na pielgrzymkowy szlak wyruszyła prawdziwa klerycka mieszanka. Spośród ośmiu alumnów siedmiu to studenci trzeciego roku. W tym gronie jest jednak aż trzech, którzy ze względu na wcześniej ukończone studia na innych uczelniach „przeskoczyli” do tego rocznika. To sprawia, że w obecnym kształcie rocznik dopiero rozpoczyna swoje istnienie. Pielgrzymka była więc okazją do tego, by dowiedzieć się o sobie trochę więcej. Skład uzupełnił kl. Piotr Kowalczyk z IV roku, który pielgrzymował, dziękując za dar stroju duchownego. – W ubiegłym roku zmogła mnie choroba. Nie mogłem wziąć udziału w pielgrzymce mojego rocznika, bo miałem COVID-19. Przez miesiąc byłem w izolacji i na kwarantannie. Dlatego zdecydowałem się pójść w tym roku i podziękować za to, co otrzymałem – mówi. Piotr sutannę przyjął w grudniu ubiegłego roku. – To wciąż niedługo i wciąż odkrywam, czym jest dla mnie ten znak. To na pewno zobowiązanie, ale przede wszystkim dar i znak zewnętrzny niewidzialnej rzeczywistości, w którą chcę się włączać. Noszenie sutanny jest też najprostszym świadectwem – zaznacza. A czy zmieniło się coś w postrzeganiu samego siebie? – Staram się, by tak nie było, bo to prosta droga do pychy. Chcę pamiętać, że mimo stroju, który otrzymałem, wciąż jestem tylko człowiekiem, a to, że noszę sutannę, nie oznacza, iż jestem już osobą duchowną, choć jestem kandydatem do kapłaństwa.

Wiara w ludzi

Kleryk Marcin Krawczak pochodzi z parafii pw. NMP Matki Miłosierdzia w Oleśnicy, z której w ostatnich latach jest bardzo wiele powołań kapłańskich. W pieszej pielgrzymce na Jasną Górę wziął udział już po raz drugi. Kilka lat temu wędrował z grupą oleśnicką (nr 5) w ramach Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej. – Mam dobre wspomnienia z tamtego czasu – mówił przed wyruszeniem w drogę. To sprawiło, że nie miał specjalnych obaw związanych z trudnościami fizycznymi. Dzielił się również swoją intencją: o wierność swoim przekonaniom oraz – by jak najczęściej strój duchowny nosić i godnie wskazywać na godność kapłaństwa swoją postawą.

Po kilkudniowej wędrówce przyznaje, że pielgrzymka mocno zweryfikowała jej uczestników. – Były etapy walki z samym sobą. Zwłaszcza że była możliwość, żeby podjechać samochodem bagażowym. Cieszę się, że nie uległem pokusie. Wierzę, że to będzie procentować w przyszłości na przykład przy zakładaniu sutanny w miejscach, gdzie być może łatwiej byłoby pójść bez niej – dzieli się przemyśleniami. Przyznaje też, że przez sześć dni… wróciła mu wiara w ludzi. – Było wiele niesamowitych sytuacji. Piątego dnia lało niemiłosiernie i było bardzo zimno. Gdy przechodziliśmy przez jedną z miejscowości, zaczepiła nas pewna pani i zaprosiła na kawę. Natomiast w Kluczborku zajechał nam drogę samochód, z którego wysiadł mężczyzna. Myśleliśmy, że będzie miał do nas jakieś pretensje, a on zapytał, czy mamy gdzie spać i co jeść – wspomina. Przyznaje, że zawsze gościnność wprawiała go w zakłopotanie. – Ci ludzie nas przyjmowali i karmili. Robili to z dobrego serca.

Swoją klerycką pielgrzymkę „po sutannę” wielu alumnów traktuje dosłownie. Marcin Krawczak jeszcze we Wrocławiu zapewniał, że po dojściu do celu zamówi dla siebie strój duchowny. – Mam nadzieję, że zakładając go w przyszłości, będę pamiętał o bólu w nogach, o odciskach, ale też o wszystkich innych doświadczeniach tego czasu – mówił. Podobnie mówią jego koledzy. – Mieliśmy okazję zrobić zakupy potrzebnych do obłóczyn rzeczy – zaznacza. Zwraca uwagę, że Częstochowa jest miejscem, w którym funkcjonuje najwięcej szwalni i sklepów oferujących „kapłański” asortyment. – Tutaj na zakupy przyjeżdżają kapłani i klerycy z całej Polski.

Sutanna nie bombka

Kleryk Maciej Kornalski z parafii pw. NMP Matki Różańcowej z wrocławskich Złotnik przed wstąpieniem do MWSD ukończył kilka kierunków studiów, głównie pedagogicznych, na Uniwersytecie Wrocławskim, wrocławskiej AWF i Dolnośląskiej Szkole Wyższej, a także pracował zawodowo. Od nowego roku akademickiego dołączy do społeczności kleryków III roku. – To nie jest tak, że się nie znamy. Spotykaliśmy się na korytarzach w seminarium czy na rekreacji. Mieszkamy razem i przygotowywaliśmy razem tę pielgrzymkę. Ja akurat zająłem się stroną muzyczną – wyjaśnia. Przyznaje jednak, że kilka dni razem na pewno pozwala poznać się lepiej zarówno w słabościach, jak i radościach.

Intencja, którą niósł w sercu, była związana ze wszystkimi, którzy powierzali się jego modlitwie podczas trwania okresu propedeutycznego, oraz za tych, którzy się za niego modlą i wspierają na drodze do kapłaństwa, a wcześniej do przyjęcia stroju duchownego. – Chciałbym, żeby nie była to bombka, która ozdabia choinkę, ale wyraz oddania Chrystusowi przez posługiwanie ludziom. Zawierzyłem Maryi siebie i moją rodzinę – dodaje.

Maciej przyznaje, że na trasie momentami było bardzo trudno, zwłaszcza ze względów pogodowych. – Ale nawet wtedy budował się hart ducha. Myślę, że tak właśnie jest z kapłaństwem. Oprócz czasu spokoju są też burze wynikające ze słabości i ludzkiej niedoskonałości, pychy i egoizmu, którym trzeba stawiać czoło. Moim pielgrzymkowym odkryciem jest właśnie to, że mimo trudności pojawia się taka siła, która pozwala iść dalej – wyjaśnia. Zwraca uwagę, że dla tych wszystkich trudności, ale też dla talentów wspólnym mianownikiem była budowana na nowo klerycka wspólnota. – Byliśmy dla siebie wsparciem w każdym momencie. Bycie razem dodawało otuchy, że na tej drodze nikt z nas nie jest sam – przekonuje. – Rozumieliśmy się w pewnym momencie bez słów. Znamienne jest też, że gdy nocowaliśmy pod jednym dachem, nikt nie zamykał się w swoim pokoju, tylko rozmawialiśmy o naszych seminaryjnych sprawach i ewentualnych aktywnościach bardzo długo. To wychodziło bardzo naturalnie.

Maciej Kornalski wspomina też myśl, która najbardziej utkwiła mu z tegorocznego pielgrzymowania. – Proboszcz z miejscowości Panki dał nam wskazówkę, byśmy byli kapłanami Chrystusowymi, czyli takimi, którzy są gotowi na wszystko – na wszelkie poświęcenie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.