Modlitwą w deficyt odwagi

Karol Białkowski

|

Gość Wrocławski 18/2022

publikacja 05.05.2022 00:00

Niedziela Dobrego Pasterza przypomina nam o naszej wspólnotowej odpowiedzialności za powołania zakonne i kapłańskie.

Marcin Jakimów i Paweł Miotk w przyszłym tygodniu przyjmą święcenia diakonatu. Marcin Jakimów i Paweł Miotk w przyszłym tygodniu przyjmą święcenia diakonatu.
Karol Białkowski /Foto Gość

Liczba kandydatów do kapłaństwa w seminariach regularnie spada. To jednak wcale nie oznacza, że brakuje powołań. Te są na pewno. W czym więc problem?

W tym, że powołanym brakuje odwagi, by na pytanie: „Czy pójdziesz za Mną?” odpowiedzieć twierdząco. Co można zrobić, by tej odwagi nie brakowało? Modlić się z mocą o kapłanów „najwyższej jakości”. Poznajcie historie powołania dwóch kandydatów do diakonatu. Ich opowieści wskazują, że Bóg znajduje swoje sługi wśród tych, którzy się tego spodziewają, jak i tych, którym wydawało się, że życiowe plany mają zupełnie inne.

Paweł Miotk pochodzi z Grudziądza. Zaznacza, że pragnienie bycia księdzem towarzyszyło mu od dzieciństwa. – Miałem 7 lat, gdy pojechałem z mamą i babcią na pielgrzymkę na Jasną Górę. Idąc na kolanach za obrazem Czarnej Madonny, zgubiłem zakupione na straganie i przypięte do ubrania serduszko z moim imieniem. Moja babcia powiedziała wtedy: „Matce Bożej zostawiłeś swoje serce”. Dziś wiem, że w tych słowach była prawda związana z moim życiem – opowiada. Zaznacza, że przez lata myśl o kapłaństwie rosła wraz z wiekiem. – Tuż po przyjęciu sakramentu bierzmowania to pragnienie było już całkiem wyraźne. Zaangażowałem się w parafii – byłem ministrantem, a później lektorem. Stworzyłem też grupę modlitewną w intencji powołań – dodaje.

Przyznaje, że w rodzinie i wśród znajomych nie było zaskoczenia, gdy zdecydował się na kapłaństwo. Wrocławskie seminarium nie było jednak jego pierwszym wyborem. Jak wspomina, najpierw chciał pójść do ojców pasjonistów. – Ostatecznie, w związku z tym, że kilka lat wcześniej zostałem włączony do Arcybractwa Straży Honorowej Najświętszego Serca Pana Jezusa, wybrałem Zgromadzenie Księży Rogacjonistów Serca Jezusowego – opowiada. Charyzmatem tego zgromadzenia jest szczególna opieka modlitewna nad przyszłymi kapłanami i zakonnikami. Rogacjoniści oprócz trzech podstawowych ślubów zakonnych: posłuszeństwa, ubóstwa i czystości składają czwarty – ślub rogate, czyli nieustannej modlitwy o powołania. – Po dwóch latach wystąpiłem ze zgromadzenia i przyjechałem do Wrocławia, by tu kontynuować swoją formację w seminarium diecezjalnym – mówi.

Marcin Jakimów, w przeciwieństwie do swojego kolegi, praktycznie w ogóle nie myślał o kapłańskiej drodze. Do czasu. Co prawda w swojej rodzinnej parafii w Księginicach Małych służył do Mszy św., ale swoją przyszłość wiązał raczej z inną profesją. – Studiowałem na Politechnice Wrocławskiej na kierunku automatyka i robotyka. Pracowałem równolegle w laboratorium badawczo-rozwojowym na wrocławskim Psim Polu. Wykonywałem badania na diamentach wielkości mikrometrów – wspomina. Kariera naukowa stała przed nim otworem. Pojawiła się bowiem propozycja doktoratu na PWr z dziedziny bioinżynierii medycznej. – Natomiast moja praca umożliwiała mi podjęcie doktoratu z astrofizyki i badania warunków panujących we wnętrzu Słońca – zaznacza.

Przełomowy okazał się Wielki Tydzień i Wielkanoc 2017 roku. – To był impuls. Podczas spontanicznej modlitwy w Poniedziałek Wielkanocny zostałem zauroczony Bożą miłością. Od tej chwili nie wyobrażałem sobie życia bez Boga, bez kapłaństwa. To był wstrząs w pozytywnym tego słowa znaczeniu – opowiada. Przyznaje, że na moment myśl o wstąpieniu do seminarium ustała, ale z początkiem ostatniego roku studiów na politechnice wróciła. Wtedy ludzie zaczęli go pytać, czy chciałby zostać księdzem. Widzieli go w tej roli.

– Te znaki były mi bardzo potrzebne. Gdyby ta myśl była delikatna, to z racji mojego ścisłego umysłu może bym próbował ją odrzucić właśnie rozumowo, ale moc, z jaką pojawiło się to pragnienie, zmusiła mnie do namysłu i do podjęcia decyzji, że chcę odpowiedzieć pozytywnie na to Boże wezwanie. A serce? Od owego przełomu było przekonane, że będę księdzem – dodaje. Po ukończeniu studiów, gdy poinformował rodzinę o swoich planach, było wielkie zaskoczenie. – Jednak po pierwszym roku w seminarium mama powiedziała mi, że w pierwszych dniach po urodzeniu miała takie myśli, że będę księdzem. Wcześniej nigdy mi o tym nie wspominała.•

Dostępne jest 3% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.