Szkoły w większych miastach przeżywają oblężenie. Dzieci z Ukrainy chcą się uczyć, a dyrektorzy robią wszystko, by przyjąć do swoich placówek jak najwięcej z nich.
▲ Pani Miroslawa przyznaje, że zajęcia z dziećmi są dużo trudniejsze od tych ze studentami we Lwowie. Cieszy się bardzo, że może coś zrobić dla społeczności ukraińskiej w Salezie. Jej historia została opisana na www.wroclaw.gosc.pl.
Karol Białkowski /Foto Gość
Sytuacja nie jest łatwa dla nikogo. Cieszy jednak fakt, że jedną z pierwszych kwestii, o które dbają uchodźcy, jest zapewnienie edukacji swoim dzieciom.
Dostępne jest 3% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.