Przez pracę świadczyć o miłości Boga i bliźniego

Karol Białkowski Karol Białkowski

publikacja 15.05.2022 14:00

W Henrykowie odbyła się już po raz siódmy Archidiecezjalna Pielgrzymka Ludzi Pracy. Mszy św. polowej na terenie klasztoru Księgi Henrykowskiej przewodniczył abp Józef Kupny, metropolita wrocławski.

Przez pracę świadczyć o miłości Boga i bliźniego W pielgrzymce wzięło udział kilkaset osób. Karol Białkowski /Foto Gość

Metropolita wrocławski rozpoczął od przybliżenia okoliczności związanych z wydarzeniami opisanymi w odczytanym fragmencie Ewangelii. Zaznaczył, że jest to początek mowy pożegnalnej Chrystusa, która poprzedziła wyjście z Wieczernika Judasza. - Pozostali z Jezusem tylko najbliżsi uczniowie i im uświadamia On, że jeszcze krótko będzie z nimi, a tam, gdzie On idzie, oni pójść nie mogą. W Jego słowach można wyczuć zatroskanie o uczniów, którzy już wkrótce pozostaną sami i będą musieli się zmierzyć z widokiem Jego cierpienia i śmierci na krzyżu - mówił.

Podkreślił też, że dotychczasowe próby przygotowania apostołów na zgorszenie krzyża spotykały się z ich sprzeciwem i niezrozumieniem. - To ostatni moment, by ich umocnić oraz by pokazać, że Jego fizyczne odejście z tego świata wcale nie oznacza definitywnego zerwania jedności. Jezus dobrze wie, że wkrótce samotnie będzie musiał zmierzyć się z mocami ciemności i śmierci. Dobrze wie, ile spotka Go ludzkiej nienawiści, zła, jak bardzo będzie musiał cierpieć i jak haniebną śmierć poniesie na krzyżu. To wszystko dobrze wie, rozumie, akceptuje. Właśnie po to zstąpił z nieba i stał się człowiekiem. Teraz jednak nie może w pełni wyjaśnić znaczenia własnej śmierci. Sam wpierw musi się z nią zmierzyć i ją ofiarować. I dopiero po zesłaniu Ducha Świętego uczniowie w pełni zrozumieją sens i znaczenie Jego odkupieńczej śmierci na krzyżu - tłumaczył.

czytaj dalej poniżej

Arcybiskup Kupny przekonywał, że apostołowie w Wieczerniku potrzebowali jakiegoś zapewnienia, że w czasie triumfu ciemności grzechu nie pozostaną sami, że będzie z nimi ich Mistrz i Nauczyciel. I właśnie takie zapewnienie w formie testamentu daje im Jezus: "Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie". - Gdy będą się wzajemnie miłowali, na zawsze pozostaną w jedności z Nim, i nic i nikt nie zdoła ich wydrzeć z Jego ręki. Tym fundamentem, spoiwem, najmocniejszą więzią jest miłość. Miłość wzajemna Ojca i Syna ma ponadczasowy, wieczny charakter. Znajduje odbicie we wzajemnej miłości uczniów Chrystusa. Więzami tej ponadnaturalnej miłości Jezus przywiązuje ich do siebie nawzajem, a jednocześnie wiąże ich ze sobą. Na tej miłości jest budowana jedność uczniów jako wspólnoty - wyjaśniał. Podkreślił, że właśnie dlatego ostatnie zdanie dzisiejszego fragmentu Ewangelii brzmi: "Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali".

