30-lecie Schroniska św. Brata Alberta dla Bezdomnych Kobiet i Matek z Dziećmi

Agata Combik Agata Combik

publikacja 22.09.2022 22:53

W ciągu 30 lat znalazło w nim pomoc ok. 3700 kobiet. - To nie jest tylko schronisko, to prawdziwy dom. Dziękuję wam, że go tworzycie - mówił bp Jacek Kiciński przy ul. Strzegomskiej we Wrocławiu, gdzie przewodniczył jubileuszowej Mszy św.

30-lecie Schroniska św. Brata Alberta dla Bezdomnych Kobiet i Matek z Dziećmi Bóg tak nas ukochał, że do końca walczy o każdą i każdego z nas - mówił bp Jacek Kiciński. Agata Combik /Foto Gość

Mówił o krzyżu, który jest nieodłączny od naszego życia, a Bóg najlepiej wie, jaki jest dla nas najlepszy. Czasem krzyż jest jak most, który może być przerzucony nad przepaścią. – Tu, pod krzyżem, jest miejsce dla każdego człowieka – przypomniał, wskazując na krucyfiks, pięknie przystrojony zielenią przez mieszkanki schroniska.

Biskup Jacek zauważył, że Herod – wspominany w Ewangelii z dnia – usłyszał o Jezusie, zaniepokoił się, zainteresował, kim On jest, zapragnął Go spotkać. To pragnienie w przyszłości spełniło się. Piłat przysłał do niego związanego Jezusa. Wtedy jednak okazało się, że w rzeczywistości władca nie chciał Go naprawdę poznać, szukał jedynie nowości, zaspokojenia swojej próżności. Nie chciał zmienić swojego życia, miał serce zamknięte. – Często chcemy przyjąć Jezusa takiego, jakim Go sobie wyobrażamy, na pięknym, małym delikatnym krzyżu – mówił bp Kiciński. Można Go jednak autentycznie spotkać, tylko jeśli się jest gotowym przyjąć to, czego On oczekuje.

Zdjęcia:

– Jezus zawsze daje wolność. Mówi „jeśli chcesz…”, do niczego nie przymusza – podkreślał biskup. – Przychodzi do nas, jak do Heroda. Od nas zależy, czy czas nawiedzenia Jezusa wykorzystamy, czy Go odeślemy. Bóg tak nas ukochał, że do końca walczy o każdą i każdego z nas, bo jest miłością… Bóg nigdy nie przekreśla, prawdziwa miłość nigdy nie ustaje w poszukiwaniu.

Biskup Kiciński wspomniał m.in. o „czasie nawiedzenia”, jakiego doświadczyli św. Albert Chmielowski czy br. Jerzy Marszałkowicz. „Idź do ubogich” – usłyszeli.

W celebracji Mszy św. uczestniczył również o. Marcin Wirkowski OSPPE – paulin, który od 4 lat na co dzień pełni posługę duszpasterską wobec mieszkanek placówki. Na Eucharystii i późniejszej agapie zgromadziło się wielu przyjaciół schroniska. Nie brakło również słów wdzięczności dla jego pracowników – na czele z kierującą nim obecnie Łucją Dobrowolską, która od 30 lat pracuje w schronisku.

– Ja zaczynałem tu swoją pracę w 1998 r. Kazano mi na początek przygotować obrusy na Wigilię. Nie było obrusów, więc prasowałem, takim starym żelazkiem, 14 prześcieradeł pochodzących z jakiegoś szpitala… Pamiętam to do dziś – wspomina Rafał Peroń, prezes wrocławskiego koła TPBA.

W spotkaniu uczestniczyli m.in. przedstawiciele Franciszkańskiego Zakonu Świeckiego, Mężczyźni św. Józefa czy siostry Maryi Niepokalanej, w tym s. Edyta, która angażuje się w streetworking – towarzyszy osobom bezdomnym pozostającym poza placówkami, w altankach, pustostanach. – Wiele z tych pań pamiętam, gdy żyły jeszcze na ulicy. Teraz, w schronisku, wypiękniały, rozkwitły – mówi.

W 1992 r. schronisko dla kobiet zaczęło działać najpierw przy ul. Złotostockiej 24, obecnie funkcjonuje przy ul. Strzegomskiej 9. Prócz dachu nad głową, jedzenia, odzieży, oferuje wsparcie socjalne i psychologiczne. Od 2007 r. działa w nim pracownia rękodzieła o nazwie „Cuda u Alberta”.