Płaszcz św. Katarzyny przykrył świetlicę lokomotywowni

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 24.10.2021 14:43

Przeniesienie i poświęcenie pomnika św. Katarzyny Aleksandryjskiej, który przypomina o głodówce kolejarzy sprzed 41 lat, stało się symbolicznym gestem przywracania pamięci o tych ważnych wydarzeniach.

Płaszcz św. Katarzyny przykrył świetlicę lokomotywowni Maciej Rajfur /Foto Gość

Obecnie monument stoi przy prawym wejściu do Dworca Głównego PKP od strony ul. Piłsudskiego. Wcześniej, przez 39 lat, znajdował się przy lokomotywowni, w której w 1980 roku 34 kolejarzy protestowało przeciwko komunistycznemu reżimowi.

Uroczystości upamiętniające 41. rocznicę tamtych wydarzeń miały miejsce już w nowej lokalizacji pomnika.

- Tamte chwile protestu nadal tkwią nam mocno w pamięci. Pamiętam pertraktacje z przedstawicielami władzy. I wzajemne wspieranie się podczas strajku. Ja akurat głodówkę znosiłem dobrze, ale moi koledzy różnie. Podtrzymywaliśmy się na duchu, żeby nikt się nie złamał, nie pękł. Przyjechaliśmy z całej Polski, nie znaliśmy się, ale czuliśmy wzajemne wsparcie - opowiada po latach Ewaryst Waligórski, uczestnik tygodniowej głodówki, polski inżynier i polityk, minister transportu i gospodarki morskiej w latach 90.

Do wrocławskiej lokomotywowni w 1980 roku przyjechał aż ze Szczecina. Wymienia z całego grona strajkujących dwie ważne osoby, bez których, jak sądzi, kolejarze by nie wygrali. Przede wszystkim śp. ks. Stanisława Orzechowskiego, który podjął razem z pracownikami kolei głodowy protest, mimo że arcybiskup mu to odradzał. Jego solidarność okazała się kluczowa. Druga osoba zasłużona to dr Antoni Lenkiewicz, prawnik, obecny przy negocjacjach z władzą.

- Strajk głodowy miał nie tylko na celu "przyciśnięcie władzy", ale także wezwanie społeczeństwa do sprzeciwu przeciwko komunistom. W czasie naszej głodówki wsparcie okazywało nam mnóstwo organizacji oraz tysiące ludzi. Staliśmy się impulsem dla wielu - stwierdza dziś 84-latek, który głodówkę przeciwko reżimowi podejmował kilka razy, działając w opozycji antykomunistycznej.

Paweł Miśkowiec trafił do legendarnej świetlicy lokomotywowni we Wrocławiu jako pracownik kolei z Krakowa.

- Po 41 latach mogę powiedzieć, że wtedy pokochałem to miasto i tych ludzi, a dzisiaj się nie zawiodłem. Dziękuję wrocławskiemu Kościołowi, który był tam wówczas z nami przez osobę śp. ks. Stanisława Orzechowskiego, niezwykłego kapłana. Jego rola i obecność pozostaną na zawsze nie do przecenienia. Nie odbieramy zasług stoczniowcom, górnikom, ale pamiętajmy, że to właśnie kolejarze stanowili wtedy najliczniejszą grupą zawodową w Polsce. Było nas blisko pół miliona! - informuje P. Miśkowiec.

Sam dziękuje Wrocławiowi w osobach mieszkańców i pracowników różnych zakładów pracy, którzy licznie wyrazili solidarność z kolejarzami w czasie głodówki.

- Ale dziękuję przede wszystkim św. Katarzynie, że w październiku 1980 roku swoim płaszczem przykryła tę świetlicę, ten baraczek przy ul. Paczkowskiej, bo gdyby nie ona... - wzrusza się pan Paweł. 

W czasie uroczystego apelu pod pomnikiem św. Katarzyny sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Andrzej Dera przekazał kolejarzom polską flagę w imieniu prezydenta Andrzeja Dudy.

- Odwaga w tamtym czasie była w olbrzymiej cenie. Często skutkowała utratą pracy, zdrowia, a czasem i życia. Dziękuję braci kolejarskiej za to, że jest kustoszem pamięci o tych, którzy stanęli w obronie swoich miejsc pracy, protestowali przeciwko upodleniu i wobec deprecjacji munduru kolejarskiego i służby. Bez tamtego protestu, tamtej bohaterskiej postawy, nie byłoby tego, co stało się później - mówił Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury.

Podkreślił, że pierwsze lata po upadku komunizmu były czasem zubożania polskiej kolei. Brakowało empatii rządzących, aby utrzymanie polskiej kolei postawić jako cel strategiczny.

- Kolej musi być odnawiania i tak się właśnie dzieje. Musi być odnawiany szacunek do służby kolejarskiej. Mam nadzieję, że mroczne czasy polskiej kolei już nie wrócą. Cieszę się, że kolejarska "Solidarność" dba o pamięć kolejarzy walczących o godność polskiej kolei - stwierdził minister Adamczyk. Wręczył także odznaczenia honorowe "Zasłużony dla kolejnictwa".

- Strajk głodowy decydował, jaka będzie przyszłość Polski. Wywalczyliście wolność, ale wolność nie jest dana raz na zawsze. Pamiętamy czasy, kiedy kolejnictwo kojarzyło się z energetyką. Dzisiaj także mamy te skojarzenia, gdy ważą się losy gospodarcze Polski. Te dwa kierunki: energia i komunikacja decydują o rozwoju lub zastoju. Dziś wolność będzie wykuwana przez rozwój gospodarczy - przemawiał wicewojewoda dolnośląski Bogusław Szpytma, który pochodzi z rodziny kolejarskiej.

Wręczono nagrody pn. „Zasłużony dla NSZZ Solidarność na Kolei”.

- Po raz pierwszy gromadzimy się przed pomnikiem św. Katarzyny. Przeniesienie go to w godne miejsce było postulatem i marzeniem wielu, którzy chcą kultywować pamięć o proteście głodowym. Warto wspomnieć o rzeczywistym uczestniku strajku - ks. Orzechowskim. Pamiętajmy i przekazujmy kolejnym pokoleniom tę wiedzę i ten szacunek. Bez nich nie byłoby nas. Bez nas nie będzie lepszej Polski. Czcijmy tę historię - oświadczył prezes zarządu Polskich Kolei Państwowych Krzysztof Mamiński. 

- Symbole są niezwykle ważne i symbolem jest ten kamień, przeniesiony w to piękne miejsce w otoczeniu Dworca Głównego. Stoi tu, by każdy przyjeżdżający i odjeżdżający mógł zadumać się nad tym, czego dokonali kolejarze 41 lat temu - mówił Kazimierz Kimso, przewodniczący dolnośląskiej "Solidarności". Wręczył także medale 40-lecia powstania Solidarności.

Na koniec zebrani złożyli kwiaty pod pomnikiem św. Katarzyny.