Pasterz wrocławskiego Kościoła zauważył, że te słowa nic nie straciły na aktualności. Dziś także apelują do naszych serc, byśmy wzajemnie się miłowali. Podkreślił, że pewną trudnością w rozumieniu, czym jest miłość, jest język. - Słowo "miłość" stało się dziś jednym z najczęściej używanych i nadużywanych słów, którym nadajemy znaczenia zupełnie różne. Nierzadko miłość ograniczamy do uczuć, do emocji. Jak zatem rozumieć miłość bliźniego, do której zobowiązuje nas Jezus? Otóż miłość bliźniego polega na tym, że kocham w Bogu i z Bogiem każdego człowieka, nawet tego, którego w danym momencie nie znam, albo tego, do którego nie czuję sympatii. Taka miłość jest możliwa tylko wtedy, gdy punktem wyjścia jest moja bliskość z Bogiem - tłumaczył. - Właśnie wtedy uczę się patrzeć na inną osobę nie tylko moimi oczyma, ale z perspektywy Jezusa Chrystusa. Można powiedzieć, że wtedy Jego przyjaciel jest moim przyjacielem.

Kaznodzieja zaznaczył, że jeżeli w moim życiu brakuje kontaktu z Bogiem, w drugim człowieku nie potrafię rozpoznać obrazu Pana Boga. A jeśli w moim życiu nie zwracam uwagi na drugiego człowieka, to wówczas oziębia się również moja relacja z Bogiem. Jest ona wówczas tylko poprawna, ale pozbawiona miłości. Jedynie służba bliźniemu otwiera mi oczy na to, co Bóg czyni dla mnie i jak mnie kocha, a siłę do tej miłości odnajdujemy u Boga, który pierwszy nas umiłował.

W drugiej części homilii abp Kupny odniósł miłość bliźniego do pracy. - Gdy mówimy o pracy, koncentrujemy się zwykle na jej uciążliwości, na wysokości zarobków, zagrożeniach dla życia i zdrowia, czasami skupiamy uwagę na kierownictwie. Rzadko sobie uświadamiamy, że praca w swoim podmiotowym wymiarze jest zawsze dziełem osoby. Uczestniczy w niej cały człowiek - ciało i duch, a skoro tak jest, to zasadne jest mówienie o duchowości pracy. Kościół za swoją powinność uważa kształtowanie takiej duchowości pracy, która wszystkim ludziom pomoże przez nią przybliżyć się do Boga i pogłębiać w życiu przyjaźń z Chrystusem.

Zaznaczył, że właśnie w tym miejscu otwiera się przestrzeń dla praktykowania miłości bliźniego. - Przez swoją pracę uczestniczymy w dziele Stwórcy i przez nią je rozwijamy, dopełniamy. Łączymy się z Chrystusem przez pracę. Przez pot i trud, jaki jest związany z pracą, mamy możliwość uczestniczenia z miłości w dziele zbawienia, które dokonało się przez cierpienie i śmierć krzyżową. Człowiek współpracuje w pewien sposób z Synem Bożym w odkupieniu ludzkości. Okazuje się prawdziwym uczniem Jezusa, gdy na każdy dzień bierze krzyż działalności, do której został powołany. Wyrażana i każdego dnia pogłębiana przez pracę miłość do Boga nie tylko zbliża człowieka do Niego, ale także do bliźniego. Przykład wielu świętych pokazuje, że oddając całe swoje życie Panu Bogu, nie zapomnieli o praktykowaniu miłości bliźniego - zaznaczył.

- Może czasami czujecie uciążliwość pracy, którą wykonujecie, ale pomyślcie, że ten wasz wysiłek nigdy nie będzie pozbawiony wartości, jeśli uczynicie z niej dar dla Boga i bliźniego - przekonywał. Wyjaśnił, że nie chodzi tylko o zadowolenie z dobrze wykonanej pracy, ale chodzi o radość, że moja praca może być ofiarowana na większą chwałę Pana Boga, że służy mnie, mojej rodzinie, społeczeństwu. - Niech nasza praca będzie darem i radością obdarowanych, bo tylko wtedy odnajdziemy jej najgłębszy sens i tylko wtedy każda praca, nawet najprostsza i mało szanowana, nabierze wartości i nas rozwinie duchowo. Starajmy się przez dobrze wykonywaną pracę dawać świadectwo naszej miłości Boga i bliźniego - zakończył.

Posłuchaj całej homilii: